nt_logo

Kto premierem, gdyby PiS wygrało wybory? Wyniki nowego sondażu to policzek dla obozu władzy

Dorota Kuźnik

30 lipca 2023, 10:42 · 3 minuty czytania
Pojawiają się głosy, że jesienne wybory mogą zostać przełożone. Pretekstem może być wojna w Ukrainie, a głównym powodem niedające pewności na rządzenie poparcie dla obecnego obozu władzy. O tym, że PiS dla Polaków wcale nie jest oczywistym wyborem, świadczyć może też ostatni sondaż, z którego jasno wynika, że znakomita większość wyborców nie widzi w partii konkretnego lidera, który mógłby zostać premierem.


Kto premierem, gdyby PiS wygrało wybory? Wyniki nowego sondażu to policzek dla obozu władzy

Dorota Kuźnik
30 lipca 2023, 10:42 • 1 minuta czytania
Pojawiają się głosy, że jesienne wybory mogą zostać przełożone. Pretekstem może być wojna w Ukrainie, a głównym powodem niedające pewności na rządzenie poparcie dla obecnego obozu władzy. O tym, że PiS dla Polaków wcale nie jest oczywistym wyborem, świadczyć może też ostatni sondaż, z którego jasno wynika, że znakomita większość wyborców nie widzi w partii konkretnego lidera, który mógłby zostać premierem.
Fot. Tomasz Jastrzebowski / REPORTER

W sondażu przeprowadzonym przez SW Research dla "Rzeczpospolitej" Polaków zapytano: "Kto pani/ pana zdaniem powinien zostać premierem w przypadku wygranej w wyborach Zjednoczonej Prawicy?".


Zamiast nazwisk na szczycie listy pojawiły się jednak dwie inne odpowiedzi: "Ktoś inny", którą wybrało 32,1 proc. respondentów, oraz "nie mam zdania", na którą postawiło 29,3 proc. ankietowanych. To oznacza, że łącznie ponad 60 proc. zapytanych nie było w stanie wskazać osoby z grona polityków PiS i jego koalicjantów, która powinna zostać szefem nowego rządu.

W tej sytuacji Mateusz Morawiecki znalazł się dopiero na trzecim miejscu. Obecny szef rządu nie cieszy się jednak zbyt wielkim poparciem, bo na premiera ponownie typowało go jedynie 19,8 proc. respondentów.

Premier z PiS. Jeśli nie Morawiecki, to kto?

Dalsze miejsca to duże rozczłonkowanie. Za Morawieckim znalazł się bowiem Jarosław Kaczyński. Szefa partii i obecnego wicepremiera w roli premiera widzi tylko 6,3 proc. Polaków. Ex aequo po 5 proc. poparcia uzyskali w sondażu Mariusz Błaszczak i Beata Szydło, a 2,7 proc. wskazało koalicjanta Prawa i Sprawiedliwości, szefa Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobrę.

– W przypadku wygranej w wyborach Zjednoczonej Prawicy blisko co trzecia osoba o dochodach pomiędzy 2001 a 3000 zł i co czwarta osoba powyżej 50. roku życia uważa, że premierem powinien zostać Mateusz Morawiecki. Częściej za obsadzeniem Mateusza Morawieckiego na stanowisku premiera opowiadają się mężczyźni (23 proc.), mieszkańcy miast liczących 100-199 tys. mieszkańców (22 proc.) oraz osoby z wykształceniem średnim (21 proc.) – komentuje w "Rzeczpospolitej" wyniki badania Przemysław Wesołowski, prezes zarządu agencji badawczej SW Research.

Kto wygra wybory? To nie takie oczywiste

Andrzej Duda ma czas do 14 sierpnia na ogłoszenie terminu wyborów parlamentarnych. Możliwe są cztery terminy: 15 października, 22 października, 29 października i 5 listopada. Najdogodniejszy dla PiS termin to 15 października (krótsza kampania wyborcza i Dzień Papieski, który mógłby przyciągnąć do urn większą liczbę wyborców o konserwatywnych poglądach).

Problemem są jednak kolejne sondaże, które nie dają partii Kaczyńskiego gwarancji dalszego rządzenia. Co prawda od wielu miesięcy mówiło się, że PiS będzie próbowało zawiązać po wyborach koalicję z Konfederacją, ale w ostatnim czasie oba ugrupowania zaczęły dość drastycznie się od siebie odcinać.

A czy wybory parlamentarne zostaną przesunięte? Okazuje się, że Prawo i Sprawiedliwość mogło przestraszyć się planów Donalda Tuska ws. "Marszu miliona serc". – Po tym, kiedy wezwałem do marszu 1 października, oni podjęli decyzję, aby te wybory przesunąć – ostrzegł kilka dni temu szef Platformy Obywatelskiej podczas spotkania z mieszkańcami Ostródy.

– Jeśli jest prawdą, że chcecie zacząć manipulować przy dacie wyborów, jeżeli chcecie te wybory przełożyć na "święte nigdy". Jeśli prezydent chce te wybory przesunąć, tak żeby "marsz miliona serc" nie był przed wyborami, to chcę wam powiedzieć, że jak będzie trzeba, to będziemy maszerować nie jeden dzień, lecz do dnia wyborów – dodał.