Incydent na Marszu Niepodległości. Nagle musiała interweniować policja
Aktywiści klimatyczni usiedli na trasie Marszu Niepodległości. Do interwencji zmuszona została policja, która zniosła protestujących z trasy marszu.
Reklama.
Aktywiści klimatyczni usiedli na trasie Marszu Niepodległości. Do interwencji zmuszona została policja, która zniosła protestujących z trasy marszu.
Jeszcze przed początkiem marszu na trasie pojawili się aktywiści klimatyczni, którzy usiedli na jezdni. Po chwili funkcjonariusze policji wynieśli protestujących za ręce. Jak przekazał stołeczny Ratusz, na razie manifestacja przebiega spokojnie. Jeszcze przed startem imprezy odpalono race w centrum Warszawy. Uczestnicy Marszu Niepodległości zostali jednak poinformowani, że używanie pirotechniki podczas marszu jest zabronione. Marsz Niepodległości wystartował o godzinie 14.45 z Ronda Dmowskiego. Na trasie widać siły policji, a także tzw. Straży Marszu Niepodległości. Widać barierki w Alejach Jerozolimskich. W bocznych ulicach obok trasy można ujrzeć sporo policyjnych samochodów. W tym roku manifestację zorganizowano pod hasłem "Jeszcze Polska nie zginęła". W naTemat relacjonujemy Marsz Niepodległości na żywo. Jeszcze przed startem marszu organizatorzy wygłosili okolicznościowe przemówienie.
– Obronimy polską niepodległość i polską suwerenność. Czołem wielkiej Polsce – powiedział Bartosz Malewski podczas otwarcia imprezy. To on zastąpił na stanowisku szefa Marszu Niepodległości Roberta Bąkiewicza. Były szef Marszu Niepodległości po raz pierwszy nie poprowadził imprezy.
– Widzimy zagrożenie z zachodu. Widzimy, że Unia Europejska dąży coraz agresywniej do federalizacji. A to oznacza likwidację państw narodowych. Oznacza utratę suwerenności – dodał Bartosz Malewski, nowy szef Marszu Niepodległości. Na marszu, jak informowaliśmy w naTemat, pojawili się między innymi nacjonaliści z Wielkiej Brytanii czy przeciwnicy aborcji. Na placu Unii Lubelskiej widać było kontrmanifestację, której uczestnicy domagają się otwartości i tolerancji.
11 listopada z okazji przypadającego Narodowego Święta Niepodległości głos zabrał też prezydent Andrzej Duda. – Przez długie 123 lata Polski nie było na mapie. Straciliśmy ją przez warcholstwo, przez zdradę, przez głupotę, przez zacietrzewienie. Przez tyle naszych narodowych przywar, które spowodowały, że Polska z jednego z największych i silniejszych państw w Europie – tej Rzeczpospolitej Obojga Narodów – stała się państwem upadłym, które zostało rozdarte przez sąsiednie mocarstwa – mówiła głowa państwa podczas obchodów Narodowego Święta Niepodległości w Warszawie.
Jak pisał w naTemat Jakub Noch, w swoim przemówieniu prezydent na początku wiele uwagi poświęcił temu, jakie przestrogi współczesnym Polakom daje historia Europy i krwawych wojen. Andrzej Duda wymownie zauważył, że rozbiorów Rzeczpospolitej dokonały "państwa, którymi ona wcześniej rządziła i których stolice okupowała". – To wielka lekcja historii. Mam nadzieję, że jest pamiętana nie tylko przez nas, ale że będzie pamiętana przez wszystkie następne pokolenia Polaków – aż do końca istnienia świata! Wierze, że dzięki tej pamięci tak długo będzie istniała niepodległa, suwerenna, wolna Rzeczpospolita – dodał Andzej Duda.