nt_logo

Szokujące ustalenia ws. buntu Prigożyna. Broń atomowa powodem szybkich negocjacji?

Mateusz Przyborowski

11 lipca 2023, 10:18 · 3 minuty czytania
Reuters podaje, że 24 czerwca od kolumny najemników z Grupy Wagnera zmierzających w stronę Moskwy oddzieliła się mniejsza grupa bojowa. Według ustaleń agencji najemnicy skierowali się w inne miejsce, a ich celem była baza rosyjskich sił nuklearnych Woroneż-45. Doniesienia te częściowo potwierdzają źródła blisko Kremla.


Szokujące ustalenia ws. buntu Prigożyna. Broń atomowa powodem szybkich negocjacji?

Mateusz Przyborowski
11 lipca 2023, 10:18 • 1 minuta czytania
Reuters podaje, że 24 czerwca od kolumny najemników z Grupy Wagnera zmierzających w stronę Moskwy oddzieliła się mniejsza grupa bojowa. Według ustaleń agencji najemnicy skierowali się w inne miejsce, a ich celem była baza rosyjskich sił nuklearnych Woroneż-45. Doniesienia te częściowo potwierdzają źródła blisko Kremla.
Najemnicy z Grupy Wagnera w Rostowie Fot. STRINGER / AFP / East News

Reuters: Najemnicy z Grupy Wagnera byli blisko zdobycia broni atomowej

Reuters powołuje się między innymi na nagrania udostępnione w internecie i rozmowy z mieszkańcami z okolic Woroneża. Wiadomo, że w pewnym momencie wagnerowcy byli około 100 km od bazy, jednak władze rosyjskie przekonywały, że arsenał atomowy w żadnym momencie buntu nie był zagrożony.


Innego zdania jest Kyryło Budanow, szef wywiadu wojskowego Ukrainy. W rozmowie z Reutersem stwierdził, że najemnicy zbliżyli się znacznie bardziej do bazy, w której mieści się atomowy magazyn. Jego zdaniem bojownicy Prigożyna chcieli zdobyć taktyczną broń jądrową, by "podnieść stawkę" buntu. Twierdzi, że w bazie przechowywane są niewielkie ładunki jądrowe, które "mieszczą się w plecaku". Ma być to relikt zimnej wojny.

– Jeśli jesteś przygotowany do walki do ostatniego człowieka, jest to jeden z obiektów, który znacznie podnosi stawkę – powiedział Budanow. – Jedyną przeszkodą były zamknięte drzwi, których nie udało im się sforsować i dzięki temu nie zdołali dostać się do części technicznej magazynu – dodał.

"Reuters nie był w stanie ustalić, czy bojownicy Grupy Wagnera dotarli do bazy Woroneż-45. Budanow nie przedstawił dowodów na poparcie swojego twierdzenia i odmówił podania, jakie dyskusje, jeśli w ogóle, miały miejsce ze Stanami Zjednoczonymi i innymi sojusznikami na temat incydentu. Nie powiedział też, dlaczego bojownicy się wycofali" – czytamy na stronie agencji.

To przyczyniło się do negocjacji Kremla z Prigożynem?

Źródło zbliżone do Kremla, na które powołuje się agencja, częściowo potwierdza jednak słowa Budanowa i twierdzi, że oddział Grupy Wagnera "zdołał dotrzeć do strefy specjalnego zainteresowania, co miało wzburzyć Amerykanów, ponieważ w miejscu tym składowana jest broń atomowa".

Kolejne źródło ("na okupowanej przez Rosję wschodniej Ukrainie") stwierdziło, że sytuacja wokół bazy Woroneż-45 miała nie tylko wywołać obawy na Kremlu, ale przyczyniła się także do szybko wynegocjowanego porozumienia z Prigożynem, które ostatecznie zakończyło bunt. Przypomnijmy, że porozumienie to wynegocjował prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka.

Do sprawy odniósł się także Adam Hodge, rzecznik Rady Bezpieczeństwa przy Białym Domu. Stwierdził, że według wiedzy USA "w żadnym momencie broń nuklearna nie była zagrożona".

Reuters odtworzył ponadto drogę oddziału, który zmierzał w stronę bazy Woroneż-45. Kolumna, na co wskazują umieszczane w internecie zdjęcia i nagrania, minęła wieś Woroncowka, miasteczko Buturlinowka, a następnie dotarła do miasteczka Tałowaja znajdującego 110 km od bazy. W skład konwoju miało wchodzić co najmniej 75 pojazdów.

Reuters nie jest w stanie zweryfikować, w jakim kierunku skierował się później konwój. Mieszkaniec wsi Tałowaja powiedział jednak, że bojownicy zatrzymali się, ponieważ wkrótce ogłoszono porozumienie i wagnerowcy zaczęli wracać do swoich baz.

Jak informowaliśmy w naTemat, pięć dni po buncie Jewgienij Prigożyn i dowódcy z Grupy Wagnera spotkali się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Informację potwierdził rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Najemnicy mieli przez kilka godzin zapewniać rosyjskiego dyktatora o swojej lojalności.