Na zakończenie Marszu Miliona Serc niezapowiedzianie kilkudziesięciu aktorów i wokalistów odśpiewało na scenie piosenkę "Wolność" Chłopców z Placu Broni. Szef kampanii PiS Joachim Brudziński skomentował potem: "O zwycięstwie na pewno nie zdecydują "patocelebryci".
Reklama.
Reklama.
Marsz Miliona Serc. Brudziński komentuje
Zlot partyjny Prawa i Sprawiedliwości w katowickim "Spodku" specjalnie zaplanowano na godzinę 12:00 w niedzielę, bowiem o tej samej porze w Warszawie rozpoczynał się marsz opozycji. Tuż po konwencji PiS szef kampanii tej partii postanowił odnieść się do obydwu wydarzeń.
Po zakończeniu zlotu partyjnego oraz Marszu Miliona Serc zamieścił w mediach społecznościowych kontrowersyjny wpis.
"Przed nami ostatnie dwa tygodnie kampanii, teraz tak jak zapowiedział nasz lider Jarosław Kaczyński "drapanie trawy" i pokorne zabieganie o głosy Polaków. Wybory wygrywa się zabiegając o głosy wszystkich Polaków w całej Polsce" – napisał Joachim Brudziński, a następnie – jak można się domyślać – odniósł się do występu artystów, którzy na scenie przy Rondzie "Radosława" wykonali wspomniany utwór "Wolność".
"O zwycięstwie na pewno nie zdecydują "patocelbryci" rzucający przekleństwami na ulicach Warszawy czy maszerujący w czapeczkach z ośmioma gwiazdkami" – stwierdził.
"Tylko pokora i ciężka praca może dać nam zwycięstwo! Głos wyborcy we Włoszczowej ma taka silę jak głos oszalałych z nienawiści Owsiaków czy innych Skibów" – zakończył szef kampanii PiS.
"Bunt barbarzyńców", "Spęd pustych serc"
Jak wspominaliśmy już wcześniej, prawica za wszelką cenę starała się umniejszać opozycyjne wydarzenie, m.in. podając zaniżone informacje dotyczące uczestników marszu. W wieczornym wydaniu "Wiadomości" na legendarnym już pasku mogliśmy przeczytać, że Marsz Miliona Serc był "agresywny" oraz okazał się "frekwencyjną klapą".
– Marsz Miliona Serc był nim tylko z szumnej nazwy, bo z danych policji wynika, że uczestników było dziesięć razy mniej – kłamała Danuta Holecka, która prowadziła wczoraj serwis informacyjny TVP.
Z kolei politycy i działacze PiS, podobnie jak Brudziński, postawili na obrażanie demonstrantów. Barbara Nowak, która jest małopolską kurator oświaty w mediach społecznościowych zamieściła niniejszy komentarz:
"Marsz Niepodległości jednoczy Polaków kochających Polskę. Idą świadomi, że wolność Polski zawdzięczają pokoleniom bohaterskich Polaków, deklarują starania o zachowanie Dziedzictwa. Marsz pustych serc zwołuje tych, co wyrzekają się Niepodległości i Dziedzictwa. Bunt barbarzyńców".
Postarał się również Ryszard Terlecki, który marsz opozycji nazwał "spędem pustych serc". Nie gorszy był Janusz Kowalski, który jeszcze przed wydarzeniem napisał na Twitterze/X, że marsz jest "hejtem na prawicę". Swoje zdanie podtrzymał, bowiem po konwencji PiS stwierdził, że demonstranci to "przebierańcy", którzy przyszli na "spęd hejterów".