Niemiecka gazeta punktuje Morawieckiego: Próbuje bronić interesów kolegów. "Szykujcie popcorn"
Nina Nowakowska
25 listopada 2023, 20:08·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 25 listopada 2023, 20:08
Niemiecki "Berliner Zeitung" ironicznie komentuje sytuację polityczną w Polsce. Gazeta pisze o "dwóch rządach" podkreślając, że ustępujący gabinet Mateusza Morawieckiego "próbuje bronić interesów swoich kolegów" wypłacając naprędce sowite odprawy i pensje odchodzącym pracownikom. Jak zauważa niemiecki dziennikarz, PiS zamierza "korzystać z władzy tak długo, jak tylko możliwe".
Reklama.
Reklama.
Niemieckie media trzymają rękę na pulsie i coraz częściej odnoszą się do sytuacji politycznej w Polsce. Witold Mrozek z "Berliner Zeitung" opisuje aktualny stan ustępowania rządów PiS niczym film sensacyjny i radzi czytelnikom, aby "zaopatrzyli się w popcorn".
"Zaopatrzcie się w popcorn. Polska ma teraz dwa rządy"
Dziennikarz zwraca uwagę na fasadowość działań Mateusza Morawieckiego, który bezskutecznie próbuje wśród "dogadanej" już opozycji znaleźć koalicjantów i utworzyć rząd. Punktuje również, że pozorne działania premiera tylko opóźniają stabilizację polityczną w kraju.
"Morawiecki tylko udaje, że nowy rząd PiS może rzeczywiście powstać. Wie, że nie ma poparcia większości w polskim parlamencie i nie znajdzie partnerów koalicyjnych. Wiedzą o tym też posłowie w Sejmie. Byłe partie opozycyjne mają większość, ale mogą wybrać premiera dopiero wtedy, gdy misja Morawieckiego poniesie fiasko" – pisze na łamach "Berliner Zeitung".
Mrozek tłumaczy, że mimo to, opozycja przejmuję władzę krok po kroku. Przytacza m.in. wybór "liberalnego katolika" Szymona Hołowni, na marszałka Sejmu. Publicysta chwali lidera Polski 2050 za jego pierwsze przemówienia będące "połączeniem gali podczas rozdania Oskarów, kazania i stand-upu". Zaznacza też, że w ostatnim czasie kanał sejmowy zyskuje coraz większą popularność na polskimYouTube.
"Berliner Zeitung" odnosi się również do wyboru Kamili Ferenc i Jacka Dubois do Trybunału Stanu. Warto zaznaczyć, że obie postacie były w ciągu ostatnich ośmiu lat bardzo aktywne obywatelsko. Ferenc to znana działaczka broniąca praw kobiet, związana z fundacją FEDERA, Dubois w czasie rządów PiS bronił działaczy opozycji.
"To są silne symbole, jednak nie wiadomo, czy Trybunał Stanu będzie skuteczny" – stwierdza Mrozek. Komentator podkreśla także, że PiS straci kontrolę nad prokuraturą, która będzie musiała wreszcie wyjaśnić nieprawidłowości popełnione przez ustępujący rząd Morawieckiego.
Na początku tygodnia do kwestii polskiego rządu odniosła się także inna, niemiecka gazeta. "Sueddeutsche Zeitung" krytycznie skomentował zachowanieprezydenta Andrzeja Dudy, który zdaniem redakcji nigdy nie był bezpartyjną głową państwa, a w swoich działaniach kieruje się niechęcią do Donalda Tuska i potrzebą zaspokojenia pisowskiego elektoratu. Przyczynkiem do artykułu był m.in. głośny wywiad Dudy dla populistyczno-prawicowego tygodnika "Sieci".
W rozmowie Duda wspomniał o kandydaturze lidera Koalicji Obywatelskiej Donalda Tuska na premiera. Zdaniem korespondentki "Sueddeutsche Zeitung", polska głowa państwa próbuje cały czas pokazywać elektoratowi PiS, po jakiej jest stronie. To dlatego, według niej, w pierwszej kolejności to Mateusz Morawiecki został desygnowany na szefa rządu.
"Nie, żeby Andrzej Duda kogokolwiek tym zaskoczył,ale polski prezydent chciał być może jeszcze raz dać jasno do zrozumienia wyborcom Prawa i Sprawiedliwości, że jest przeciwko premierowi Donaldowi Tuskowi. Wyraźnie tak postawił sprawę, w wywiadzie dla prawicowo-populistycznego magazynu "Sieci" – pisze Viktoria Grossmann.
Nigdy nie był "bezpartyjnym prezydentem"
Niemiecka korespondentka uważa, że pełniący urząd prezydenta od 2015 r. Andrzej Duda i były szef Rady Europejskiej Donald Tusk "nie mogą się znieść". Grossman uwypukla też, że prezydent nawet nie próbuje maskować swojej niechęci do lidera opozycji.
"Duda nie ukrywa, że ta niechęć determinuje także jego działania. Oczywiście, powinien być bezpartyjny, ale nigdy taki nie był. Był kandydatem PiS w wyborach prezydenckich w 2015 i 2020 roku oraz był członkiem tej partii. Pracował w kancelarii prezydenckiej już za czasów Lecha Kaczyńskiego" – wyjaśnia.