– Zakochaj się w MPK – nabiera nowego znaczenia, szczególnie przed walentynkami. We wrocławskich tramwajach pojawiły się specjalne miejsca dla osób, które nie są jeszcze zakochane. Dla wielu osób jednak czas przed walentynkami to okres rosnącej presji ze strony otoczenia i konieczność zmierzenia się z pytaniem: "co robisz w walentynki"?
Walentynki mają tylu zwolenników co przeciwników. Wiele osób krytykuje komercyjny wymiar tego "święta". Jeszcze inni mówią, że osobę zakochaną powinno się doceniać przez cały rok, a nie tylko 14 lutego, pod "obyczajowym przymusem". Jest jednak grupa ludzi, którzy wręcz chcieliby lubić to święto, ale nie pozwala im na to samotność.
Właśnie o takich osobach pomyślało wrocławskie MPK. W niektórych liniach tamtejszych tramwajów można znaleźć naklejki, które wyznaczają miejsca dla singli. Są one skierowane do osób, które poszukują swojej drugiej połowy. – Stwierdziliśmy, że na przekór zrobimy coś dla osób, które nie są zakochane. Autobus czy tramwaj również mogą być miejscami na zawieranie znajomości. Zdecydowanie lepszymi niż samochód, w którym znajduje się tylko kierowca – mówi nam Agnieszka Korzeniowska z MPK we Wrocławiu.
Nigdy nie wiesz, kto usiądzie naprzeciwko...
Rzecznik MPK we Wrocławiu przypomina kilka historii miłosnych, które wydarzyły się w autobusach. To między innymi one wpłynęły na powstanie miejsce dla "samotnych serc". – Mieliśmy kiedyś przypadek, kiedy mężczyzna oświadczył się w autobusie. Nie było to przypadkowe, gdyż swoją wybrankę spotkał właśnie w komunikacji miejskiej. Już po kilku miesiącach byli małżeństwem – wspomina.
Nie ma jeszcze danych, które przesądzałyby o sukcesie akcji. Ale to nie o twarde dane przecież chodzi. – Chodzi nam przede wszystkim o wywołanie uśmiechu na twarzach podróżujących – mówi Agnieszka Korzeniowska. – Proszę sobie wyobrazić starszą panią, która siada naprzeciwko studenta. Nagle uświadamiają sobie, jakie miejsca zajęli. Do równie zabawnych sytuacji dochodzi każdego dnia – mówi rzecznik MPK.
Władze wrocławskiego MPK mają jednak nadzieję, że może jeszcze przed dniem świętego Walentego, uda się komuś "zakochać w tramwaju". – Nasza kampania skierowana jest właśnie do singli. Chcemy im pokazać, że komunikacja miejska może być miejscem, które zmieni ich życie – zachęca Agnieszka Korzeniowska. – Mamy nadzieję, że przez te kilka dni, które zostały do walentynek, któryś z singli pozna swoją drugą połówkę – podsumowuje.
Początek lutego jest trudny dla samotnych
Osoby samotne zwracają o wiele większą uwagę na walentynki niż nawet osoby "sparowane". Już początek lutego przypomina im o samotności. Na Facebooku można coraz częściej znaleźć informacje o zbliżającym się święcie zakochanych. Nie zawsze optymistyczne.
Dla Marysi, podobnie jak dla wielu innych osób w Polsce, już początek lutego przypomina, że jest samotna. Jest to dla niej tym trudniejsze, że nie jest przyzwyczajona do spędzania tego dnia w domu. Tym razem jednak wspomnienia powracają i to znacznie wcześniej niż mogła się tego spodziewać. – Myślę o swojej samotności już wówczas, gdy na witrynach sklepowych pojawiają się gadżety walentynkowe. To oczywiście nieznaczący drobiazg, który jednak trochę boli – mówi Marysia.
Metodą na samotność jest dla niej śmiech. – Gdy widzę na mieście napis, "A ty co będziesz robić w walentynki?", mam ochotę opowiedzieć "będę grał w grę" – śmieje się Marysia. Co innego słyszę jednak od Oli z Warszawy. Dla niej czas przed walentynkami to przede wszystkim presja otoczenia – mówi Ola.
– Ta presja, która płynie nie tylko z mediów, ale i ze strony rodziny, zawsze powoduje u mnie spadek nastroju – narzeka Ola. To właśnie otoczenia sprawia, że trudno jej pogodzić jej się z samotnością w walentynki, pomimo że na co dzień nauczyła się już z nią żyć. – Ludzie ciągle pytają, z kim spędzisz walentynki i dokąd idziesz. To podświadomie potęguje moją samotność – mówi szczerze Ola.
Walentynowa depresja dotyczy także mężczyzn
Okazuje się, że hasło "walentynki" wywołują gorsze samopoczucie także u mężczyzn. 24-letni Michał przyznaje, że także dla niego ten czas należy do trudniejszych. Choć na co dzień jawi się jako pewny siebie i przebojowy mężczyzna, to też nie radzi sobie ze swoją samotnością.
– Choć mam dopiero 24 lata, to czuję że już się trochę w życiu wybawiłem – mówi Michał, który coraz większą wagę przywiązuje do stabilizacji. – Zawsze lubiłem walentynki i zawsze spędzałem je ze swoimi dziewczynami (jakoś tak się składało), zawsze uważałem je za świetny pretekst do tego, żeby zrobić coś fajnego, specjalnego w związku – wspomina Michał.
Jednak życie Michała zmieniło się. Dziś nie ma partnerki, choć twierdzi, że by tego chciał. Im jest starszy, tym bardziej czuje presję na to, aby wreszcie związać się z kimś na stałe. – Znajomi już myślą o ślubach i dzieciach, a ja dalej sam. Na walentynki mam perspektywę: pójdę do pracy, wyjdę o tej 18.00, moi kumple gdzieś śmigną na randki, a ja wrócę do pustego domu i pewnie pójdę spać, bo co innego robić – mówi nieco rozgoryczony singiel.
Michał mógłby znaleźć sobie towarzystwo na ten wieczór. I choć wie, że znalezienie dziewczyny nie byłoby dla niego problemem, to ograniczają go wysokie oczekiwania. – Nie chodzi o to, żeby wyjść z kimkolwiek, bo to żadna sztuka, raczej o to, że zawsze walentynki były dla mnie dość wyjątkowe i tym razem nie będą. Nie chodzi nawet o sam dzień - to dla mnie dobitny symbol tego, że trudno mi znaleźć odpowiednią partnerkę na dłużej – mówi szczerze Michał.
Wszystko zależy od podejścia
Agnieszka z Warszawy także jest singielką, ale w przeciwieństwie do Michała, spędza samotnie walentynki od kilku lat. – Kiedyś denerwowały mnie walentynki, ale moje podejście do nich się zmieniło. Dziś cieszę się, że są osoby które cieszą się tego dnia. I choć cały rok powinno się pokazywać swoje uczucia drugiej osobie, to w walentynki też warto pokazywać takie małe gesty – uważa Agnieszka, dla której walentynki są raczej obojętne, niż wpędzające w jakąkolwiek depresję.
W tym roku Agnieszka wyjeżdża na Walentynki do Włoch, lecz był to całkowity przypadek. Nawet zapomniała o święcie zakochanych. – Myślę, że do wszystkiego trzeba dojrzeć, tak jak ja dojrzałam do swojego podejścia do walentynek. Jeśli dla kogoś znalezienie drugiej połowy to cel życia, to faktycznie święto zakochanych może ich boleć. Sama znam kilka osób, na które to święto wpływa destrukcyjnie – Podsumowuje Agnieszka, szczęśliwa singielka.
Badani wyrażają chęć pójścia na Walentynkową randkę, w przypadku pojawienia się możliwości skorzystania z profesjonalnej opieki dla dzieci (84%). Takie spotkanie byłoby oderwaniem się od codziennych obowiązków i szansą na odmianę życia (90%).
Marysia
Internautka
Nie chcę siać paniki, ale za dwa tygodnie walentynki...
Źródło: Przeznaczeni.pl:
Badani podchodzą do Walentynek z dystansem: raczej ich nie obchodzą (blisko 75%), nie oczekują prezentów od bliskich (64%), czują się rozdrażnieni ich formą (40%), ale równocześnie nie uważają by zniekształcały relacje (40%).