nt_logo

To tłumaczenie szokuje jeszcze bardziej. Policjanci z Krakowa nie znają prawa?

Mateusz Przyborowski

19 lipca 2023, 15:20 · 3 minuty czytania
Policjanci z Krakowa tłumaczą się z szokującej interwencji wobec pani Joanny, która wzięła tabletki poronne. Rzecznik komendy powiedział w środę, że funkcjonariusze poniżali kobietę, bo musieli m.in. sprawdzić, czy miała przy sobie "te zabronione środki". Tyle że... posiadanie i samodzielne zażycie środków poronnych nie jest w Polsce zabronione.


To tłumaczenie szokuje jeszcze bardziej. Policjanci z Krakowa nie znają prawa?

Mateusz Przyborowski
19 lipca 2023, 15:20 • 1 minuta czytania
Policjanci z Krakowa tłumaczą się z szokującej interwencji wobec pani Joanny, która wzięła tabletki poronne. Rzecznik komendy powiedział w środę, że funkcjonariusze poniżali kobietę, bo musieli m.in. sprawdzić, czy miała przy sobie "te zabronione środki". Tyle że... posiadanie i samodzielne zażycie środków poronnych nie jest w Polsce zabronione.
Pani Joanna z Krakowa zażyła tabletki poronne. Kuriozalne tłumaczenie policji z interwencji Fot. Zrzut ekranu / Twitter / Grzegorz Kot

Do incydentu doszło w kwietniu, ale sprawa wypłynęła teraz, bo pani Joanna z Krakowa postanowiła opowiedzieć mediom swoją historię. Kobieta wzięła tabletki poronne i jak tłumaczyła w TVN24, zrobiła to w obawie o swoje zdrowie i życie. Kiedy w szpitalu kobieta powiedziała o tym swojej lekarce, na miejsce wezwano aż 6 policjantów. Została więc potraktowana jak kryminalistka, mimo że nie była o nic podejrzana.


Pani Joanna z Krakowa zażyła tabletki poronne. Kuriozalne tłumaczenie policji

Okoliczności interwencji funkcjonariuszy są szokujące. Jak powiedziała przed kamerą pani Joanna, skonfiskowano jej telefon i laptopa, a także przewożono ze szpitala do szpitala. Co więcej, policjantki kazały jej rozebrać się do majtek, robić przysiady i kaszleć.

Dlaczego? Według rzecznika krakowskiej komendy policji między innymi po to, by sprawdzić, czy kobieta miała przy sobie... "te zabronione środki".

– W związku z tym, że ta pani nie chciała dobrowolnie wydać tych przedmiotów, które miały służyć jako dowód w sprawie, konieczne było przeprowadzenie czynności, czyli sprawdzenia, czy osoba ta posiada przy sobie inne przedmioty mogące służyć do przestępstwa, czy nie posiadała przy sobie na przykład również tych zabronionych środków. Niestety tak wyglądają te policyjne czynności i takie sprawdzenie – stwierdził w TVN24 podkom. Piotr Szpiech, oficer prasowy KMP w Krakowie.

Słuchając tej wypowiedzi, nasuwa się jednak pytanie o znajomość przepisów prawa. Same tabletki poronne nie są bowiem zabronione. Zabroniona jest wyłącznie pomoc w uzyskaniu tych substancji, a nie ich posiadanie czy zażywanie.

Politycy Lewicy już zażądali dymisji komendanta głównego policji. "Samodzielne przerwanie ciąży w Polsce jest w pełni legalne!" – czytamy na oficjalnym koncie ugrupowania.

Do sprawy odniosła się też znana prokurator Ewa Wrzosek. Jak zaznaczyła, "odpowiedzialności karnej podlega ten, kto wprowadza do obrotu lub przechowuje w celu wprowadzenia do obrotu produkt leczniczy, nie posiadając pozwolenia, a nie ten, kto taki produkt kupuje".

"W tej sprawie to nie telefon czy laptop są dowodami, mającymi ustalić sprawcę. Sprzedawcę ustala się poprzez pozyskanie danych teleinformatycznych (dot. użytkownika strony internetowej, adresu e-mail czy nr telefonu), a nie przez zatrzymanie rzeczy, które miała pacjentka. Nieprawdą jest więc, że policja musiała zabezpieczyć te nośniki, a do tego podczas badania lekarskiego. Pytanie tylko, jak prokurator mógł zatwierdzić przeprowadzenie u pacjentki przeszukania i zatrzymania jej rzeczy, zamiast niezwłocznie polecić ich zwrot i wytknąć uchybienie policji" – napisała na Twitterze.

Oświadczenie policji po interwencji wobec pani Joanny

Jak informowaliśmy już w naTemat, wcześniej oświadczenie w sprawie zajścia wydała Komenda Miejska Policji w Krakowie. "Na numer 112 zadzwonił lekarz psychiatra, zgłaszając, że jego pacjentka dzwoniła do niego, że 'dokonała aborcji' i 'chce odebrać sobie życie'. Dyspozytor skierował do miejsca zamieszkania kobiety policję i pogotowie" – czytamy.

Jak dodano, "patrol policji na miejscu zastał zapłakaną kobietę, która krzyczała, odpowiadała na pytania w sposób chaotyczny i wyczuwalna była od niej woń alkoholu". "Na miejscu pojawił się również zespół ratownictwa medycznego" – napisano.

"Kobieta powiedziała, że tabletki zamówiła przez internet, ale odmówiła ujawnienia szczegółów transakcji zakupu. Zachodziło podejrzenie, że nie pochodzą one z legalnego źródła" – poinformowała krakowska policja.