Słowa Johna Kirby'ego mogą zaskakiwać. Przedstawiciel Rady Bezpieczeństwa Białego Domu stwierdził, że USA miały bezpośredni kontakt z Rosją podczas niedawnego buntu Prigożyna. Kirby nie zabrał jednak głosu na temat oceny samego niedoszłego puczu. Wcześniej głos w tej sprawie zabrał prezydent USA Joe Biden.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
John Kirby powiedział, że komunikacja między USA a Rosją będzie kontynuowana. Według przedstawiciela Rady Bezpieczeństwa Białego Domu, USA miały przekazać Federacji Rosyjskiej dwa komunikaty. Pierwszy dotyczył ochrony amerykańskich dyplomatów, a drugi wyrażał brak zaangażowania Stanów Zjednoczonych w wewnętrzne wydarzenia w Rosji.
Według Kirby'ego "Stany Zjednoczone były na bieżąco i utrzymywały kontakt z sojusznikami i partnerami, aby zapewnić, że wszyscy mają takie samo stanowisko i podchodzą do sytuacji z tej samej perspektywy".
Kirby odpowiedział też na pytanie, czy Rosja odpowiadała w czasie rzeczywistym na kontakty ze Stanami Zjednoczonymi. Odpowiedział, że USA niepokoi niestabilność w Rosji. Zaznaczył, że USA mogły prowadzić rozmowy z Rosją w czasie rzeczywistym za pośrednictwem kanałów dyplomatycznych.
Kirby nie wyraził jednak opinii na temat niedawnych wydarzeń w Rosji. Zapytano go, czy był to bunt, próba zamachu stanu czy zbrojne powstanie. Zachęcił jednak od powstrzymania się od "nadawania etykiet" dotyczących sobotniej sytuacji.
Ponadto John Kirby oświadczył, że nie ma obecnie żadnych przesłanek wskazujących na jakiekolwiek zmiany w systemie dowodzenia rosyjskimi siłami zbrojnymi.
Biden o buncie Prigożyna
Wcześniej głos ws. buntu Prigożyna po raz pierwszy zabrał też prezydent USA Joe Biden. Jak powiedział amerykański przywódca, sojusznicy USA i NATO nie byli zaangażowani i nie mieli nic wspólnego z niedoszłym puczem w Rosji.
– Było to częścią walki w ramach rosyjskiego systemu – zaznaczył Joe Biden z odniesieniu do buntu Prigożyna. Ze słów przywódcy USA wynika, że zarówno jego kraj, jak i sojusznicy nie byli zaangażowani w bunt Grupy Wagnera przeciwko Putinowi.
– Zgodzili się ze mną, że nie daliśmy Putinowi żadnej pretekstu ... do obwiniania Zachodu lub NATO – powiedział Biden o swoich rozmowach z sojusznikami USA w weekend.
– Wyjaśniliśmy, że nie jesteśmy w to zamieszani. Nie mamy z tym nic wspólnego. To część walki wewnątrz rosyjskiego systemu – dodał amerykański przywódca.
Wcześniej "The Washington Post", który powoływał się na rozmowy z niewymienionymi z nazwiska wysokimi urzędnikami administracji USA, podał, że amerykański wywiad dowiedział się już w połowie czerwca, że Jewgienij Prigożyn szykuje zbrojny bunt.
Według "WP" Putin także miał wiedzieć o zagrożeniu puczem i było to "zdecydowanie ponad 24 godziny temu".
Tymczasem, jak informowaliśmy w naTemat, w pobliżu miejscowości Osipowicze w obwodzie mohylewskim na Białorusi powstaje obóz dla wagnerowców. Ma pomieścić nawet 8 tysięcy osób. Takich obozów ma być kilka. Wiadomo bowiem, że Grupa Wagnera ma przestać istnieć 1 lipca. Związane jest to z tym, że najemnicy od tego dnia mają podlegać bezpośrednio Ministerstwu Obrony Rosji.