Redakcja TVN24 już oficjalnie odniosła się do sobotnich słów Jarosława Kaczyńskiego, który na konferencji prasowej powiedział do dziennikarza, że jest "przedstawicielem Kremla". Padła zapowiedź "podjęcia stosownych kroków prawnych w obronie swoich dziennikarzy i dobrego imienia stacji".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
TVN pozwie Kaczyńskiego? Chodzi o jego słowa do dziennikarza
– Redakcja TVN24 stanowczo protestuje przeciw nazwaniu dziennikarza zadającego ważne społecznie pytania "przedstawicielem Kremla". Jest to kolejny atak władzy na niezależność mediów i kolejna próba tłumienia krytyki prasowej – powiedział na antenie stacji Piotr Marciniak.
I dodał: – Nie przestaniemy zadawać pytań w interesie społecznym i w imieniu naszych widzów. Na tym polegają konstytucyjne zadania mediów, które są zobowiązane do kontroli instytucji publicznych. W związku z wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego podejmiemy stosowne kroki prawne w obronie naszych dziennikarzy i dobrego imienia TVN.
Jak informowaliśmy w naTemat, Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak pojechali w sobotę pod granicę Polski z Białorusią, by pochwalić polskie władze za zbudowanie zapory. Na zakończenie konferencji prasowej w Kopczanach na Podlasiu dziennikarzom umożliwiono zadawanie pytań.
I wtedy doszło do spięcia prezesa PiS i dziennikarza TVN24. Reporter chciał zadać pytanie o dymisję szefa MON. Był następny w kolejce, ale rzecznik PiS Rafał Bochenek zarządził absurdalną kolejność zadawania pytań. – Widzę, że wśród nas jest niewiele kobiet dziennikarek. Bądźmy dżentelmenami, przepuśćmy kobietę – oznajmił Bochenek.
Kaczyński do dziennikarza: "Przedstawiciel Kremla"
Dziennikarka Polsat News zapytała prezesa o lex Tusk. Kaczyński odparł, że argumenty opozycji wobec tej ustawy zawierają "elementy urojonej rzeczywistości" i dodał, że "ma bardzo mocną nadzieję", iż Andrzej Duda podpisze tę ustawę.
Po tej wypowiedzi prezesa rzecznik PiS postanowił zakończyć konferencję, jednak reporter TVN24 próbował zadać swoje pytanie ws. dymisji szefa MON. Bochenek odparł, że "mikrofon jest wyłączony". – Także proszę nie krzyczeć – powiedział. Zareagował jednak Kaczyński, który stwierdził, że może odpowiedzieć na to pytanie.
– W tym momencie, niestety, jestem do tego zmuszony – to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga – traktować jako przedstawiciela Kremla. Bo tylko Kreml chce, żeby ten pan (szef MON – red.) przestał być ministrem obrony narodowej – odparł Kaczyński.
To, co wydarzyło się w Kopczanach, na antenie TVN24 na gorąco skomentowała prezenterka Anna Seremak-Frątczak. Wyjaśniła, że dziennikarz pytał o wniosek opozycji wobec wotum nieufności wobec Błaszczaka. Na zakończenie dodała, że słowa prezesa PiS były "nieprawdziwe i skandaliczne".