Badanie exit poll dało Konfederacji 6,2 proc. poparcia. W przemówieniu ze sztabu wyborczego Sławomir Mentzen przyznał, że jest to porażka jego ugrupowania. – Nie ma co ukrywać, nawet jeżeli wynik nie jest dokładny, to pokazuje, że nam się nie udało. Uzyskaliśmy wynik niższy, niż ktokolwiek się spodziewał – powiedział.
Po publikacji wyników sondażu Sławomir Mentzenwygłosił ze sztabu Konfederacji przemówienie.
– Ten wynik to jest exit poll. Sondaż, przeprowadzony na dużej próbie, w dniu wyborów, ale dalej tylko sondaż. Ostateczne wyniki mogą się jeszcze trochę zmienić. Ale nie ma co ukrywać, że wiele się nie zmienią i że ponieśliśmy porażkę. Mieliśmy wywrócić stolik, ale się to nie udało – powiedział.
– Toczyliśmy nierówną walkę przeciwko wszystkim, przeciwko PiS i PO, przeciwko TVN i TVP – dodał. – Mieliśmy stolik wywrócić, on dalej stoi. W pewnym momencie zaczął się on trochę chwiać, ale stoi i dalej siedzą przy nim PiS, Platforma, Lewica oraz PSL – stwierdził Mentzen.
– To nie jest porażka naszej idei. Ta jest słuszna, niezmienna i jestem przekonany, że kiedyś na pewno wygra. To nie jest porażka naszych diagnoz, czy proponowanych rozwiązań, czas już przecież tyle razy pokazał, że mieliśmy rację. To jest po prostu kolejna nasza przegrana bitwa, w naszej wojnie o wolną, dumną i bogatą Polskę – dodał.
W pełnej treści przemówienia, które Mentzen zamieścił w serwisie X, podkreślił, że czuje się odpowiedzialny za ten wynik swojego ugrupowania.
"Przez ostatni rok dałem z siebie wszystko, ale okazało się, że było to zdecydowanie za mało. Wiele razy, gdy ktoś mnie pytał, co było największą porażką w moim życiu, odpowiadałem, że ta dopiero przede mną. Być może wreszcie nadszedł ten dzień, który mogę nazwać największą porażką w moim życiu. Gdy emocje opadną, na spokojnie zastanowię się co z tym zrobić i jakie wnioski wyciągnąć" – zapowiedział Mentzen.
Takie poparcie sondaże dawały Konfederacji przed wyborami do Sejmu
Przypomnijmy, że jeszcze przed rozpoczęciem kampanii wyborczej Konfederacja była bezapelacyjnym liderem w wyścigu do tytułu trzeciej największej siły politycznej. W połowie lipca sondaże dawały jej nawet 15 proc. poparcia.
W toku kampanii poparcie dla skrajnej prawicy mocno stopniało. Najpierw spadło do progu 12-13 proc., a później poniżej 10 proc.
W najgorszych wariantach głos na to ugrupowanie deklarowało od 7 do 8 proc. ankietowanych. Tuż przed wyborami w najlepszych scenariuszach poparcie dla ugrupowania Mentzena osiągało 10-11 proc. Najczęściej jednak sondaże dawały komitetowi od 8 do 9 proc. poparcia.
Janusz Korwin-Mikke i Krzysztof Bosak wprowadzili Konfederację do Sejmu w 2019 roku
Konfederacja otrzymała wówczas 1 256 953 głosy, czyli co przełożyło się na 6,81 proc. poparcia. W ten oto sposób narodowcy i korwiniści wprowadzili do Sejmu reprezentację liczącą 11 posłów.
Byli to Konrad Berkowicz, Krzysztof Bosak, Grzegorz Braun, Krystian Kamiński, Janusz Korwin-Mikke, Dobromir Sośnierz, Krzysztof Tuduj, Michał Urbaniak, Jakub Kulesza, Artur Dziambor i Robert Winnicki.
Wybory do Sejmu 2015. Korwin pod progiem, narodowcy na listach Kukiza
Wówczas jednak skrajna prawica wciąż była w rozsypce. Korwin wystawił bowiem samodzielne listy, a poszczególni przedstawiciele Ruchu Narodowego walczyli o mandat z pomocą ruchu Kukiz'15. Mowa między innymi o Robercie Winnickim, który w 2023 roku wycofał się z polityki z przyczyn osobistych.
Obecnie z Konfederacją związany jest także b. poseł Kukiz'15 Stanisław Tyszka. W 2023 roku wystartował z pierwszego miejsca na listach skrajnej prawicy w okręgu obejmującym Gdynię i Słupsk.