Marcin Gortat od dłuższego czasu bardzo często zabiera głos w tematach politycznych. Były koszykarz NBA przed ostatnimi wyborami był niezwykle aktywny w mediach społecznościowych. Mówił, co mu nie pasuje u rządzących i mobilizował ludzi do głosowania. Teraz w wywiadzie dla "Sportowych Faktów" podsumował władzę PiS i powiedział, co w pierwszej kolejności powinna zrobić nowa ekipa.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Obecnie emerytowany 39-letni koszykarz zawsze próbował być neutralny i współpracował zarówno z rządem PiS, jak i wcześniej z PO. Co prawda pokazywał się z politykami, którzy chcieli ogrzać w blasku gwiazdy NBA, ale nauczył się, jak sam przyznał, ich "bezczelnie wykorzystywać".
Między innymi dlatego, że starał się o pieniądze na swoją fundację i szkoły sportowe oraz współpracował z ministerstwem przy organizacji "Polskiej Nocy" w NBA. W tym roku już przestał się gryźć w język i krytykował PiS. Miał dość ich decyzji, ale też nie miał nic do stracenia, bo przestał otrzymywać finansowe wsparcie.
" Żeby było jasne, nigdy nie staraliśmy się o państwowe miliony, bo mamy wspaniałych partnerów i sponsorów fundacji (...) Programy były dobre przez osiem czy dziesięć lat, ale teraz są już niedobre? Niepotrzebne? Straciły swoją wartość? Tak moim zdaniem postępuje się w systemach opresyjnych, autorytarnych" – mówił w wywiadzie tuż przed wyborami.
Marcin Gortat w gorzkich słowach opowiada o rządach PiS
"W Polsce za rządów Prawa i Sprawiedliwości powstał system, który jest niedopuszczalny. Ten system niszczy ludzi prowadzących działalność gospodarczą i biznesową. Wiem o czym mówię, bo sam prowadzę biznes. Niedopuszczalne były też liczne zachowania ludzi władzy. Skandal na skandalu" – mówił Gortat.
Nie chciał jednak zdradzić, jak podpadł mu PiS. "Teraz, kiedy wszystko wskazuje na to, że władzę przejmie opozycja, zostawię te doświadczenia dla siebie. Powiem tyle, że niektóre z nich były bardzo nieprzyjemne, wręcz dramatycznie złe" – uciął.
Pochwalił jedynie... Piotra Glińskiego, z którym "fantastycznie" mu się współpracowało, gdy ten był jeszcze ministrem sportu. Dodał jednak, że przykre doświadczenia możliwe, że opisze w swojej książce. Z tego co jeszcze wspomniał, musiały to być bardzo mocne rzeczy.
Jest również zniesmaczony tym, co się działo w mediach społecznościowych, gdy zaczął komentować politykę. Dodał m.in. zdjęcie z "Marszu Miliona Serc", poparł Dariusza Jońskiego z KO, a wcześniej pisał o aferze wizowej. Liczy, że ta wojna polsko-polska też się skończy.
"To, co działo się u mnie na Twitterze, potem na X-ie, i w innych social mediach, jest przekroczeniem wszelkich granic. Wyzywano mnie, moją rodzinę, moich sponsorów, partnerów, fundację. Wszystko, co budowałem. Bezczelne, chamskie, wulgarne komentarze z farm trolli, ze świeżo założonych kont. Z jednej strony to było przerażające, z drugiej ogromną przyjemność sprawiało mi, że jeden mój wpis powodował takie oburzenie wśród tych, którzy jak sądzę, sprzyjają PiS-owi. I z równie dużą przyjemnością wszystkie te konta blokowałem" – wspominał.
Były koszykarz NBA wymienia rzeczy, którymi powinien zająć się nowy rząd
Gortat przyznał, że je jest dumny z frekwencji, a także opowiedział, co nowy rząd powinien zrobić najpierw. "Wprowadzenie prawa, które spowoduje, że to kobieta będzie decydować o swoim ciele. Tylko i wyłącznie ona. W dalszej kolejności chciałbym zniesienia przepisów, które każą płacić przedsiębiorcom składkę zdrowotną za każdą ich spółkę. Nie podoba mi się, że jak masz tych spółek pięć, płacisz ZUS pięć razy. Powinien być jeden ZUS na jednego człowieka" – podkresił.
Domaga się też podwyżek dla nauczycieli, a także rozliczenia polityków ostatnich 8 lat. Uważa, że Donald Tusk powinien zostać premierem, ale decyzje zostawia oczywiście nowemu rządowi, któremu też zamierza patrzeć na ręce.
"Cieszę się, że Koalicja Obywatelska nie będzie miała w nowym sejmie samodzielnej większości, że opozycyjne partie będą musiały współpracować, a co za tym idzie, wzajemnie patrzeć sobie na ręce. Mam nadzieję, że nie będzie chronienia kolegów, nieponoszenia odpowiedzialności politycznej" – mówił w wywiadzie.
Został też zapytany o to, czy sam nie zamierza iść w politykę. Odpowiedział, że nie ma takich ambicji. " Jestem daleki od tego, by czynnie zaangażować się w politykę. Po moich wypowiedziach bardzo dużo osób pytało się mnie, jakie dotacje mi obiecano, albo jakie stanowisko. Otóż niczego mi nie obiecano, niczego nie dostałem i żadnego stołka dostać nie chcę. Chcę być obywatelem, prowadzić działalność i pomagać dzieciom. I chcę normalnego kraju. Niczego więcej" – powiedział na koniec.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Ok, dostawałem pieniądze i dofinansowania na swoje projekty, ale nie pieniądze mam na myśli, gdy mówię o złych doświadczeniach. Chodzi mi o honor i wartości życiowe, jakie mam i jakie chciałbym, żeby były w tym kraju normą. One były bezczelnie niszczone. Szliśmy w bardzo złym kierunku. Dlatego jestem niezwykle szczęśliwy, że tyle milionów Polaków poszło na głosowanie i opowiedziało się za zmianą.