
Powstanie trzecia wersja "Przylądka strachu", słynnego thrillera o psychopatycznym przestępcy, który wychodzi z więzienia i zaczyna terroryzować adwokata, który go skazał oraz jego rodzinę. Tym razem będzie to serial, a wyprodukują go giganci Hollywood: Martin Scorsese i Steven Spielberg. Szykuje się hit?
Jak poinformował branżowy portal Deadline, serial "Przylądek strachu" – remake filmów z 1962 i 1991 roku – byłby nie tylko pierwszym wspólnym projektem telewizyjnym Martina Scorsese'a i Stevena Spielberga, czyli dwóch z najwybitniejszych reżyserów w historii, ale również ich pierwszą producencką współpracą.
Nagrodzeni łącznie czterema indywidualnymi Oscarami (nie licząc całego worka złotych statuetek dla ich filmów) Scorsese i Spielberg będą producentami wykonawczymi produkcji wraz z Nickiem Antoscą, showrunnerem seriali true crime "The Act" czy horrowych "Channel Zero" i "Nowy smak wiśni". Dołączą do nich Darryl Frank i Justin Falvey z Amblin Television oraz Alex Hedlund z Eat the Cat.
Szczegóły serialu są na razie nieznane, ale ujawniono już opis fabuły nowego "Przylądka strachu": "Kiedy z więzienia wychodzi niesławny zabójca z ich przeszłości, nadchodzą mroczne czasy dla małżeństwa prawników. Pełen napięcia, współczesny thriller, który bierze pod lupę obsesję Ameryki na punkcie true crime w XXI wieku". Szykuje się uwspółcześniona wersja znanej opowieści.
O czym jest "Przylądek strachu"? Martin Scorsese i Steven Spielberg wyprodukują serial
"Przylądek strachu", powieść "The Executioners" Johna D. MacDonalda z 1957 roku, która jest psychologicznym thrillerem, doczekała się dotychczas dwóch filmowych wersji. Najpierw był film J. Lee Thompsona z 1962 roku, w którym Gregory Peck zagrał adwokata Sama Bowdena skazującego na karę więzienia przestępcę seksualnego Maxa Cady'ego (Robert Mitchum). Gdy ten wychodzi na wolność, zaczyna się mścić na nim i jego rodzinie (Polly Bergen i Lori Martin).
W 1991 roku nową wersję nakręcił Martin Scorsese ("Taksówkarz", "Chłopcy z ferajny", "Kasyno", "Wyspa tajemnic", "Wilk z Wall Street"). W remake'u "Przylądka strachu" terroryzowaną rodzinę Bowdenów zagrali Nick Nolte, Jessica Lange i Juliette Lewis, a psychopatycznego Maxa Cady'ego – Robert De Niro. W mniejszych rolach powróciły również gwiazdy pierwszej części Gregory Peck i Robert Mitchum, a dla Pecka była to ostatnia kinowa rola w filmie fabularnym przed jego śmiercią w 2003 roku.
Film Scorsesego był sukcesem komercyjnym i artystycznym, a Robert De Niro i Juliette Lewis zgarnęli nominacje zarówno do Złotych Globów, jak i Oscarów (on w kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy, ona – najlepsza aktorka drugoplanowa). Czy serial "Przylądek strachu" powtórzy sukces wcześniejszych wersji? Biorąc pod uwagę, że odpowiadają za niego Scorsese i Steven Spielberg ("Lista Schindlera", "Szeregowiec Ryan", "E.T.", "Poszukiwacze zaginionej Arki", "Jurassic Park"), jest to wielce prawdopodobne.
Rdzenni Amerykanie krytykują "Czas krwawego księżyca" Martina Scorsesego
Obecnie w kinach można oglądać nowy film Martina Scorsesego, "Czas krwawego księżyca", uważany za jego najambitniejsze dzieło. Kryminał, który znajduje się na liście oscarowych faworytów, opowiada o makabrycznych morderstwach na członkach plemienia Osedżów, do których doszło w latach 20. XX wieku w Oklahomie, a które w swoim reportażu z 2017 roku, "Killers of the Flower Moon: The Osage Murders and the Birth of the FBI", opisał David Grann.
Gdy Scorsese ogłosił, że przeniesie na duży ekran bolesny rozdział z historii Osedżów, rdzenni Amerykanie zareagowali na pomysł dość sceptycznie. W 2019 roku laureat Oscara za "Infiltrację" spotkał się z przywódcą narodu Osedżów, Geoffreyem Standing Bear, by prosić go o pomoc w przygotowaniu filmu. Do ekipy na planie zdjęciowym dołączyli m.in. eksperci od języka plemiennego.
Chociaż "Czas krwawego księżyca" zdobył w większości pozytywne oceny wśród recenzentów (Bartosz Godziński z naTemat przyznał filmowi cztery i pół gwiazdki na pięć), niektórym rdzennym mieszkańcom USA nie spodobał się sposób, w jaki Scorsese przedstawił "polowanie" na ich przodków, o czym wcześniej pisaliśmy.
Kanadyjska aktorka Devery Jacobs (nadchodzący serial "Echo" Marvela), która ma rdzenne korzenie, nazwała seans "Czasu krwawego księżyca" piekłem. "Wyobraźcie sobie najgorsze okrucieństwa popełnione na waszych przodkach, a potem oglądanie filmu na ten temat, gdzie jedyną chwilą wytchnienia są półgodzinne sceny z białymi mężczyznami planującymi morderstwa" – podkreśliła.
Jacobs zauważyła, że część scen była wręcz przerysowana w swej brutalności. "Uważam, że pokazywanie zamordowanych rdzennych kobiet normalizuje przemoc wobec nas i jeszcze bardziej odczłowiecza nasz naród" – napisała w mediach społecznościowych.
Przypomnijmy, że w obsadzie filmu znaleźli się dwaj ulubieni aktorzy reżysera: Leonardo DiCaprio (to będzie ich siódmy wspólny film) i Robert De Niro (jedenasty). Dołączyli do nich m.in. Jesse Plemons ("Psie pazury"), wychwalana przez krytyków Lily Gladstone ("Pierwsza krowa"), John Lithgow ("Trzecia planeta od Słońca") i tegoroczny laureat Oscara Brendan Fraser ("Wieloryb").
