Ksiądz wspomniał o tragedii w Czernikach z ambony. Tak pocieszał sąsiadów Piotra G.
Redakcja naTemat.pl
26 września 2023, 19:10·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 26 września 2023, 19:10
Ksiądz Marek Kaleta poruszył temat zbrodni w Czernikach podczas ostatniego kazania w parafii w Starych Polaszkach. Duchowny zapewnił wiernych, że noworodki trafią do Nieba, choć nie zostały ochrzczone. – Modliliśmy się za dusze tych dzieci – powiedział w rozmowie z "Faktem".
Reklama.
Reklama.
Zbrodnia w Czernikach. Tak ksiądz pocieszał sąsiadów Piotra i Pauliny G.
Co więcej, Piotr G. i Paulina G. żyli w związku kazirodczym, aprokuratura już wcześniej badała doniesienia o przemocy w rodzinie, jednak nigdy nie udało się zebrać wystarczającego materiału dowodowego.
Teraz, po ujawnieniu zbrodni, mieszkańcom wsi otuchy dodaje proboszcz parafii w Starych Polaszkach, ksiądz Marek Kaleta.
W rozmowie z "Faktem" powiedział, że sam jest wstrząśnięty tragedią, jednak postanowił wspomnieć o zamordowanych noworodkach podczas ostatniej mszy świętej.
– Modliliśmy się za dusze tych dzieci. Zapewniłem parafian, że na pewno trafiły do Nieba – powiedział, po czym skomentował kwestię pogrzebu: – Czekam na decyzję w tej sprawie. Na razie nikt się jeszcze nie zgłosił.
Na ten moment ciała noworodków wciąż są w dyspozycji prokuratury, która gromadzi materiał dowodowy niezbędny dla umieszczenia Piotra G. i Pauliny G. w więzieniu. A grozi im nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności.
W doktrynie Kościoła katolickiego długo obowiązywała zasada, że dusze nieochrzczonych dzieci trafiają do bliżej nieokreślonej wydzielonej części piekła, gdzie nie cierpią, ale mogą liczyć na kontakt z Bogiem.
Taka doktryna była respektowana aż do 2007 roku. Dopiero wtedy nieżyjący już papież Benedykt XVI zadecydował o zmianie tej zasady. Za jego sprawą obowiązuje nowa doktryna, według której takie dzieci trafiają do Nieba.
Wciąż jednak nie wiadomo, kto zorganizuje pogrzeb zmarłych dzieci. Niewykluczone, że ten obowiązek spocznie na władzach gminy, jednak Piotr G. doczekał się aż dwanaściorga dzieci. Możliwe, że któreś z nich weźmie na siebie obowiązek pochowania ofiar 54-latka.