Hiszpańskie Baleary, które są najczęściej wybieranymi w Europie przez imprezowych turystów, od lat walczą ze swoją łatką. Aby ukrócić wybryki pijanych turystów, są wprowadzane coraz to nowsze zasady i ograniczenia. Tym razem padł pomysł stworzenia czarnych list z osobami, które przekroczyły granicę dobrego smaku.
Reklama.
Reklama.
Baleary, hiszpańskie wyspy w których skład wchodzą między innymi Majorka i Ibiza, od wielu lat są nie bez przyczyny kojarzone z jednymi z najbardziej imprezowymi wyspami na świecie. Wieczory kawalerskie i panieńskie, które zwykle łączą się z grupą bardzo pijanych turystów to codzienność większości z tamtejszych kurortów.
Skandaliczne i obcesowe zachowania, choć coraz mniej przestają zadziwiać, to nadal są problemem nie tylko dla turystów, którzy przyjeżdżają tam odpocząć, ale także dla mieszkańców. Władze wysp od lat podejmują różne kroki, aby walczyć z tym procederem. Teraz chcą wprowadzić w życie kolejne działania na drodze do zmieniania ich wizerunku.
Jaume Bauza, dyrektor ds. turystyki na wyspach, ostrzegł, że władze Balearów poważnie rozważają wprowadzenieczarnych list turystów, którzy zachowywali się niestosownie podczas swoich wakacji. Jeśli nowe przepisy faktycznie wejdą w życie, to osoby, które złamały obowiązujące na wyspach i w obiektach zakazy, nie tylko nie zostaną wpuszczone do hoteli, ale także w ogóle na teren Balearów.
Dotyczy to między innymi osób, które organizują imprezy w apartamentach, do pokojów swoich znajomych przemieszczają się, skacząc przez balkony, czy też wymiotują do hotelowych basenów po spożyciu nadmiernej ilości napojów wyskokowych.
Na Ibizie i Majorce już od lat obowiązują ograniczenia, które mają na celu zmniejszenie ilości pijanych turystów na ulicach. W niektórych hotelach obowiązuje limit 6 drinków dziennie na osobę, nawet przy ofercie all inclusive. W kilku regionach pomiędzy 21:30 a 8 rano nie kupimy też alkoholu w sklepie. Zakazane są również wszelkiego rodzaju promocje na alkohole.
Najsurowsze kary finansowe grożą firmom, które w swojej ofercie mają imprezy na prywatnych jachtach. Już za samą ich reklamę grozi kara finansowa w wysokości nawet do 60 tys. euro.