Jacek Kurski miał otrzymać od samego Jarosława Kaczyńskiego propozycję szefowania komisji skierowanej przeciwko Donaldowi Tuskowi i rządowi PO-PSL – wynika z informacji Onetu. Były prezes TVP miał uznać to jednak za "degradację" i na własną rękę znalazł lepszą posadę w Banku Światowym.
Reklama.
Reklama.
Onet: Jacek Kurski miał szefować komisji ws. Tuska
W tym samym czasie, w którym zaczęła się konceptualizować komisja ds. wpływów rosyjskich, nowego zajęcia szukał Jacek Kurski, który kilka miesięcy wcześniej stracił posadę prezesa Telewizji Polskiej. Jak wynika z rozmów Onetu z politykami Prawa i Sprawiedliwości, Kurski miał nadzieję na fotel ministra cyfryzacji, na to jednak zgody nie wyraził Jarosław Kaczyński.
Zamiast tego prezes PiS miał zaproponować Kurskiemu przewodniczenie komisji skierowanej przeciwko Donaldowi Tuskowi. Były szef TVP uznał jednak, że byłoby to dla niego degradacją i zamiast tego z pomocą Adama Glapińskiego "załatwił" sobie pracę w Banku Światowym.
Kto zasiądzie w komisji stworzonej przez "lex Tusk"?
Teraz w kręgu Prawa i Sprawiedliwości trwają poszukiwania kandydatów, którzy mieliby w tej komisji zasiąść. Europoseł PiS Ryszard Czarnecki w rozmowie z "Super Expressem" wskazał, że ma nadzieję, iż "do komisji trafią osoby z doświadczeniem politycznym, ale mogą to też być eksperci".
– Decyzja dotycząca kandydatów, których zgłosi Prawo i Sprawiedliwość do zasiadania w komisji, będzie przedmiotem rozmów wewnątrz kierownictwa ugrupowania. Te rozmowy są jeszcze przed nami, ale wkrótce powinno do nich dojść – mówił sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski.
Ustalenia Onetu wskazują, że wśród nazwisk, które mogą pojawić się w komisji, są m.in. wiceszef sejmowej komisji ds. bezpieczeństwa Jarosław Krajewski, pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej Stanisław Żaryn, posłanka Małgorzata Wassermann, poseł Antoni Macierewicz, a także Janusz Kowalski z Suwerennej Polski.
Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że paliwem dla "lex Tusk" na początku funkcjonowania komisji będzie kwestia dążeń do ocieplenia relacji z Moskwą w pierwszym okresie rządów PO-PSL.
Co więcej, nie tylko Donald Tusk zostanie wezwany na przesłuchanie. Na czarnej liście Prawa i Sprawiedliwości znalazł się także Radosław Sikorski, który od 2007 do 2014 roku był szefem polskiej dyplomacji. Do tego wezwany ma zostać także dyplomata Jarosław Bratkiewicz, który od 2010 do 2015 roku był dyrektorem politycznego resortu spraw zagranicznych.