Grzegorz Borys wciąż jest poszukiwany przez policję. Co dzieje się z 44-latkiem z Gdyni? – Zakładam, że jeżeli on był poczytalny, zdrowy, to po dokonaniu takiego przestępstwa, zamordowaniu własnego dziecka, jego psychika tak czy siak zostanie złamana. Dlatego ja stawiam na samobójstwo – mówi w naTemat b. antyterrorysta i szkoleniowiec funkcjonariuszy Grzegorz Mikołajczyk.
Wraz z upływem czasu narastają pytania o to, gdzie jest i co dzieje się z mężczyzną. O przebieg poszukiwań zapytaliśmy byłego antyterrorystę, Grzegorza Mikołajczyka.
Alan Wysocki: Jak pan ocenia przebieg poszukiwań? Można mieć o coś pretensje do służb?
Tam są bardzo duże siły osobowe. Ogrom ludzi, psy tropiące, systemy elektroniczne, noktowizja, termowizja. Nie dopatrywałbym się tu braku kompetencji, opieszałości, czy braku skuteczności.
W takich sytuacjach zawsze robi się wszystko, co można. Po prostu tymi siłami i środkami robią, co mogą. Pytanie brzmi, czy dobrze został wytypowany obszar, który obecnie jest tak sukcesywnie przeczesywany.
Skąd w takim razie trudności z odnalezieniem Grzegorza Borysa?
Osoba, która popełnia takie przestępstwo, pozbawia kogoś życia i jest świadoma tego, co zrobiła, z pewnością śledzi przekaz medialny oraz zachowa wszelkie środki ostrożności. Wykorzysta wszelkie warianty, żeby się ukryć i żeby uniknąć odnalezienia.
Ja zakładam dwie hipotezy. Albo ta osoba już nie żyje, tylko popełniła samobójstwo w takim miejscu, że ciężko zlokalizować ciało. Z tego może wynikać tak długi czas trwania poszukiwań.
Nie mamy żadnych śladów. Nie ma informacji, że pojawił się w tym czy innym miejscu. Policja obrała obszar, w którym prawdopodobnie może przebywać i koncentruje tam wszystkie siły i środki.
Dzisiaj nie wiemy, w jakim afekcie on mógł działać. Czy to kwestia emocji, sytuacji psychologicznej, psychicznej? Czy nagłej decyzji tu i teraz, żeby po dokonaniu zabójstwa organizować plan ukrywania się?
Jeżeli miał zaplanowaną wcześniej drogę ucieczki, zatarcie śladów, dokonanie samego zabójstwa i zmylenie przeciwnika, to te poszukiwania będą bardzo trudne. A jeśli działał w afekcie, to myślę, że odnalezienie go może to być kwestia czasu.
A możemy założyć, co jest w głowie tego człowieka, jeśli jeszcze żyje?
Zakładam, że jeżeli on był poczytalny, zdrowy, to po dokonaniu takiego przestępstwa, zamordowaniu własnego dziecka, to jego psychika tak czy siak zostanie złamana. Dlatego ja stawiam na samobójstwo.
Jeżeli nie popełnił tego samobójstwa, a dalej umiejętnie się ukrywa, to jest bardzo mocny psychicznie, odporny i wie, co robić.
Odpornością musi wykazać się też policja, bo presja na służby jest obecnie ogromna.
Po tak długim czasie, przy takim nacisku społeczeństwa, sprawa jest już honorowa dla policji. Presja i ciśnienie rośnie, a to, z czym mamy do czynienia, to sytuacja bardzo rzadko spotykana.
Policja musi brać pod uwagę wszystkie warianty, wątki i możliwości, które mogą nastąpić. Nie mogą dopuścić do samosądu, czy ewentualnego stworzenia przez Grzegorza Borysa kolejnych problemów.
A skąd takie oszczędne informowanie obywateli o przebiegu poszukiwań?
To jest podstawowa procedura działania. Ja rozumiem, że opinia publiczna się domaga, jest ciekawa, dopytuje, co w sprawie i dlaczego to wszystko tak długo trwa. Ciekawość jest jak najbardziej zrozumiała.
Ale z punktu widzenia policji czy prokuratury, każda informacja może doprowadzić do pogorszenia sytuacji, zmylenia samych służb w dalszych działaniach. Jeśli Grzegorz Borys słucha przekazu medialnego, będzie dostosowywał swój tryb działania.
Policja będzie mówiła oszczędnie, żeby zatrzymania dokonać jak najszybciej. To są procedury i tak powinno się to odbywać.
Jakie są zasady bezpieczeństwa obywateli? Co jeśli ktoś wpadnie na Borysa?
Na pewno nie wchodzić na teren objęty poszukiwaniami. Jeśli złamie zakaz, to po zauważeniu tego człowieka, trzeba uciekać i od razu zawiadomić policję czy jakiekolwiek inne służby. W przypadku ataku to już wszelkimi sposobami należy się po prostu bronić.