Stresujące chwile przeżyły konie ze stadniny w miejscowości Jeziorki w Wielkopolsce, gdzie w niedzielę w nocy (26.11) doszło do pożaru. Jak podało Radio RMF, zapłonąć miał dach sąsiadującej z obiektem kotłowni.
Informację o pożarze służby otrzymały około 19.40. Jak poinformował rozgłośnię dyżurny wielkopolskich strażaków, sytuacja była opanowana już godzinę później, kiedy zlokalizowano ogień.
Wiadomo, że w chwili pojawienia się płomieni w stadninie przebywały zwierzęta, lecz zostały one ewakuowane.
Nie ma również osób poszkodowanych. Według wstępnych ustaleń, pożar wybuchł w kotłowni, która znajdowała się w pobliżu stadniny. Spłonął dach budynku.
"Zostaliśmy zadysponowani do pożaru budynku przyległego do stajni na terenie stadniny koni w Jeziorkach" – poinformowali na Facebooku strażacy.
Na miejscu pracowało 9 zastępów państwowej i ochotniczej straży pożarnej z Leszna, Osiecznej, Lipna oraz Kąkolewa. Zdjęcia z akcji gaśniczej opublikowali na Facebooku kąkolewscy strażacy.
Czytaj także: https://natemat.pl/461584,9-najpiekniejszych-ras-koniW niedzielę (27.11) pisaliśmy również o pożarze kamienicy we Wrocławiu. Płomienie pojawiły się w mieszkaniu na czwartym piętrze czterokondygnacyjnej kamienicy przy ul. Siemieńskiego. Informację o zdarzeniu przekazała Państwowa Straż Pożarna.
Z mieszkania ewakuowano dwóch nieprzytomnych mężczyzn, w wieku 60 i 70 lat. Obaj byli reanimowani, ale niestety nie udało się ich uratować.
Ogień gasiło pięć zastępów straży pożarnej. Według portalu tvn24.pl, nie było konieczności ewakuowania innych mieszkańców kamienicy.
– Zgłoszenie otrzymaliśmy o godzinie 8:41, na miejsce skierowanych zostało pięć zastępów straży pożarnej. Z mieszkania strażacy ewakuowali dwie osoby, najpierw przez strażaków, później także przez ratowników z karetki prowadzona była resuscytacja krążeniowo-oddechowa, ale życia mężczyzn nie udało się uratować. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził ich zgon – wyjaśnił redakcji mł. kpt. Damian Górka z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu.
Przyczyny pożaru są nieznane. Wyjaśnić ma je dopiero policyjne dochodzenie.