Satanista-kanibal Nikołaj Obołobiak, który został skazany za udział w rytualnym morderstwie czterech nastolatek, został ułaskawiony przez prezydenta Rosji Władimira Putina. Wszystko to w uznaniu jego służby wojskowej na wojnie w Ukrainie. Mord popełniony przez jego sektę był niezwykle brutalny – nie tylko zabili oni cztery młode dziewczyny, ale także zjedli część ich ciał.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rosjanin Nikołaj Obołobiak otrzymał ułaskawienie od Władimira Putinaw nagrodę za udział w wojnie w Ukrainie. 33-latek w przeszłości był został skazany za kanibalizm, był też członkiem sekty satanistycznej.
Kanibal-satanista ułaskawiany przez Putina
Obołobiak, jak podają rosyjskie media, miał zostać zwolniony dopiero w 2028 roku. W 2008 roku rosyjski sąd skazał go na 20 lat więzienia za straszne zbrodnie. Z materiałów sprawy wynika, że 33-latek w ramach działania w sekcie dopuścił się mordu rytualnego na czterech nastolatkach.
Najpierw grupa zabiła dwie dziewczynki w wieku 15 i 16 lat. Oskalpowali ciała, a potem jednej dziewczynie wycięli serce, a drugiej pierś. Jakby tego było mało, to członkowie sekty upiekli te części ciała na ogniu i zjedli. Dzień później powtórzyli brutalną zbrodnię z dwiema 16-letnimi dziewczynami.
W 2022 roku Obołobiak został jednak zwerbowany do Grupy Wagnera, aby wziąć udział w agresji na Ukrainę. Mężczyzna przeżył walki i wrócił do domu. Jak powiedział lokalnym mediom jego ojciec, w domu pojawił się po sześciu miesiącach.
Rosjanie szukali nowych rekrutów do armii w więzieniach
"Tylko w jednej kolonii karnej – nr 5 w obwodzie leningradzkim zmobilizowano ponad stu więźniów z potwierdzonym wirusem HIV lub wirusowym zapaleniem wątroby typu C" – alarmowały już w zeszłym roku władze Ukrainy.
Jak wówczas podano, wcieleni do Grupy Wagnera chorzy zostali zmuszeni do noszenia specjalnych bransoletek – osoby zakażone HIV zostały "oznaczone" opaskami w kolorze czerwonym, a cierpiące na zapalenie wątroby – białymi.
Zdaniem Ukraińców zdrowi żołnierze rosyjscy mieli być wręcz "oburzeni tą sytuacją", a miejscowi lekarze odmawiali pomocy rannym, którzy mieli na rękach takie bransoletki. Wiele wskazuje na to, że chorzy rekruci i tak trafiali i trafiają na front, ponieważ ukraiński wywiad informował już nie raz o pojmaniu "oznaczonych" jeńców.
Z kolei kilka tygodni temu BBC odnosiło, że rosyjskie ministerstwo obrony znów rekrutuje więźniów do walki na Ukrainie. Brytyjska telewizja zuaważyła wówczas, że najwyraźniej przejmując bezpośrednio tę rolę od Grupy Wagnera.
Takie jednostki wojskowe są powszechnie znane jako Szturm-Z, a litera Z jest jednym z symboli tak zwanej "specjalnej operacji wojskowej" Władimira Putina. Jest to również pierwsza litera rosyjskiego słowa "zek", czyli "więzień". Nazwa Storm-Z jest jednak nieoficjalna.
Więźniowie w armii Putina to "mięso armatnie"
BBC przypomniało także, że rosyjskie ministerstwo obrony w Moskwie po raz pierwszy odniosło się do tzw. jednostek szturmowych 25 stycznia tego roku, publikując wideo z ich treningu, ale bez wchodzenia w szczegóły, kim byli ich członkowie. "Możliwe, że jednostka wspomniana przez ministerstwo obrony różni się od jednostek Storm-Z, które składają się ze skazanych" – zastanawiała się w swoim materiale stacja.
Artykuły na ten temat powstały także w innych zachodnich mediach. – Szturmowcy to tylko mięso – powiedział jakiś czas agencji Reuters jeden ze zwykłych żołnierzy, który walczył u boku członków Szturm-Z.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.