Christopher Nolan znany jest z tego, że woli używać bardziej realistycznie wyglądających praktycznych efektów specjalnych. Jak się właśnie okazało, w swoim najnowszym dziele, czyli "Oppenheimerze" w ogóle nie skorzystał z możliwości użycia komputerowych efektów specjalnych, czyli tzw. CGI.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Oppenheimer" bez komputerowych efektów specjalnych (CGI)
"Oppenheimer" wraz z "Barbie" zawita do polskich kin już 21 lipca. Reżyser widowiska Christopher Nolan w poprzedzających premierę wywiadach promocyjnych zdradza coraz więcej na temat swojego dwunastego w karierze filmu.
Zgodnie ze słowami Nolana, jego najnowsze dzieło zostało zrealizowane w 100 proc. przy użyciu praktycznych efektów specjalnych. Oznacza to, że reżyser zupełnie zrezygnował z niezwykle popularnych obecnie komputerowych efektów specjalnych (CGI), którym jednak zarzuca się, że użyte w nadmiarze odbierają realizm filmom (o czym zresztą na dla naTemat pisał Bartosz Godziński).
Bez użycia CGI została zrekonstruowana widoczna w trailerze próba Trinity, czyli pierwszy historycznie naziemny test broni atomowej. Ponadto Nolan zdradził, że na potrzeby "Oppenheimera" opracowano specjalną technologię do kręcenia czarno-białych obrazów szerokokątnymi kamerami IMAX, z których używania amerykański reżyser blockbusterów jest znany. Dodajmy, że koszt takiego sprzętu, to prawie pół miliona dolarów.
W ostatnim czasie nie tylko Nolan stawia na powrót do klasycznych praktycznych efektów specjalnych. W znacznej mierze korzystali z nich twórcy "Stranger Things" oraz "Top Gun: Maverick", o czym pisaliśmy w naTemat rok temu.
"Popularność obu produkcji na świecie każe przypuszczać, że widzowie tęsknią za magią kina w starym stylu. Chociaż komputerowe efekty też potrafią zachwycać, gdy zostaną wykorzystane w kreatywny sposób (jednym z lepszych ostatnich przykładów takiego zastosowania jest najnowszy "Doktor Strange"), często sprawiają, że mamy bardziej poczucie obcowania z grą komputerową niż światem czy bohaterami, w których istnienie jesteśmy w stanie uwierzyć" – przeczytacie w naszym tekście.
Z efektów praktycznych korzystali też twórcy najnowszego filmu z Tomem Cruisem, czyli "Mission: Impossible – Dead Reckoning Part One", którzy m.in. nakręcili efektowny wybuch w parku narodowym Peak District w Anglii.
Co wiemy o nowym filmie Christophera Nolana?
Przypomnijmy, że nowy film Christophera Nolana oparty jest na biograficznej książce "Oppenheimer. Triumf i tragedia ojca bomby atomowej", która w 2006 roku została nagrodzona Pulitzgerem.
"Oppenheimera" na przedpremierowych pokazach obejrzeli już pierwsi widzowie. Z ich relacji wynika (część można znaleźć na Twitterze), że film Nolana jest nie tylko dołujący oraz nihilistyczny, ale i mrozi krew w żyłach. Jak zauważył sam reżyser w wywiadzie z amerykańskim magazynem "Wired", niektórzy określają tytuł mianem horroru.
W filmie zagrała sama śmietanka gwiazd, w tym m.in. Cillian Murphy ("Peaky Blinders"), Emily Blunt ("Ciche miejsce"), Florence Pugh ("Małe kobietki"), Matt Damon ("Jason Bourne") oraz Robert Downey Jr. ("Iron Man").
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.