nt_logo

Nikt w tym wieku tak tego nie robi. Seks w serialach dla młodzieży wymknął się spod kontroli

Maja Mikołajczyk

29 lipca 2023, 19:23 · 12 minut czytania
Netflix znów dodał "Plotkarę" do swojej biblioteki i jak się okazało, serial, który był emitowany w latach 2007-2012 wciąż budzi zainteresowanie. Popularność produkcji inspirowanej powieściami Cecily von Ziegesar wzbudziła jednak ponownie w niektórych zakątkach Internetu dyskusję na temat być może nadmiernej ilości seksu w produkcjach dla nastolatków.


Nikt w tym wieku tak tego nie robi. Seks w serialach dla młodzieży wymknął się spod kontroli

Maja Mikołajczyk
29 lipca 2023, 19:23 • 1 minuta czytania
Netflix znów dodał "Plotkarę" do swojej biblioteki i jak się okazało, serial, który był emitowany w latach 2007-2012 wciąż budzi zainteresowanie. Popularność produkcji inspirowanej powieściami Cecily von Ziegesar wzbudziła jednak ponownie w niektórych zakątkach Internetu dyskusję na temat być może nadmiernej ilości seksu w produkcjach dla nastolatków.
Seks w serialach dla nastolatków, jak "Plotkara" czy "Euforia". Fot. kadr z serialu "Euforia"

Jeszcze jakiś czas temu w serialach dla nastolatków najbardziej "niegrzecznymi" scenami, jakie pokazywano, były namiętne pocałunki oraz nieśmiałe sugestie, że doszło do stosunku (na przykład poprzez pokazanie pary w skotłowanym łóżku).


W ostatnich dwóch dekadach wraz z rozwojem popularności produkcji telewizyjnych oraz przemian społeczno-kulturowych w programach przeznaczonych dla młodzieży liczba scen seksu znacząco wzrosła. Ale czy to dobrze?

Sex, drugs and XOXO

Już w serialach dla nastolatków z lat 80. i 90. seks nie był tematem tabu. W produkcjach z wczesnych lat dwutysięcznych, takich jak m.in. "Degrassi: Nowe pokolenie" (2001-2015), "Życie na fali" (2003-2007) czy "Pogoda na miłość" (2003-2012) zaczęto pokazywać go w nieco bardziej śmiały i namiętny sposób, jednak wciąż, porównując z tym, co nadeszło później, było to wszystko bardzo niewinne.

Mamy rok 2007. Nie było jeszcze platform streamingowych w formie, jakie znamy je dziś. Premiera serialu "Plotkara" na antenie The CW była więc wówczas sporym wydarzeniem. Fabuła inspirowana była serią książek pod tym samym tytułem autorstwa Cecily von Ziegesar (w Polsce ukazywały się pod szyldem wydawnictwa Amber), które opowiadały o nieletniej nowojorskiej socjecie.

Powieści Ziegesar już same w sobie mogły uchodzić za skandaliczne, gdyż pisarka, zgodnie z powszechnym stereotypem, utożsamiła wyższe sfery z bardziej skandalizującym zachowaniem, na które młodzi bohaterowie jej książek mogą sobie pozwolić dzięki przepastnym kieszeniom swoich rodziców.

To, co na papierze, może się jednak ukryć przed wzrokiem rodziców, a to, co na ekranie telewizora, już niekoniecznie. Twórcy zresztą nawet promując serial, nie starali się specjalnie ukryć, że seks jest w "Plotkarze" jednym z głównych bohaterów.

W 2008 roku The CW wypuściło słynną już dziś kampanię plakatów, na których przedstawione były jednoznacznie seksualne chwile pomiędzy bohaterami (w tym fragment słynnej sceny, w której Blair Waldorf traci dziewictwo z Chuckiem Bassem w limuzynie) z ogromnym napisem "OMFG".

Kampania promocyjna sezonu drugiego poszła jeszcze o krok dalej. Na plakatach, na których znalazły się podobne ujęcia, umieszczono fragmenty z negatywnych recenzji "Plotkary", wskazując właśnie na silnie erotyczne zabarwienie serialu. "Koszmar każdego rodzica", "Sprośna produkcja", "Niesamowicie nieprzyzwoity" – takie cytaty krzyczały z plakatów.

Jak jednak można się domyślić, oglądanie serialu, którego "nienawidzą rodzice", jeszcze bardziej zachęciło nastolatków do sięgnięcia po zakazany owoc. "Widzowie pokochali zestawienie tych nagłówków z kadrami, które utwierdziło ich w przekonaniu, dlaczego oglądają program, którego nie znoszą ich rodzice" – powiedział po latach w rozmowie z portalem Vulture odpowiedzialny za marketing serialu Rick Haskins.

Seks w "Plotkarze" był jednak, jak całe bajeczne życie młodych krezusów, całkowicie oderwany od realiów i możliwości przeciętnych nastolatków. Nie zapominajmy też o tym, że w tamtym czasie nikt nie zawracał sobie głowy body positivity, różnorodnością rasową czy reprezentacją mniejszości seksualnych, dlatego w miłosnych uniesieniach na ekranie widzimy głównie złożone z perfekcyjnych ciał konfiguracje damsko-męskie.

Seriale sprzed ery #MeToo, w których seksualność bohaterów stanowi ważny wątek, mają również to do siebie, że nie najlepiej się starzeją. Już w pierwszym odcinku produkcji widzimy, jak Chuck Bass (Ed Westwick) zabiera znacznie młodszą od siebie Jenny Humphrey (Taylor Momsen) na dach, gdzie "nikt nie usłyszy jej krzyku". Nastolatek niemal podejmuje próbę gwałtu, jednak zostaje ona przerwana przez brata Jenny z dziewczyną.

Chuck dostaje za tę sytuację "po łapkach", jednak wpisuje się ona w kreowany przez twórców wizerunek niegrzecznego chłopca i wkrótce zostaje zapomniana – coś, co w dzisiejszym serialu dla młodzieży zostałoby zdecydowanie bardziej napiętnowane.

Brytyjski naturalizm "Kumpli"

Podczas gdy "Plotkara" to głównie seks w bieliźnie Chantal Thomass w posiadłości w Hamptons lub na eleganckim przyjęciu z podwiniętą sukienką, w "Kumplach" nastolatkowie kopulują w obskurnych toaletach pubów oraz w nieszczególnie czystej pościeli w sypialniach komunalnych domów robotniczych.

Brytyjski serial emitowany w latach 2007-2013 nad amerykańską produkcją ma tę przewagę, że rzeczywiście przedstawia inicjacje seksualne w nieco bardziej naturalistyczny i mniej romantyzujący sposób.

Twórcy nie bali się m.in. pokazywać pełnej nagości (choć raczej nie nastoletnich bohaterów), niedoskonałych ciał z fałdkami czy prób seksualnych, które bynajmniej nie kończyły się fajerwerkami, jak w komediach romantycznych.

Zachowania seksualne prezentowane przez bohaterów "Kumpli" wpisywały się w psychologię ich postaci, często były jednak bardzo skrajne, gdyż obejmowały seks pod wpływem różnych substancji czy zachowania autodestrukcyjne.

Rzeczywistość bohaterów "Kumpli" jest przeciwieństwem tej z "Plotkary", a więc jest smutno, szaro i brudno, a wspomniany wyżej imprezowy styl życia stanowi ucieczkę na krótką metę. Pomimo jednak moralizującego (choć w nie w prymitywny sposób!) charakteru serialu, w swoim czasie dużą popularnością w Europie cieszyła się seria imprez "Skins party", na których pojawiali się aktorzy i aktorki grające w serialu.

Wydaje się to więc dość jednoznacznym dowodem na to, że brytyjska produkcja w ostatecznym rozrachunku raczej zachęcała, niż zniechęcała młodzież do eksperymentowania z używkami i seksem.

Kobiety Sama Levinsona

Fenomen ostatnich lat i za "Grą o Tron" jeden z najpopularniejszych seriali HBO – przed państwem równie mocno kochana, jak i nienawidzona "Euforia".

Produkcja HBO to absolutna perełka pod względem realizacji, od której nie można oderwać oczu. Chociaż to dość typowa high school drama, bohaterowie są wyraziści i krwiści, a ich psychologia wiarygodna.

Niestety, Sam Levinson, czyli twórca "Euforii" oraz niedawno wypuszczonego kontrowersyjnego "Idola", ma jedną wadę – uwielbia seksualnie (i nie tylko zresztą) znęcać się nad swoimi bohaterkami, pod płaszczykiem komentarza społecznego.

Porno-zemsty, przemocowe relacje czy wykorzystywanie seksualne są niestety dość częstym elementem pejzażu doświadczeń młodych kobiet, jednak postacie kobiece napisane przez Levinsona doświadczają ich z zaskakującą częstotliwością. Co więcej, reżyser nie żałuje sobie scen, w których przedstawia je, z wydaje się, że jednak przesadną dosłownością.

Szczególne używanie ma na czterech bohaterkach serialu. Pierwszą z nich jest Maddy (Alexa Demie), która uwikłana jest w toksyczny związek z Nate'm (Jacob Elordi). W serialu widzimy nie tylko, jak właściwie performuje, a nie uprawia z nim seks (inspiracje czerpie z filmów porno, co akurat jest ciekawym komentarzem na temat wpływu filmów dla dorosłych na psychikę młodych ludzi), ale także jak w akcie zemsty współżyje publicznie w basenie na imprezie z kimś innym.

Wątek Kat (Barbie Ferreira) podejmuje z kolei problematykę wycieku intymnych nagrań do sieci. Początkowo zawstydzona nastolatka, gdy odkrywa komplementy pod swoim adresem w sekcji komentarzy, postanawia spróbować swoich sił jako cam girl.

Levinsona można docenić za ukazanie bohaterki plus size jako atrakcyjnej seksualnie, jednak pokazywanie, że nastoletnia dziewczyna pewność siebie w tym zakresie uzyskała dzięki sprzedawaniu usług paraseksualnych dorosłym facetom w internecie, nie wydaje się najbardziej odpowiedzialną scenariuszową decyzją.

Bez wątpienia najbardziej seksualizowaną postacią w "Euforii" jest jednak grana przez Sydney Sweeney Cassie. W pewnym sensie to świetnie napisana bohaterka, która uosabia prowadzącą donikąd pogoń za męską walidacją.

Nastoletni chłopcy bowiem z jednej strony uwielbiają Cassie za jej odsłaniające wiele stroje i seksualną otwartość, z drugiej jednak dziewczyna doświadcza otwartego slut-shamingu z ich strony. Zresztą dostępność i doświadczenie seksualne nastolatki w znacznej mierze jest jedynie pozą, co dobrze widać w scenie, w której jej ówczesny partner McKay inicjuje z nią ostry seks ewidentnie inspirowany materiałami z Pornhube'a, na co Cassie reaguje szokiem.

Tę całą złożoność bohaterki można by jednak ukazać, nie eksponując jej ciała pod każdym możliwym pretekstem, jednak Levinson rezygnuje z subtelności, wykorzystując walory fizyczne aktorki (sporych rozmiarów biust), kiedy tylko się da.

"Euforia" bywa chwalona za mocne skupienie na transpłciowej bohaterce, czyli Jules, w którą zresztą wciela się Hunter Schafer, będąca faktycznie osobą transpłciową. I jej niestety twórca serialu HBO nie odpuścił seksualnych traum.

Dziewczyna bowiem w poszukiwaniu bliskości i akceptacji spotyka się z mężczyznami poznanymi w Internecie na seks. Jednym z nich jest Cal, czyli ojciec wspomnianego już Nate'a, który kręci materiał wideo ze stosunku bez jej zgody. Czy Levinson oszczędza nam widoku scen, w których Jules jest krzywdzona i poniżana przez mężczyznę? Oczywiście, że nie.

Żeby tego było mało, jego syn, wiedząc, do czego doszło pomiędzy nim a koleżanką ze szkoły, udaje zafascynowanego nią chłopaka i namawia ją do przesłania erotycznych zdjęć, które następnie wykorzystuje do jej szantażowania.

Z jednej strony scenariusz nie fetyszyzuje tożsamości płciowej Jules, a traktuje ją po prostu jako jedną z jej cech, co zdecydowanie można zaliczyć na plus, jednak bohaterka uprzedmiotawiana jest przez perspektywę Cala i Nate'a. Momentami trudno nie odnieść wrażenia, że wątek ten wykorzystany jest bardziej do rozwinięcia ich postaci niż do rozbudowania psychologii Jules.

Co ciekawe, jedną z najmniej seksualizowanych młodych kobiet w serialu, jest bohaterka grana przez Zendayę. Być może to efekt tego, że znana już wówczas aktorka mogła postawić inne warunki niż nowe w branży kobiety, jednak warto dodać, że to właśnie grana przez nią uzależniona od narkotyków Rue wzorowana jest na doświadczeniach samego Levinsona. Przypadek? Nie sądzę.

Dozwolone od lat 18?

Seriali seksualizujących nastolatków nie brakuje, a w ostatnich latach poza HBO Max przoduje Netflix z "Riverdale", w którym bohaterowie potrafią zostać nakryci in flagranti nawet po pogrzebie ojca oraz hiszpańska "Szkoła dla elity", gdzie związek dorosłego piłkarza z nastoletnim chłopcem nikogo nie szokuje.

Ten sam serwis streamingowy dostarczył jednak dwóch bardzo pozytywnych przykładów produkcji, które ani nie udają, że seks w świecie nastolatków nie istnieje, ale też nie używa go do szokowania młodej widowni.

Mowa tutaj o "Jeszcze nigdy..." Mindy Kaling oraz zupełnie skupionym na tej tematyce "Sex Education". Oba seriale podchodzą do tematyki z empatią i delikatnością, jednocześnie jednak nie robiąc z nastolatków świętoszków. Znajdują więc idealny kompromis pomiędzy infantylnymi produkcjami Disneya, w których twórcy udają, że seks nie istnieje a serialami ocierającymi się o soft porno.

Wydaje się, że tym, co różni te tytuły od, chociażby "Euforii" jest to, że podczas gdy seriale tego pierwszego typu wpisują pierwsze seksualne doświadczenia w normalne realia dorastania, te drugie wykorzystują je jako element mający szokować widzów.

Chociaż bohaterów z reguły grają dorośli bohaterowie (choć nie zawsze – w "Kumplach" grali ich nastoletni aktorzy, którzy po latach przyznali, że część scen seksu była dla nich bardzo niekomfortowa), kiedy uświadomimy sobie, że postacie w domyśle są nieletnie, trudno jako dorosły widz nie poczuć dyskomfortu, gdy widzi się, w jaki sposób twórcy seksualizują osoby, które powinny być przed tym chronione.

Czy jest jednak o co kruszyć kopie? Spójrzmy na badania. Zgodnie z tymi z 2004 roku przeprowadzonymi przez RAND Health Care oglądanie treści o zabarwieniu seksualnym może wpływać na zachowania nastolatków.

Ponadto młodzież, która oglądała takich programów najwięcej, była dwa razy bardziej skłonna rozpocząć współżycie seksualne w następnym roku. Co więcej, badanie z 2012 roku przeprowadzone przez University of New Mexico School of Medicine wykazało, że zgodnie z tak zwaną teorią skryptów, młodzi ludzie mogą czerpać wiedzę z seriali, jak zachowywać się w nowych dla nich sytuacjach.

Niebezpieczeństwo tkwi w tym, że serialach jak "Kumple" ryzykowne zachowania seksualne przedstawiane są jako normatywne, co może skłonić młodzież do przejmowania wadliwych wzorców postępowania.

Z kolei obniżenie wieku inicjacji seksualnej bywa też o tyle problematyczne, że jest skorelowane z częstszym występowaniem niechcianych ciąż oraz chorób przenoszonych drogą płciową. Ponadto psychologowie wskazują, że pierwsze doświadczenia seksualne mają kluczowe znaczenie dla rozwoju tej sfery życia, więc gdy są traumatyczne lub gdy dojdzie do nich, gdy dana osoba nie jest na nie gotowa emocjonalnie, mogą przyczynić się do powstania problemów na tle seksualnym wszelakiej natury.

Warto też pamiętać, że ego większości nastolatków jest wyjątkowo kruche, a atrakcyjność (w tym seksualna) dla rówieśników niezwykle ważna. Młodzi ludzie łatwo więc mogą popaść też w kompleksy, gdy porównają swoje zwykle nieszczególnie imponujące życie seksualne z bujnym życiem erotycznym równolatków patrzących na nich z ekranu.

Odpowiedzialne opowiadanie o seksie w telewizji przeznaczonej dla nastolatków może mieć jednak pozytywne konsekwencje, kiedy współżycie nie jest przedstawiane jako czynność pozbawiona ryzyka i konsekwencji.

Seriale mogą pełnić rolę nie tylko edukacji seksualnej w temacie antykoncepcji czy świadomej zgody (choć wyniki badań sugerują, że nastolatkowie mogą, ale nie muszą zapamiętywać ten przekaz z seriali) ale także stanowić bodziec do podjęcia rozmowy z dorosłym na ten temat. Nie można bowiem zapominać, że jednym z ważnych czynników mającym wpływ na to, kiedy nastolatek rozpocznie współżycie, są właśnie rodzice oraz ich nastawienie do tej sfery życia.

Równowagę pomiędzy skrajnym (i dodajmy – tak samo nierealistycznym, jak sekscesy 15-latków) purytanizmem a nieumyślnym zachęcaniem do zachowań ryzykownych wcale nie tak łatwo znaleźć, choć niektórym produkcjom z powodzeniem się to udaje. I to zresztą właśnie one wydają się najbliższe rzeczywistości nastolatków, podczas gdy seriale jak "Euforia" zdają się mówić więcej o upodobaniach seksualnych ich twórców. Sorry, ale nie chcemy tego oglądać.