Jarosław Kaczyński kontynuuje objazd po kraju i znów szokuje wypowiedziami na temat "zabiegających o władzę". Tym razem wykorzystał piknik wojskowy, by mówić o "tępieniu moralnym zdrajców". – W Polsce jest potężny obóz zdrady narodowej, który zabiega o władzę – stwierdził prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jarosław Kaczyński: Ktoś powiedział, że zdrajców trzeba tępić
Wojsko Polskie zorganizowało piknik, w którym udział wziąłJarosław Kaczyński. Na Rynku Małym w Zawichoście w województwie świętokrzyskim prezes Prawa i Sprawiedliwości dziękował za obronę granic, a także... w swoim stylu uderzył w opozycję.
– Ktoś powiedział, że zdrajców trzeba tępić – wypalił, po czym dodał: – Tak, trzeba ich moralnie tępić, bo w Polsce jest potężny obóz zdrady narodowej, który zabiega o władzę.
Choć informacja nie padła wprost, można zakładać, że wicepremier miał na myśli Platformę Obywatelską iDonalda Tuska. Wskazał na to, mówiąc o "rozbrajaniu Polski", co Prawo i Sprawiedliwość regularnie zarzuca właśnie swoim poprzednikom.
– Potężny obóz, który nas rozbrajał, w czysto militarnym sensie, jak i w sensie moralnym i każdym innym – podkreślił.
– Te wszystkie opowieści, że Polska to brzydka panna bez posagu, że w gruncie rzeczy musimy cicho siedzieć i liczyć, że wesprą nas zewnątrz. Te wszystkie opowieści były powielane przez środki masowego przekazu, przez ludzi z autorytet, którzy kiedyś mieli zasługi. Nie wierzcie im – podsumował.
Następnie polityk zaczął straszyć obywateli widmem wojny. Jak stwierdził, nic nie gwarantuje, że konflikt zbrojny nie dotrze do granic Polski.
– To jest prawda bolesna, straszliwie bolesna, ale mamy wojnę tuż obok naszych granic. Nie mamy gwarancji, że pewnego dnia to się przesunie także i tu – ocenił.
Szarża Kaczyńskiego na opozycję
Jak pisaliśmy w naTemat, jeszcze w miniony piątek Kaczyński zaczął atakować opozycję w specjalnym orędziu. Wówczas odnosił się do krytyki ze strony opozycji po ogłoszeniu pierwszego pytania referendalnego.
– To, co słyszymy już w tej chwili, te nerwowe reakcje, pokazują, że trafiliśmy, że były różne daleko idące plany, a to referendum ma służyć temu, by nie mogły one być zrealizowane, nawet gdyby Koalicja Obywatelska i sojusznicy objęli władzę – stwierdził.
– My chcemy, żeby decydowało społeczeństwo, naród. Wszyscy, którzy się temu przeciwstawiają, wyśmiewają, zalecają, co robić, żeby to referendum było nieważne, po prostu pokazują, że nie mają nic wspólnego z demokracją, chcą, żeby rządziła w Polsce oligarchia i przywilej pewnej mniejszościowej grupy – powiedział.