Morderstwo w Jaworzynce. Oskarżony syn pary, ale jest inna wersja
Morderstwo w Jaworzynce. Oskarżony syn pary, ale jest inna wersja Fot. Hubert Hardy / REPORTER / Zdjęcie poglądowe
Reklama.

Rok po tym jak w Jaworzynce - niewielkiej wsi na Śląsku - doszło do morderstwa pary, przeciwko 33-letniemu dziś synowi małżeństwa skierowano do sądu akt oskarżenia. Informację za PAP podaje w tej sprawie Radio Zet.

Prokurator Andrzej Hołdys powiedział, że o ile sąd nie podejmie decyzji o wyłączeniu jawności, szczegóły zdarzenia zostaną najprawdopodobniej ujawnione w trakcie jego trwania. Te, jak nieoficjalnie ustalono, mają być bardzo drastyczne.

O tym, że w domu doszło do masakry wiedzą także mieszkańcy Jaworzynki. Ci jednak nie są wcale przekonani o tym, kto dokonał zbrodni.

Zbrodnia, która wstrząsnęła wioską

Do dramatycznego zdarzenia w Jaworzynce doszło prawie rok temu. 6 grudnia 2022 roku zamordować swoich rodziców miał wówczas 32-letni syn pary.

– Różnie się mówi, jak to na wsi, ale wszyscy wiedzieli, że ćpał – mówi w naTemat jedna z okolicznych mieszkanek. Potwierdza, że o sprawie mówiło się nie tylko w Jaworzynce, ale też w pobliskich dwóch wsiach – Koniakowie i Istebnej, które wraz z Jaworzynką tworzą Trójwieś Beskidzką.

Czytaj także:

– Jeżeli faktycznie on zabił, to znaczy, że coś mu odwaliło, pewnie po narkotykach – słyszymy. Zresztą właśnie one były natychmiast wypomniane na lokalnej grupie facebookowej, jako powód tragedii. Mieszkańcy dopytywali, dlaczego "nikt nie robi porządku" z problemem używek, do których na sąsiadującym z Czechami terenie jest praktycznie nieograniczony dostęp.

– Ale jest jeszcze jedna wersja – dodaje rozmówczyni naTemat. Wersja, którą mają brać pod uwagę mieszkańcy, to mafijne porachunki.

– Słyszałam, że on miał wrogów. Za narkotyki mógł mieć długi, a morderstwo rodziców i próba wrobienia go mogły być sposobem na ukaranie – przekazuje. – Nie wiem ile w tym prawdy. Tak się tu mówi – dodaje.

Jak wynika z informacji przekazanych przez Polsat News, oskarżony mężczyzna miał zostać poddany obserwacji psychiatrycznej. Z opinii biegłych wynika, że był on w pełni poczytalny.

Ofiarą zbrodni padła 66-letnia kobieta i 64-letni mężczyzna. Rodzina nie była objęta żadną kuratelą.

– W tym domu wcześniej nie było żadnych interwencji. Rodzina ta nie miała też założonej "Niebieskiej karty". Za zabójstwo grozi mężczyźnie kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności – powiedział w rozmowie z portalem beskidzka24.pl Krzysztof Pawlik, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji.

Akt oskarżenia ws. mężczyzny został już przekazany do Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej. 33-latek przebywa w areszcie od 8 grudnia ubiegłego roku.