O aferze Watergate wiemy mniej lub więcej, ale wszyscy o niej słyszeli, a każdy skandal polityczny musi mieć słówko "gate" w tytule. Wydarzyła się pół wieku temu i wydawać by się mogło, że powiedziano i nakręcono o niej wszystko. Serial "Gaslit" pokazuje, że ostało się jeszcze jedno świeże podejście do tej historii.
Reklama.
Reklama.
"Gaslit" to serial wyprodukowany przez Starz. Jego twórcą jest Robbie Pickering ("Mr. Robot"), a wszystkie 8 odcinków wyreżyserował Matt Ross ("Dolina Krzemowa").
W rolach głównych zobaczymy Julię Roberts, Seana Penna, Dan Stevens, Betty Gilpin, Shea Whigham, and Darby Camp.
Serial przedstawia kulisy afery Watergate, która pogrążyła prezydenta Richarda Nixona. Nie robi tego z perspektywy czołowych polityków, ale mniej znanych, ale niezwykle znaczących osób, które zostały uwikłane w ten skandal.
Serial można oglądać online na platformie streamingowej Canal+. Odcinki wychodzą co tydzień w środę.
"Wszyscy ludzie prezydenta", "Nixon", "Frost/Nixon", "Czwarta władza" czy nawet "Forrest Gump" - filmów, które opowiadało o Watergate bezpośrednio lub pośrednio powstało wiele. Po co więc nam kolejny serial? Nawet Amerykanie, którzy pewnie mają dziurki w nosie tej tematyki, ciągle odkrywają nowe tropy w aferze Watergate, a my możemy się nadal z niej sporo nauczyć.
O czym jest serial "Gaslit"? To thriller o aferze Watergate, ale Nixona niemal tu nie ma
Inspiracją dla Robbie'ego Pickeringa był podcast portalu "Slate" zatytułowany "Slow Burn" - w pierwszym odcinku pojawiła się postać niepokornej Marthy Mitchell (w serialu jest grana przez Julię Roberts) - żony Johna M. Mitchella (Sean Penn, którego trudno poznać przez charakteryzację - patrz niżej), szefa komitetu ds. reelekcji Nixona. Początkowo z niej szydzono i wyzywano od alkoholiczek (stąd tytuł serialu - od gaslightingu), ale miała ogromny wpływ na ujawnienie afery podsłuchowej i powiązanie jej z prezydentem.
Pickering od dziecka był zafascynowany tematyką Nixona. Mniej więcej od momentu, gdy zobaczył, jak jego matka płacze, oglądając w telewizji transmisję z jego pogrzebu w 1994 roku. To było dla niego zaskoczenie, bo wcześniej słyszał tylko, że był "złym prezydentem". Jego pasja i niesłusznie zapomniana bohaterka afery zaowocowała właśnie pomysłem na serial, który miał być czymś innym niż ekranizacją strony na Wikipedii.
Serial jednak nie jest prowadzony tylko z perspektywy małżeństwa Mitchellów. Drugą ważną postacią jest John Dean (Dan Stevens znany z m.in. serialu "Legion") - był szeregowym prawnikiem w Białym Domu, a stał się osobą, która na polecenie Mitchella miała wymyślić, jak zdobyć haki na Demokratów, a potem tuszował całą aferę.
Obserwujemy też jego burzliwą relację ze stewardessą i aspirującą pisarką Maureen Kane (Betty Gilpin, która grała w nieodżałowanym "Glow"). Okazuje, że miała niedoceniony wpływ na Deana, a przez to i na kierunek, w którym potoczyła się dalsza część historii.
Deanowi pomagał agent FBI G. Gordon Liddy, który był mózgiem operacji w Watergate, a przez to kolejnym istotnym trybem w tej machinie. To także jedna z najciekawszych osób w tym serialu - jest tak szalony i oddany sprawie, że czasem wywołuje strach, a czasem śmiech. Nie da się ukryć, że grający go Shea Whigham odwalił kawał dobrej roboty, ale w zasadzie cała obsada stanęła na wysokości zadania.
Co z Richardem Nixonem? Jego nie ma w tym serialu prawie wcale - na Canal widziałem połowę serialu, a mignął mi tylko ze dwa razy na ekranie. Nie chodzi rzecz jasna o to, by pokazać, że o niczym nie wiedział, tylko że w całą aferę nie byli zamieszani tylko czołowi politycy i pracownicy administracji, a rozgrywka toczyła się także wśród tych maluczkich. Zarówno jeśli chodzi o samą akcję z podsłuchami, jak i późniejsze dochodzenie do prawdy.
"Gaslit" pokazuje polityczną, ale i ludzką stronę skandalu, który wstrząsnął Stanami
Serial rzuca nowe światło na aferę Watergate, bo przedstawia mniej znane wątki, oddając hołd lub piętnując zamieszanych w skandal ludzi, ale jeżeli chcemy za jednym zamachem poznać kulisy tej historii, to też dobrze trafiliśmy. "Gaslit" sięga jednak głębiej i stara się m.in. pokazać, dlaczego normalni ludzie zaczynają się mieszać w brudną politykę i jak potem trudno jest się im z tego wycofać.
"Gaslit" pomimo tego, że jest ogólnie thrillerem politycznym, to łączy w sobie także inne gatunki, a nastrój zmienia się z odcinka na odcinek. Jest też ostrą satyrą, sceny z agentem Liddym często przypominają czarną komedię, a sama akcja w Watergate jest jak parodia filmów z włamywaczami (jednak nie da się ukryć, że tak to mogło wyglądać).
Za to już tragiczny wątek Marthy Mitchell i jej późniejsza paranoja korzysta wręcz z horrorowych chwytów. Są też momenty obyczajowe i romansowe, bo przecież za wszystkim stali ludzie, a nie jakaś wyimaginowana bezduszna instytucja. I choć nie zawsze wszystko jest równie angażujące, a finał znamy, to jednak trudno się od niego oderwać, bo niby minęło ponad 50 lat, a nic się nie zmieniło.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.