Z najnowszych doniesień z Moskwy wynika, że nie wiadomo, czy Władimir Putin wystartuje w kolejnych wyborach prezydenckich. Marsz Jewgienija Prigożyna pokazał słabość dyktatora Rosji i jego fatalne poparcie wśród oligarchów.
Reklama.
Reklama.
Jewgienij Prigożyn pokazał słabość Władimira Putina. "Nie jest pewne czy wystartuje w wyborach"
Rosyjska, niezależna dziennikarka Masza Makarowa w rozmowie z Wirtualną Polską opowiedziała o sensacyjnych doniesieniach, jakie niosą się po Moskwie. Nie wiadomo, czy Władimir Putin wystartuje na prezydenta w 2024 roku.
– Redaktor naczelny "Niezawisimoj Gaziety" napisał, że jego źródła w administracji prezydenta w Rosji mówią, że nie jest pewne czy Putin wystartuje w wyborach prezydenckich w 2024 roku. Elity rosyjskie poczuły, że nie ma żadnej pewności, że zdoła je obronić przed kolejnym pochodem na Moskwę – powiedziała.
Jako jeden z dowodów na fatalną pozycję Putina mają być masowe ucieczki oligarchów ze stolicy Rosji podczas marszu Grupy Wagnera, kierowanej przez Jewgienija Prigożyna. To oznacza, że Kreml co prawda wynegocjował porozumienie, ale dyktator pokazał całemu światu swoją słabość.
Władimir Putin uległ Prigożynowi i Grupie Wagnera
Jak pisaliśmy w naTemat, według ukraińskich źródeł sam dyktator Rosji miał zbiec z Moskwy i udać się do jednego z bezpiecznych punktów w północnej części kraju.
"Mamy już dane, że Putin wyjeżdża z Moskwy, wiozą go na Wajdał" – takie informacje miał przekazać Ukraińskiej Prawdzie wysokiej rangi urzędnik w ukraińskich służbach specjalnych. Warto wspomnieć, że Wajdał to rezydencja Putina w obwodzie nowogrodzkim.
Co więcej, aż do momentu samego marszu na Moskwę pozycja Putina na Kremlu była niezachwiana. Od 2000 roku, gdy objął stery w Rosji – z przerwą w latach 2008-2012 – nigdy nie doszło do tak licznego zbrojnego wystąpienia przeciwko władzy, której w dodatku nie udało się stłumić siłowo.
Niepewne losy Władimira Putina i Jewgienija Prigożyna
To pierwszy raz, kiedy Putin – słynący z szybkiego neutralizowania wrogów – okazał uległość wobec głównego oponenta. Wciąż także nie wiadomo, jakie będą losy Prigożyna, który został skierowany na Białoruś.
"The Telegraph" opublikował niepokojące ustalenia, według których Prigożyn miał otrzymać poważne groźby skrzywdzenia jego rodziny. Dziennik wskazał, że to miała być przyczyna przerwania marszu na Moskwę.
W rozmowie z CNN była dyrektorka oddziału tejże stacji, Jill Dougherty powiedziała: – Putin nie wybacza zdrajcom.
– Nawet jeśli sam wysłałby go na Białoruś, to i tak pozostanie dla niego zdrajcą i myślę, że rosyjski prezydent nigdy tego nie wybaczy – dodała.