Jarosław Kaczyński nazwał Donalda Tuska "wrogiem narodu" i zaapelował do swoich zwolenników, by "pamiętać o tym ryżym". – Politycy powinni dyskutować na argumenty, a nazywanie kogoś "ryżym" jest dziecinadą i przypomina o szkolnych przezwiskach – komentuje dla naTemat prof. Mirosław Bańko, językoznawca z UW.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jarosław Kaczyński zaostrzył język wobec Donalda Tuska. Niektórzy twierdzą, że to efekt desperacji prezesa, bo do wyborów coraz mniej czasu, Prawu i Sprawiedliwości kampania się wali, a lider Platformy Obywatelskiej umiejętnie wykorzystuje bieżące wydarzenia i kładzie na łopatki obecną partię rządzącą, przedstawiając ją jako nieudolną, ale też skorumpowaną.
Kaczyński nazwał Tuska "ryżym" i "największym wrogiem narodu"
Kaczyński na partyjnym pikniku w Stawiskach na Podlasiu postanowił więc odpowiedzieć ostro, przy okazji zaznaczając, że wszyscy powinniśmy się posługiwać "normalnym, kulturalnym językiem".
– Donald Tusk, prawdziwy wróg naszego narodu. Ten człowiek nie może rządzić Polską. Niech w końcu idzie do swoich Niemiec i tam szkodzi – grzmiał Kaczyński, stojąc przed entuzjastycznym tłumem, z którego rozległ się okrzyk "na Białoruś". – Na Białoruś też, tam też by się przydał. Ale on woli Niemcy na pewno – dodał.
A na koniec swojego wystąpienia do uczestników pikniku pod hasłem "Z miłości do Polski" wypalił: – Pamiętajcie o tym ryżym, to jest największe zagrożenie dla Polski.
Prof. Bańko: Słowa prezesa przypominają szkolną dziecinadę
Prof. Mirosław Bańko, językoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego, który przez wiele lat pracował w Poradni Językowej PWN, w rozmowie z naTemat.pl zwraca uwagę, że w słowach Kaczyńskiego zabrakło języka kultury, którego prezes sam domagał się w swoim przemówieniu.
– Człowieka o rudych włosach można różnie nazwać, ale niekoniecznie w ten sposób. Wiadomo, jakie intencje temu przyświecają, i ja nie jestem zachwycony takim sposobem mówienia o przeciwnikach politycznych – komentuje prof. Mirosław Bańko.
I dodaje: – Mniejsza już o to, że słowo "ryży" jest potoczne, według niektórych słowników pospolite. Ważniejsze, że samo odnoszenie się, i to w taki sposób, do czyjegoś wyglądu jest co najmniej nie na miejscu. Jeszcze ważniejsze i bardziej niepokojące jest to, że w tej samej wypowiedzi prezes PiS nazwał Donalda Tuska "wrogiem narodu".
Profesor podkreśla też, że słowa Kaczyńskiego o Tusku były "absolutnie pozamerytoryczne". – Politycy powinni dyskutować na argumenty, a nazywanie kogoś "ryżym" jest dziecinadą i przypomina o szkolnych przezwiskach typu "rudy" albo "gruby" – wskazuje ekspert.
Wypowiedź prezesa PiS odbiła się szerokim echem w sieci. "W normalnym kraju takie zachowanie eliminuje z polityki, z życia publicznego. Dziennikarze powinni wreszcie przestać komentować wypowiedzi polityka, który za broń ma kolor włosów przeciwnika" – skomentował na Twitterze dr Janusz Sibora, historyk, specjalista ds. protokołu dyplomatycznego.
"Kochani zwolennicy kultury osobistej prezesa! Jak będziecie kiedyś zastanawiać się, dlaczego dzieci niszczą inne dzieci, wyzywając je od grubasów, kurdupli i rudych, przypomnijcie sobie wypowiedź inteligenta z Żoliborza o 'ryżym'" – to z kolei komentarz prof. Marcina Matczaka.
Prof. Bańko też mówi wprost: przykład idzie z góry, ale przywołuje też odległe czasy PRL.
– Nigdy, nie tylko w debacie publicznej, nie powinno nawiązywać się do czyjegoś wyglądu, a szczególnie jeśli takie słowa dotyczą cech fizycznych osób, które stanowią społeczną mniejszość. To mi się kojarzy z tym, jak w moich szkolnych czasach odnoszono się do osób leworęcznych. Dokuczanie im ze strony rówieśników było dosyć powszechne, a samo to, że ktoś jest leworęczny, uważane było za coś nienormalnego – tłumaczy prof. Mirosław Bańko.
Dodatkowo, do dziś istnieje także przesąd, że ludzie rudowłosi są nieszczerzy. – Może przypomnieć się tu "rudy lis", który w bajkach uosabia spryt i krętactwo. Ale nie sądzę, aby negatywne skojarzenia, jakie nasuwa słowo "ryży", wzięły się z bajek. Ludzie "inni", choćby ze względu na rzadki u nas kolor włosów, często w historii budzili niepokój i niechęć. Zmieniały się tylko oblicza "innego": czasem był to Żyd, czasem uchodźca, czasem gej, innowierca albo kobieta – mówi nasz rozmówca.
– Ciekawostką etymologiczną jest to, że słowo "ryży", spokrewnione z "rydzem" i "rdzą", w dawnej polszczyźnie brzmiało "rydzy". Jego obecna postać powstała pod wpływem białoruskim. Po napastliwej wypowiedzi prezesa PiS ten białorutenizm upowszechni się w polszczyźnie – wskazuje prof. Mirosław Bańko.