Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki chcą zbadania polityki energetycznej, prowadzonej przez rząd Donalda Tuska. Podczas poniedziałkowej konferencji prezes Prawa i Sprawiedliwości wielokrotnie zapewniał, że zamierza jedynie "ujawniać prawdę". W praktyce jednak może chodzić o pokazowe przesłuchanie lidera Platformy Obywatelskiej tuż przed wyborami.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki przygotowali ustawę ws. powołania komisji weryfikacyjnej, która ma zbadać rosyjskie wpływy na polską politykę energetyczną
PiS chce badać okres od 2007 do 2022 roku, choć prezes początkowo mówił jedynie o okresie rządów PO-PSL
"Być może Kaczyński przez 'pomyłkę' ujawnił prawdziwy zamiar, którym ma być po prostu ściganie, a przynajmniej przesłuchanie Tuska" – donosi Onet
Jak pisaliśmy w naTemat, w miniony poniedziałek Jarosław Kaczyński iMateusz Morawiecki niespodziewanie zwołali konferencję prasową, podczas której oficjalnie ogłosili, że będą badać, jak kształtowano politykę energetyczną kraju od 2007 roku.
– Armia lobbystów, szpiegów rosyjskich wykonuje skrupulatnie zadania rozpisane w Moskwie. Jak to się stało, że podpisywano z Rosją niekorzystne umowy? (...) Niektóre umowy były podpisywane krwawym atramentem – ogłosił premier.
Co najciekawsze – Jarosław Kaczyński zaliczył wpadkę, na którą uwagę zwrócili dziennikarze Onetu. Podczas konferencji prasowej prezes stwierdził bowiem, że organ będzie badał jedynie okres do 2015 roku.
Tę wypowiedź od wczoraj wielokrotnie musieli prostować politycy Prawa i Sprawiedliwości. Ci zapewniają bowiem, że nie mają nic do ukrycia i sami poddadzą się weryfikacji.
"Być może jednak prezes PiS przez "pomyłkę" ujawnił prawdziwy zamiar, którym ma być po prostu ściganie, a przynajmniej przesłuchanie Donalda Tuska i to na chwilę przed wyborami" – donosi Onet.
Potencjalne przesłuchanie może być bardziej pokazowe niż merytoryczne, bowiem rząd nie chce, by sprawę badała komisja śledcza.
Nie tylko Jarosław Kaczyński. Janusz Kowalski też mógł zdradzić zamiary rządu
– Donald Tusk jest symbolem proputinowskiej polityki. To najbardziej proputinowski polityk III RP. Razem z Angelą Merkel doprowadził do gigantycznego kryzysu w Europie oraz wybuchu w 2014 roku wojny w Ukrainie – zarzucił.
Konfrontacja komisji Prawa i Sprawiedliwości z Donaldem Tuskiem może jednak nie przynieść oczekiwanego efektu. Przypomnijmy, że podobny zabieg zastosowano w przypadku komisji ds. Amber Gold. Wówczas nie doszło do "zatopienia" byłego premiera. Co więcej, według niektórych założyciel Platformy Obywatelskiej wygrał to starcie.
Wiele także wskazuje na to, że i w samym ugrupowaniu Tuska trudno doszukiwać się obaw związanych z inicjatywą Kaczyńskiego. – Komisja weryfikacyjna będzie dobrą okazją dla opozycji, żeby pokazać Polakom wszystkie błędy rządu Zjednoczonej Prawicy, które doprowadziły do obecnego kryzysu energetycznego – powiedział w rozmowie z naTemat.pl rzecznik PO Jan Grabiec.