– Jego wypowiedzi są mądre. Mają ciekawą, atrakcyjną formę, ale też przemyślaną treść. To taki wash and go – dwa w jednym. W przeszłości często mieliśmy do czynienia z politykami, którzy dbali jedynie o formę, a często wręcz przeginali w tym zakresie, bo np. zachłystywali się uwagą mediów i przekraczali granicę dobrego smaku. Z Sejmu robili sobie cyrk. On tego nie robi – mówi o wystąpieniach Szymona Hołowni Barbara Krysztofczyk. W 2020 roku była szefową PR jego sztabu wyborczego w kampanii prezydenckiej, a także jego osobistą trenerką medialną, która przygotowywała go m.in. do debat prezydenckich.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Marszałek Sejmu bardzo szybko i błyskotliwie reaguje. Wykazuje się niesamowitym refleksem, wydaje się także, że doskonale zna regulamin. Jak z rękawa sypie faktami dotyczącymi ustaw, terminów, przepisów. Na pani też robi to wrażenie?
Barbara Krysztofczyk: Na mnie nie. Bo ja wiem, że on taki jest. (śmiech). I jest taki nie od dzisiaj. Na początku, gdy się poznaliśmy, faktycznie robiło to na mnie ogromne wrażenie, bo Szymon Hołownia jest niesamowicie inteligentnym i bardzo mądrym człowiekiem. Wbrew pozorom nie zawsze to się łączy. Są ludzie, którzy są mądrzy i mają wiedzę, a nie mają takiej błyskotliwości. Albo są tylko błyskotliwi, a nie mają wiedzy.
On ma jedno i drugie. To robiło na mnie wrażenie na początku, teraz jestem już do tego przyzwyczajona.
Nie wszyscy znali go z tej strony.
Na co dzień, czy nawet podczas kampanii wyborczej, politycy mogą raczej udzielać krótkich wypowiedzi w mediach. Jednozdaniowych komentarzy czy skrótowych wywiadów. Tak naprawdę nie mamy więc możliwości lepszego ich poznania.
Ale obrady Sejmu budzą dziś tak ogromne emocje, że Polacy oglądają je jak serial… mogą więc dłużej obserwować wypowiadające się tam osoby. Zresztą trzymając się tego porównania do serialu, to przecież aktorzy często powtarzają, że właśnie plusem grania w serialu jest dla nich to, że mogą rozwinąć swoją postać i dać widzom możliwość lepszego poznania się.
Tak samo jest teraz podczas obrad Sejmu. Możemy obserwować polityków w różnych sytuacjach, w dłuższych odcinkach. Dzięki temu lepiej poznajemy posłów, a zwłaszcza marszałka i jego komunikacyjne możliwości.
To pani przygotowywała go do wystąpień w kampanii prezydenckiej w 2000 roku.
Tak, on pisze nawet o tym w swojej książce pt. "Fabryka jutra. Jak postanowiłem rzucić wszystko i uratować świat mojej córki". Napisał, że będzie mi dozgonnie wdzięczny za przygotowanie go do debat prezydenckich i że to był dla niego jeden z najwyższych progów, jakie miał do przeskoczenia jeśli chodzi o warstwę komunikacyjną. To było dla niego ciekawe doświadczenie. Szkolenia medialne, które realizowaliśmy, zmieniły jego percepcję na wystąpienia publiczne. Wtedy miało to znaczenie.
Przy czym Szymon jest też po prostu osobą bardzo charyzmatyczną, co dodatkowo pomaga. Oczywiście charyzmy też można się nauczyć, ale tylko do pewnego poziomu. Natomiast Szymon ma ją po prostu w sobie. Ma umiejętność przyciągania ludzi oraz budzenia sympatii i szacunku. To jest coś, co po prostu w nim jest.
Fot. Barbara Krysztofczyk
Jak odbiera go pani w nowej roli?
Na pewno model występowania w roli marszałka, który obrał, jest bardzo świeży na polskim rynku politycznym. A co nowe, zawsze wzbudza emocje i uwagę. To – z punktu widzenia jego i Trzeciej Drogi – bardzo ważny element. Teraz jest czas takiego okienka, przysłowiowych pięciu minut, kiedy światła reflektorów są skierowane na marszałka także dlatego, że jest w tym momencie najwyższym rangą przedstawicielem nowej władzy. Premierów można powiedzieć mamy dwóch, docelowych ministrów jeszcze nie znamy – a on już jest. To przyciąga.
Gdy zostanie ogłoszony rząd związany z nową większością, to ministrowie też będą skupiać dużą uwagę. Dopóki tak się nie stanie, tak naprawdę jedna osoba jest na świeczniku. Szymon Hołownia. A on naprawdę umie to świetnie wykorzystać na swoją korzyść.
Mądre. Mają ciekawą, atrakcyjną formę, ale też przemyślaną treść. To taki wash and go. Dwa w jednym. W przeszłości często mieliśmy do czynienia z politykami, którzy dbali jedynie o formę, a często wręcz przeginali w tym zakresie, bo np. zachłystywali się uwagą mediów i przekraczali granicę dobrego smaku. Z Sejmu robili sobie cyrk.
On tego nie robi. Dba o formę, żeby była atrakcyjna, ale wszystko jest realizowane zgodnie z tym co wypada mężowi stanu. Tak więc ta atrakcyjność to po prostu trafne odwołania, sarkazm, ciekawostki czy kreatywne porównania. To wszystko wciąż jest w warstwie inteligentnej dyskusji.
Hołownia nie przegina. Nie drze teatralnie kartek. Nie przynosi tabletów czy gadżetów. To jest ta linia, której przekroczenie, moim zdaniem, powodowałoby śmieszność. Natomiast atrakcyjność jego przekazu jest na poziomie tak naprawdę sprawnej słownej szermierki.
Jak prezentuje się jako marszałek? Co najbardziej zwraca pani uwagę?
No właśnie to, że stoi twardo na dwóch nogach. Jedna noga to wspomniana wcześniej forma, druga to mądry przekaz. Powtarza na przykład, że nie będzie u niego zamrażarki, że chce mówić do wszystkich Polaków, że zwraca się do wyborców PiS, że chce mieć nową jakość, że będzie pilnował odpowiedniego poziomu debaty publicznej w Sejmie. To odbywa się na odpowiednim poziomie, kulturalnie. I ludzie fantastycznie te komunikaty odbierają.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Gdy szkolę polityków, oni czasem pytają: "Czy to ma sens? Czy taki przekaz do ludzi dotrze?". A ja widzę, że dociera.
Jak?
W trakcie kampanii wyborczych widziałam to w badaniach, które na bieżąco robiliśmy, a ostatnio to nawet przekonałam się o tym na własnym przykładzie. Otóż prowadziłam szkolenie, na którym robiliśmy symulację konferencji prasowej. Było kilka osób wcielających się w rolę zróżnicowanych charakterologicznie mediów.
Jedna uczestniczka wymyśliła sobie rolę dziennikarki, która była bardzo niekulturalna. Tymczasem w rolę rzeczniczki prasowej prowadzącej konferencję wcieliła się kobieta, o której raczej powiedziałabym, że należy do spokojnych i delikatnych.
No i w pewnym momencie ta rzeczniczka w kulturalny i jednocześnie asertywny sposób zwróciła uwagę "dziennikarce", że przekracza granice dobrego smaku i bardzo ją prosi, żeby zachować odpowiedni poziom dyskusji na tej konferencji.
Po ćwiczeniu pochwaliłam rzeczniczkę. Ona się uśmiechnęła i powiedziała: "Zastanawiałam się, co powiesz, ale bardzo czułam potrzebę, że trzeba dbać o poziom dyskusji. Marszałek Hołownia był dla mnie inspiracją".
Zaniemówiłam.
Ja też byłam pod wrażeniem. Bo to pokazuje, że naprawdę jakość rozmów i debat w kraju psuje się od góry. Ale też od góry może się zacząć naprawiać. Pokazuje, że można być asertywnym i powiedzieć: "Słuchajcie, to nie jest poziom dyskusji, w którym ja chcę uczestniczyć", "Jesteśmy lepsi od tego". Szymon świetnie daje ten przykład.
Poczułam to wtedy na własnej skórze i byłam z tego dumna. Dumna, że kiedyś z nim pracowałam. I dumna z tego, że osoby, które szkoliłam, podłapały to. Jego walka o parlamentarny język i kulturę wypowiedzi w Sejmie daje zielone światło dla innych, że nie ma w tym nic złego, że masz oczekiwania, aby dyskusja była na odpowiednim poziomie.
Prawica zarzuca mu robienie show. Minister Błaszczak: "Sejm to nie miejsce zapewniające rozrywkę". Padają głosy, że może powinien zachować więcej powagi. "Zajmijmy się najważniejszymi dla Polaków sprawami – a nie robieniem show" - uderza Mateusz Morawiecki.
Nie powiedziałabym, że to jest entertainment, jak już to raczej edutainment, bo ok, z jednej strony Szymon dodaje rozrywki, ale to nie jest rozrywka bezmyślna. Wręcz przeciwnie. To rozrywka edukująca, bardzo inteligentna.
On często zachowuje się komunikacyjnie w bardzo atrakcyjny sposób, ale równolegle w tym samym momencie przesyła ważne dla siebie i swojego ugrupowania komunikaty. Tak było w przypadku orędzia, gdy podkreślał, że wciąż jest miejsce dla wicemarszałka z PiS. Prostując jednocześnie to, co komunikowali wtedy politycy partii wciąż jeszcze rządzącej.
To orędzie jest świetnym przykładem, który pokazuje, że on potrafi żonglować wieloma aspektami jednoczenie. Z jednej strony dba o formę, ale jednak bardzo konsekwentnie i inteligentnie wykorzystuje światła reflektorów i nową formułę, którą ma, do tego, żeby przekazać komunikaty, które są dla niego istotne strategicznie.
Dobry dyplomata?
To się jeszcze okaże. Dyplomacji nie robi się w pięć minut, a to jego marszałkowskie okienko jest jak na razie krótkie. Ale ja mu bardzo dobrze życzę. Z tego, co pokazał do tej pory, wydaje się to bardzo obiecujące dla niego stanowisko i świetnie dobrana rola.
Znając go, myśli pani, że bardzo przygotowywał się do roli marszałka Sejmu?
Z tego, co pamiętam, Szymon jest osobą, która lubi być przygotowana. Bardzo poważnie i odpowiedzialnie podchodzi do swoich zadań. Dziś wiele osób mówi, że pamiętają go z show "Mam talent". Ale to przede wszystkim człowiek, który napisał mnóstwo książek i przez wiele lat był świetnym dziennikarzem.
Do dziś zostało mu więc dbanie o rzetelność, sprawdzanie faktów. On ma to we krwi – że trzeba być przygotowanym i sprawdzać informacje z każdej strony.
Patrząc na jego wystąpienia w Sejmie, chyba wszyscy są przekonani, że to również doświadczenie telewizyjne tak procentuje.
Jest taki mit na rynku, że dziennikarze, kiedy przechodzą na stronę polityki, są świetnymi komunikatorami. A to nieprawda. Jeśli przypomnimy sobie dziennikarzy, którzy byli w trudnych dla siebie komunikacyjnie sytuacjach, kiedy musieli bronić własnych racji, to trudno jest znaleźć przykład dziennikarza, który wypadał dobrze. Kamil Durczok, Jarosław Kuźniar, Monika Richardson, czy niedawno choćby Piotr Kraśko…
Za każdym razem, gdy dziennikarze mieli mówić w swoim własnym imieniu – a nie zadawać pytania, nie atakować – to okazywało się, że nie radzili sobie za bardzo.
Rolą dziennikarza jest zadawanie pytań, a rolą osoby publicznej – udzielanie odpowiedzi. No i to są jednak diametralnie różne kompetencje. Przejście z roli przepytującego na przepytywanego to dla wielu dziennikarzy naprawdę duże wyzwanie.
Widzi pani w jego sejmowych wystąpieniach efekty swoich szkoleń?
Ciężko to tak oceniać. Na pewno efekty szkoleń było widać w wystąpieniach publicznych podczas kampanii prezydenckiej. Wystarczyło porównać pierwsze debaty, w których brał udział, jeszcze zanim robiliśmy szkolenia, z ostatnimi, do których się przygotowywaliśmy. Różnica jest diametralna.
To, co jest teraz, to są jego umiejętności i pewnie jakieś ziarno, które wtedy udało nam się zasiać plus jego doświadczenia w praktyce. W kampanii prezydenckiej był nowicjuszem politycznym. Ale od trzech lat, jako polityk pierwszej linii, miał przyspieszony kurs bycia komunikatorem. To zupełnie inne tempo rozwoju obecności medialnej niż mają politycy trzeciego, czwartego, piątego szeregu, którzy potrzebują więcej czasu.
Ale jak ktoś jest szefem partii, to wystąpienia publiczne w trudnych warunkach ćwiczy codziennie. U niego te trzy lata dały więc pewnie tyle, co u innych 9 czy 15.
Patrząc czy słuchając go, to bardziej Szymon, którego pani zna, czy wyszkolony polityk, który zna różne techniki marketingowe?
Są różne techniki uczenia kogoś wystąpień publicznych, prowadzenia debat politycznych itp. Rozumiem dlaczego tak pani sformułowała pytanie… faktycznie kiedyś byli głownie tacy szkoleniowcy, którzy robili z polityka aktora. I wciąż tacy bywają. Ale to nie jestem ja. Ja nie jestem trenerką, która ich wyucza. Dorabia cokolwiek. Ja patrzę na naturalne zdolności człowieka i podpowiadam mu, jak je uwypuklić.
Co uwypuklała pani u Szymona Hołowni?
Wiele rzeczy, bo on ma wiele atrakcyjnych politycznie przymiotów. Szymon jest błyskotliwy na co dzień. Ma bardzo szeroką wiedzę, a do tego też poczucie humoru i dystans do siebie. Było więc w czym wybierać.
Teraz wybierać już nie trzeba. Mając na sobie wzrok całej Polski, może po kolei pokazywać wszystko, co umie. I robi to niczym Artur Baranowski w programie "1 z 10". Mistrzowsko.
Barbara Krysztofczyk – była szefową PR sztabu wyborczego Szymona Hołowni w kampanii prezydenckiej w 2020 roku a także jego osobistą trenerką medialną. Przygotowywała go m.in. do debat prezydenckich. Wcześniej pracowała też z innymi znanymi politykami, m.in. z PO.