Tenisistka Marta Domachowska na okładce lutowego "Playboya".
Tenisistka Marta Domachowska na okładce lutowego "Playboya". fot. materiały prasowe

"Marta Blond Rakieta Domachowska" - taki nagłówek znajdziemy na okładce nowego "Playboya". W środku z kolei znajdziemy odważne zdjęcia topless zawodniczki, której ostatnio nie idzie na korcie. Nie jest pierwszą polską sportsmenką, pokazującą swe wdzięki w piśmie dla panów. Przed nią zrobiły to między innymi Jagna Marczułajtis, Sylwia Gruchała, Anna Barańska (dzisiaj Werblińska) i pływaczka Luiza Hryniewicz. - Chcemy by w naszym magazynie pozowały nie tylko aktorki i piosenkarki - mówi mi Rafał Księżyk, naczelny "Playboya".

REKLAMA
Domachowska od lat na korcie wyróżniała się urodą. Urodą, którą teraz odważnie prezentuje na kilku zdjęciach. W krótkim wywiadzie obok zdjęć pytana jest przez dziennikarza, czy piersi mogą przeszkadzać jej w grze w tenisa. "Nie wiem, jak byłoby bez" - odpowiada ze śmiechem.
Potem dodaje, że jeden z tabloidów kiedyś naopisał, że je sobie zmniejszyła. A to nieprawda. Zrobiła to Rumunka Simona Halep, u której ten problem był dużo większy. Domachowska krytykuje też zawodniczki jęczące na korcie, jak Szarapowa. Ale zostawmy to. Nie rozmowa jest tutaj najważniejsza.
Dzwonię do Rafała Księżyka, naczelnego "Playboya". Pytam, skąd pomysł, by na okładce znalazła się akurat Domachowska. Odpowiada krótko: - Bo to proszę pana piękna kobieta. A potem dorzuca: - Poza tym to osoba znana, mimo tego, że ostatnio w sporcie różnie jej się wiedzie. Zależy nam na tym, by w "Playboyu" prezentowały się nie tylko aktorki i piosenkarki, dlatego ruch w stronę świata sportu. Nie pierwszy. Wcześniej można było u nas oglądać dwie polskie siatkarki.
Polskie sportsmenki w pismach dla panów:

Nie będę dawać autografów na fotce pupy
Księżyk redaktorem naczelnym jest od niedawna. Jego poprzednikiem na tym stanowisku był Marcin Meller. I właśnie Meller, w czasie szefowania gazecie, wystąpił w programie Kuby Wojewódzkiego. Panowie rozmawiali wtedy o pewnej sondzie. - Kogo najbardziej chciałbyś zobaczyć na okładce "Playboya"? - zapytano Polaków. Ci wskazali wtedy głównie dwa nazwiska - Magdy Mołek i Katarzyny Skowrońskiej.
Ta druga, siatkarka, była wtedy na topie, niedługo wcześniej zdobyła z koleżankami mistrzostwo Europy. Meller, na pytanie Kuby o nią, stwierdził, że próbowali namówić ją na sesję, ale Skowrońska sprawę postawiła jasno. "Nie, odmawiam". I tyle.
Później, w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego", wytłumaczyła swoje powody. Fragment jej wypowiedzi: "Chcę, żeby ludzie mówili o tym, jak gram w siatkówkę, a nie jak wyglądam. Nie byłoby mi fajnie, gdybym musiała im składać autograf na fotce pupy".
To nie jedyna "porażka", którą poniósł "Playboy". Swego czasu dziennikarze zaproponowali sesję mistrzyni fitness Kamili Porczyk. Sama zainteresowana może i chciała, ale gwałtowny sprzeciw wyraził jej narzeczony. Nie i już. Albo ja, albo sesja. Porczyk się nie zdecydowała.
Chcesz, by cię pchnęła?
Ale nie wszystkie sportsmenki były tak stanowcze. "Czy chcesz być przez nią celnie pchnięty?" takie pytanie pojawiło się grubymi literami na okładce "CKM-u" ze stycznia 2008 roku, a tuż obok na zdjęciu spoglądała na czytelników Sylwia Gruchała. Nie była pierwszą sportsmenką w tym magazynie. Wcześniej panowie mogli pooglądać zdjęcia snowboardzistki Jagny Marczułajtis. Ta, dzisiaj parlamentarzystka, tak mówiła o swojej decyzji: "Chciałam wreszcie, by ktoś zrobił mi zdjęcia w całej okazałości, do tej pory pozowałam zwykle w kasku i na stoku, a to już było dla mnie trochę nudne".
logo
Sylwia Gruchała na okładce "CKM-u". fot. materiały prasowe

Księżyk w rozmowie z naTemat nieprzypadkowo wspomniał siatkarki. Anna Barańska, dziś, po zamążpójściu, znana jako Anna Werblińska, długo wzbraniała się przed sesją. Ale w końcu uległa. I jako pierwsza polska sportsmenka znalazła się na okładce "Playboya". To był marzec 2010 roku. Pytana o powody, Barańska stwierdziła, że jeszcze jakiś wcześniej nie zdecydowałaby się na taki krok. Czemu więc? "Zdecydowałam się na taką sesję, aby przeżyć jakąś nową przygodę, żeby zrobić w życiu coś szalonego" - tłumaczyła. Później w ślady Barańskiej poszła jej koleżanka z reprezentacji Milena Sadurek, znana już jako Radecka. Rozgrywająca. Też "Playboy", też na okładce.
Sylwia Gruchała opowiada o swojej sesji dla magazynu "CKM":

Najczęściej na sesję decydują się zawodniczki, którym daleko do pełni formy. Tych najlepszych, będących na szczycie, w polskich pismach dla panów raczej nie doświadczymy. Weźmy Domachowską - w 2008 roku w Australian Open doszła aż do czwartej rundy, a z Venus Williams przegrała po walce. Kiedyś była nawet 37. w rankingu. Dziś jest w rankingu na 230. miejscu. Zapytana w "Playboyu" o cele sportowe, powiedziała, że marzy jej się powrót do pierwszej setki.

Styl klasyczny

Podobny przypadek, ale w wersji skrajnej, to Luiza Hryniewicz. Wielki talent polskiego pływania, żabkarka, która w 2005 roku zdobyła złoto mistrzostw Europy juniorek. Potem jednak w światku sportowym zrobiło się o niej cicho. Co innego poza basenem. Brała udział w licznych konkursach piękności, aż w końcu pojawił się "Playboy". Na jednym ze zdjęć Hryniewicz leży naga na łóżku, obok niej starodawny telefon, a na górze tytuł - "Styl klasyczny". Grunt to kreatywność.
Rozbierane sesje polskich sportsmenek podłapują też zagraniczne media. "Polonia. Capitana a nudo" - to tytuł tekstu o nagiej Barańskiej w "Playboyu", który można było znaleźć we włoskiej prasie. O Domachowskiej na okładce donosi serwis tennisworldusa.org. Z kolei o Hryniewicz pisał "The Sun".
logo
Anna Barańska, dziś znana jako Werblińska, na okładce polskiego "Playboya". Jako pierwsza sportsmenka. fot. materiały prasowe

Na koniec pytam Księżyka, które sportsmenki chętnie by widział w następnych numerach. Rzucam parę nazwisk, o których w tym kontekście często się mówi. Ale naczelny "Playboya" unika jasnych deklaracji. - Na pewno będziemy dalej próbować. Mamy swoje określone plany i spróbujemy je zrealizować - mówi. Między wierszami przemyca wiadomość, że kolejne sportsmenki na okładce prawdopodobnie są kwestią czasu.