W Sejmie trwają prace nad rychłym powołaniem aż trzech komisji śledczych. Pierwsza ma pomóc w znalezieniu winnych kosztownego blamażu z tzw. wyborami kopertowymi, druga zbadać skalę inwigilacji Pegasusem, natomiast trzecia zająć się aferą wizową w rządzie PiS. A komu przypadnie rola sejmowych śledczych? O tym w środę mówili Władysław Kosiniak-Kamysz, Małgorzata Wassermann i Marek Suski.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W tym tygodniu obrady Sejmurozpoczęły się m.in. od pierwszych czytań projektów trzech uchwał, których finalne przyjęcie ma pomóc w wyjaśnieniu najgłośniejszych afer z ostatnich lat.
Komisja Śledcza do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań podjętych w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów Prezydenta RP w 2020 roku w formie głosowania korespondencyjnego – to długa nazwa ciała, jakie ma dokonać sądu nad Jackiem Sasinem, który 70 mln zł z budżetu państwa przeznaczył na organizację wyborów, ale te nigdy się nie odbyły.
Komisja Śledcza do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych m.in. z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus przez członków Rady Ministrów, służby specjalne, Policję, organy kontroli skarbowej oraz celno-skarbowej – ona zajmie się aferą inwigilacyjną, której ofiarą padł nie tylko Krzysztof Brejza z Koalicji Obywatelskiej, ale i wielu innych polityków, aktywistów i dziennikarzy, a być może także zwykli Polacy.
Wreszcie Komisja Śledcza do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań, a także występowania nadużyć, zaniedbań i zaniechań w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców na terytorium RP ma wyjaśnić aferę wizową w rządzie PiS, jakiej twarzą stał się wiceminister Piotr Wawrzyk. Po jej ujawnieniu dowiedzieliśmy się, że polskie dokumenty wizowe można było sobie załatwić m.in. na afrykańskich straganach.
Wybory kopertowe, inwigilacja Pegasusem i afera wizowa – oto możliwi kandydaci do komisji śledczych
Jak uczy historia III RP, członkowie sejmowych komisji śledczych często wyrastają na gwiazdy polityki. Lista nowych śledczych z Wiejskiej wzbudza więc spore zainteresowanie. Rąbka tajemnicy w sprawie możliwej obsady komisji uchylili w środę Władysław Kosiniak-Kamysz z Polskiego Stronnictwa Ludowego – Trzeciej Drogi oraz Małgorzata Wassermann i Marek Suski z PiS.
– Z naszej strony do komisji śledczych będą rekomendowani posłowie Orliński, Kłopotek i Sroka. To jest ten skład, który ma zaprezentujemy – poinformował prezes ludowców podczas rozmowy z Robertem Mazurkiem na antenie RMF FM. Mirosław Orliński to PSL-owski kandydat do komisji badającej aferę wizową, Agnieszka Kłopotek ma zająć się wyborami kopertowymi, a Magdalena Sroka inwigilacją Pegasusem.
W programie "Gość Radia ZET" Małgorzata Wassermann zdradziła natomiast, że z ramienia PiS w jednej z komisji może znaleźć się ona sama. – Jeżeli klub mnie powoła, ja jestem do tego gotowa – wyznała polityczka z Krakowa.
Wskazała ona jednak jeszcze jedno mocne nazwisko. – Przemysław Czarnek – profesor prawa, doskonały parlamentarzysta, świetny prawnik – byłby na pewno idealnym kandydatem – odparła Wassermann, gdy zapytano ją o obsadę komisji ds. wyborów kopertowych.
Od występującego w środowy poranek w Polskim Radiu 24 posła Marka Suskiego dowiedzieliśmy się jednak, że obecność PiS w składzie nowych komisji śledczych nie jest w ogóle pewna. – Będziemy się domagać proporcjonalności. A jeśli jej nie będzie, to wtedy się zastanowimy, co robić – poinformował.
Suski wyraził obawę, iż nowa większość sejmowa może "drwić z przepisów i będzie to powołanie komisji, żeby dopaść PiS – niezależnie od tego, jaka jest prawda".
Kierował pierwszą w historii komisją śledczą, teraz radzi następcom. Prof. Nałęcz: Podmiotowo traktować wszystkich członków
– Przede wszystkim przestrzegałbym przed triumfalizmem. Radziłbym przewodniczącemu komisji bardzo podmiotowo traktować wszystkich jej członków, także tych z PiS. Odradzam podejście, jakie obserwowaliśmy w tych wszystkich komisjach śledczych z ostatnich lat, gdzie przedstawiciele sejmowej większości opozycyjnych członków próbowali usadzić w oślej ławce – zauważył nasz rozmówca.
– Natychmiast reagować trzeba tylko w jednym przypadku – gdyby członek komisji z ramienia PiS miał okazać się hamulcowym i sabotował prace komisji w celu ochrony partyjnych kolegów. Dla takich zachowań nie może być przyzwolenia – podkreślił gość cyklu #TYLKONATEMAT.
Doświadczenie z komisji rywinowskiej uczy, że znacznie więcej da się osiągnąć, gdy każdy w komisji ma równe prawa. Szczególnie odradzam odgórne eliminowanie wniosków dowodowych przedstawiciela opozycji. Nigdy nie wiadomo, jakie owoce dany wniosek ostatecznie przyniesie. A nawet, jeśli ktoś zacznie urządzać sobie cyrk, to Polki i Polacy sami wystawią mu ocenę.
prof. Tomasz Nałęcz
przewodniczący komisji śledczej ds. afery Rywina dla naTemat.pl