Kandydatka PiS zamarła na wizji. Nagranie stało się hitem sieci.
Kandydatka PiS zamarła na wizji. Nagranie stało się hitem sieci. Fot. YouTube / Radio Zet / Screen

Katarzyna Jóźwiak i Krzysztof Sitarski to kandydaci Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu, o których właśnie dowiedziała się cała Polska. Wszystko za sprawą wywiadu, podczas którego polityczka obozu władzy nie była w stanie odpowiadać na pytania. Nagranie właśnie staje się hitem sieci.

REKLAMA

Kandydatka PiS zamarła na wizji. Nagranie stało się hitem sieci

Politycy nie są członkami Prawa i Sprawiedliwości, ale startują z list tego ugrupowania. Katarzyna Jóźwiak walczy o Sejm z ostatniego miejsca w okręgu obejmującym Rybnik, a Krzysztof Sitarski z jedenastego miejsca w Bielsku-Białej.

Wszystko wskazuje na to, że goście nie byli przygotowani na taki występ. Zarówno merytorycznie, jak i emocjonalnie. Już na samym początku audycji prowadząca zasugerowała, że coś było nie tak.

– Proszę się wytłumaczyć, bo zapowiedziałam na antenie, że będzie jeden gość, a nagle jest tu was dwoje – powiedziała Beata Lubecka. – Muszę wszystkich serdecznie przeprosić, ale to była chwilowa niedyspozycja. Już wszystko wróciło do normy – odpowiedziała Józwiak.

Następnie Sitarski wyjaśnił, że Jóźwiak jest jego partnerką życiową. Lubecka zwróciła uwagę, że działacze konserwatywnego PiS nie wzięli jeszcze ślubu. Następnie zapytała, czy wspólna obecność w Sejmie to plan na rodzinny biznes.

– Każdy z nas chce... – zaczęła odpowiadać Jóźwiak, po czym przerwała. Ratować próbował ją Sitarski, który miał już doświadczenie w ławach poselskich w szeregach partii Pawła Kukiza. Jak wyjaśnił, po latach "ktoś poprosił go o wystartowanie".

– Partia rządząca potrafi zadbać o swoich ludzi. Jak opisuje "Gazeta Wyborcza", mężowie, żony polityków, znajomi królika znajdują zatrudnienie w instytucjach publicznych. Pani popiera takie praktyki? – zapytała Jóźwiak Lubecka.

I tu zaczął się problem. Kandydatka Prawa i Sprawiedliwości odpowiedziała, że "nie do końca popiera takie praktyki", ale po pytaniu "dlaczego", zamarła. W studiu zapanowała głucha cisza.

– Nie podoba się to pani, ale dlaczego? – próbowała kontynuować Lubecka. – Kasia jest osobą merytoryczną. Nikt nie dał jej spółki ani stanowiska. Wszystko wypracowała sobie sama – ratował sytuację Sitarski.

Katarzyna Jóźwiak i Krzysztof Sitarski w Radiu Zet

– Chciałabym być bliżej problemów lokalnej społeczności, żebym mogła bardziej wpłynąć na zmiany, które są u nas w regionie potrzebne. Myślę, że będąc w Sejmie z odpowiednimi instrumentami, będę mogła pomóc lokalnej społeczności – powiedziała Jóźwiak.

– U nas w okolicy za mało jest miejsc w przedszkolach, żłobkach. A to potrzebne, żeby kobiety mogły wracać na rynek pracy – dodała.

Ale na pytanie, dlaczego warto wziąć udział na referendum, znów nie odpowiedziała. Ciszę ponownie przerwał Sitarski, który krótko stwierdził, że referendum to najwyższa forma demokracji.

Później jednak nie był w stanie przytoczyć wszystkich czterech pytań referendalnych. Zapomniał bowiem o kwestii wieku emerytalnego.

W końcu Lubecka zapytała Jóźwiak o stanowisko w sprawie waloryzacji świadczenia 500 plus o kolejne 300 zł. Trudno uznać to za pytanie podchwytliwe, jednak kandydatka PiS znów milczała.

– Dalej nie pytać? – zapytała Lubecka, jednak na to pytanie również nie doczekała się konkretnej odpowiedzi.