
Całkowity zakaz pornografii w internecie – żaden z krajów w Europie Zachodniej jeszcze się na to nie zdecydował. Jeszcze. Pierwsza z szeregu próbuje wyłamać się Islandia, która właśnie przygotowuje projekt ustawy uniemożliwiającej jakikolwiek dostęp do pornografii w sieci. W czasach "wolności w internecie" brzmi to nieco absurdalnie, ale pomysł jest jak najbardziej poważny. Nawet jego autorzy porównują go do... lądowania człowieka na księżycu. O to, czy faktycznie zakaz pornografii w internecie jest tak ciężki do wprowadzenia, pytamy eksperta ds. bezpieczeństwa sieci, Jarosława Pieńkowskiego z firmy Point.
Mówiąc językiem laika: providerzy "zatrzymywaliby" u siebie strony uznawane za zabronione?
Dokładnie tak. Strona pornograficzna byłaby zatrzymana u nich i nie puszczana dalej "w świat". Istnieje sporo metod blokowania czy kontrolowania treści w sieci. Można np. śledzić adresy URL lub kategoryzować strony. Możemy wykryć treść pornograficzna i następnie ją zablokować. Zasady działania są tutaj nieco podobne do tych określonych w głośnej ustawie ACTA, gdzie po prostu na dostawców internetu chciano nałożyć obowiązek kontrolowania ruchu sieciowego właśnie na poziomie tej ostatniej linii.
Badanie Komisji Europejskiej wykazało, że 67,3 proc. polskich nastolatków ma kontakt z treściami pornograficznymi w Internecie. CZYTAJ WIĘCEJ
Na czym dokładnie polegają wspomniane przez pana metody?
W Wielkiej Brytanii taki pomysł nie przeszedł
Dostawcy internetowi wyrazili swój sprzeciw wydając specjalne oświadczenie, w którym wyjaśniali, że nie jest to najefektywniejsza metoda zabobiegania dostępu do nieodpowiednich treści.
Ministrowie również odrzucili tę propozycję, tłumacząc, że nie ma ona poparcia rodziców i innych zainteresowanych stron. Zebrano co prawda 115 tysięcy podpisów, ale ustalono, że tylko co trzeci rodzic popiera powyższy pomysł, a kolejne 15 procent uważa, że blokada powinna być mniej rygorystyczna.
CZYTAJ WIĘCEJ
Czy jeżeli porno strony stałyby na serwerach w innych krajach niż np. Islandia, wtedy również byłaby całkowicie wykluczona możliwość ich odwiedzania?
Egipt bez porno w internecie
Mieszkańcy Egiptu zostali odcięci od internetowej pornografii. Zgodnie z decyzją Sądu Administracyjnego z 2009 roku dostęp do witryn porno został uniemożliwiony. Prawnik, który wniósł sprawę, poinformował media, iż orzeczenie sądu jest "zwycięstwem nad złem i zepsuciem".
W Arabii Saudyjskiej i Kuwejcie w pierwszej 100 najczęściej odwiedzanych stron w ogóle nie ma pornograficznych, gdyż tamtejsze władze zainstalowały odpowiednie blokady i filtry.
CZYTAJ WIĘCEJ
Pana zdaniem taka walka z porno biznesem w internecie ma sens?
Czy ma sens? Oczywiście, że tak. Pytanie jest raczej, czy przyniesie pożądany efekt. Mimo że takie treści nie są akceptowalne przez opinię publiczną, to moim zdaniem jest to ciągle walka z wiatrakami.
