"Średniowieczne stwierdzenia", "Oby kiedyś nie miała tych poglądów powyżej kokardy" – pisaliście po tym, jak Sylwia Gruchała przyznała, że dla niej najlepszy jest tradycyjny model rodziny. Podobne komentarze pojawiają się zawsze, kiedy piszemy o przeciwnikach aborcji, eutanazji, osobach, które wolą tradycyjne role kobiet i mężczyzn. Naprawdę nie można już mieć konserwatywnych poglądów?
"Kobieta powinna zajmować się domem i być z dziećmi, a mężczyzna przynosić do niego pieniądze. Kobieta, która bierze na siebie utrzymanie rodziny, odbiera mężczyźnie ważne zadanie" – powiedziała Sylwia Gruchała w rozmowie z serwisem trojmiasto.pl. Od jej wypowiedzi Krzysztof Majak rozpoczął artykuł o tym, jak sprawdzają się tradycyjną rolę rodziny. Nie minęło jednak wiele czasu, a na Sylwię Gruchałę poleciały gromy.
"Oby kiedyś pani Gruchała nie miała tych swoich poglądów powyżej kokardy" – napisała Menia. "To może niech pani Sylwia spiep… do domu zajmować się mężem i dziećmi zamiast opowiadać głupoty w gazetach" – podpowiedziała inna komentatorka. Inni krytykowali florecistkę także personalnie: "Przecież ona nigdy nie zajmowała się domem tylko albo trenowała albo startowała w zawodach. Co za hipokryzja" – napisał Piotr, a Bożena dodała: "I to mówi kobieta, która nie ma pojęcia o gotowaniu?". "Traumy dzieciństwa p.Gruchały nie są powodem do tego typu średniowiecznych stwierdzeń" – napisała Izabella.
Polskiej florecistki bronili nieliczni. Tak, jak Piotr: "Jednego możemy być pewni. Gruchała oberwie i to solidnie, dostanie się jej najbardziej od 'feministek' i 'działaczek'".
Nie na argumenty
Konserwatywne poglądy spotykają się z krytyką, ilekroć wystawimy je na czołówkę serwisu. Jednak tylko niewielki procent z osób udzielających się pod tekstami toczy spór na argumenty. Częściej konserwatyści są po prostu odsądzani od czci i wiary, a ich poglądy sprowadzane są do "ciemnogrodu" i "średniowiecza".
Internetowe komentarze coraz częściej przenoszą się do prawdziwego życia. W weekend pisaliśmy o tym, że studenci z Poznania obkleili drzwi do gabinetu swojego wykładowcy, który odważył się stanąć w obronie prof. Krystyny Pawłowicz. "Pedały do gazu", "Zawadzki przeciw pedalstwu", "Zakaz pedałowania" i "Zawadzki tchórz" – mógł przeczytać profesor.
Taki ma być poziom debaty?
Na to, że konserwatywne poglądy są stygmatyzowane zwracał w rozmowie z nami także Piotr Wiścicki, dziennikarz kwartalnika "Więź":
Podobnie myśli także Tomasz Terlikowski, redaktor naczelny portalu fronda.pl. W rozmowie ze mną przekonywał, że na agresję i odmawianie mu prawa do poglądów reaguje w stosunku do rozmówców dokładnie tym samym. "To żadne męczeństwo. Katotalib, inkwizytor. Jak komuś to pasuje, może mnie nazwać, jak mu się żywnie podoba. Tylko niech nie będzie później zaskoczony, że powiem o nim 'eutanazista'" – powiedział.
Pytanie tylko, czy o taki poziom dyskusji nam chodzi.
Przyznawanie się do wiary jest źle oceniane w pewnych środowiskach, które można ironicznie określić "młodzi, wykształceni, z dużych miast". Jeśli wśród uczestników tak zwanego wyścigu szczurów ktoś zadeklaruje postępowanie zgodne z zasadami religii katolickiej, to raczej nie wyjdzie na tym najlepiej. CZYTAJ WIĘCEJ