Hołownia starł się z Kłeczkiem. "Wierzę głęboko w obiektywizm pana redaktora"
Nina Nowakowska
05 grudnia 2023, 18:49·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 grudnia 2023, 18:49
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia ironicznie odniósł się we wtorek do wypowiedzi znanego pracownika TVP Info. – Wierzę głęboko w obiektywizm pana redaktora – zapewnił drwiąco Miłosza Kłeczka lider Polski 2050. Między pracownikiem Telewizji Polskiej a dawnym dziennikarzem TVN wywiązała się dyskusja na temat rzetelności w mediach.
Reklama.
Reklama.
We wtorek (5.12) na konferencji prasowej Szymona Hołowni doszło do ironicznej wymiany zdań. Podczas pytań dziennikarzy głos zabrał Miłosz Kłeczek z TVP Info, który chciał dowiedzieć się więcej na temat autorów tzw. ustawy wiatrakowej.
Dziennikarz TVP atakuje ustawę wiatrakową
– Dlaczego do przepisów dotyczących mrożenia cen energii wrzucono kontrowersyjne przepisy w zakresie farm wiatrowych? Kto jest autorem tych przepisów? Bo politycy PO i Polski 2050 - wydaje się - przerzucają się tym jak gorącym kartoflem – zapytał marszałka.
Hołownia ocenił, że parlamentarzyści musieli "nadrobić te dwa miesiące bezhołowia parlamentarnego i bezsejmia", za które winę ma ponosić PiS. Podkreślił również, że przez osiem lat rządów, Zjednoczona Prawica blokowała rozwój odnawialnych źródeł energiiw Polsce, co przekłada się obecnie na wysokie ceny prądu i potrzebę"mrożenia" cen energii.
Marszałek zaznaczył, że ustawa "nie chciała ani nikogo wywłaszczać, ani budować wiatraków w parkach narodowych". Lider Polski 2050 odniósł się też do drugiej części pytania Kłeczka, czyli kwestii autorstwa projektu.
– Tworzyli go posłowie i eksperci Koalicji Obywatelskiej oraz Polski 2050, a także było to konsultowane dość szeroko z innymi środowiskami – przyznał Hołownia.
W odpowiedzi na długi wywód pracownik TVP stwierdził, że "wizerunkowo słabo wyszło, bo nie wszyscy posłowie, którzy się podpisali pod ustawą, znają jej zapisy".
– Na przykład poseł Artur Łącki z KO, który nie wie dokładnie, pod czym się podpisał, jest zdziwiony tym, co się tam znalazło. Czy tak to powinno wyglądać, żeby posłowie podpisywali się, aby zebrać liczbę podpisów, ale nie wiedzieli, pod czym się podpisują? – nie odpuszczał Miłosz Kłeczek.
Hołownia żartuje z Kłeczka
– Wierzę głęboko w obiektywizm pana redaktora i że równie krytycznie i bezwzględnie przyglądał się podpisanym in blanco blankietom ustaw z zeszłej kadencji składanych przez polityków Prawa i Sprawiedliwości – odparł kpiąco marszałek Sejmu.
Po tej wypowiedzi, między Hołownią a Kłeczkiem nawiązała się krótka dyskusja na temat dziennikarskiej rzetelności. Temat nie jest marszałkowi obcy, ponieważ przed rozpoczęciem kariery politycznej był znanym dziennikarzem.
– (...) Uważam, że posłowie powinni znać ustawy, pod którymi się podpisują. Niestety, w ciągu ostatnich ośmiu lat tradycją stało się, że posłowie nie mieli zielonego pojęcia pytani przez dziennikarzy, pod czym się podpisują, bo były gotowe szablony podpisów, które dołączono do tej czy innej wrzutki. Jeżeli dzisiaj jakiś poseł nie wie, pod czym się podpisał, to powinien być pan absolutnie bezwzględny w egzekwowaniu tego od niego. Posłowie powinni wiedzieć, pod czym się podpisują i zachęcam pana do dużej odwagi w tym zakresie, choć pewnie nie muszę – powiedział Hołownia.
– Rzeczywiście nie musi pan zachęcać, bo wymagam tego od wszystkich posłów – zgodził się Kłeczek. Po tych słowach obecni na sale dziennikarze wybuchli śmiechem.
"Gdzie my żyjemy"
Pod koniec listopada również doszło do zabawnej wymiany zdań z udziałem wspomnianego redaktora TVP. Na konferencji prasowej Donalda Tuska, Miłosz Kłeczek zapytał lidera PO m.in., co się stanie z mediami publicznymi.
– Dowiecie się państwo w odpowiednim czasie, w jaki sposób rozwiążemy skutecznie tę sprawę. Będzie ciekawie – wyjaśnił mu klarownie Tusk.
Kandydat na premiera, wielokrotnie hejtowany przez media publiczne, nazwał pracowników TVP funkcjonariuszami. Następnie poinformował, że "na komisji śledczej padną pytania o to, kto z mediów rządowych przyjmował informacje z prokuratury i CBA".
– Wie pan, już mam swoje lata. Jestem w tej polityce od stu lat, a ciągle się dziwię, kiedy słyszę funkcjonariuszyPiS-owskiej telewizji i ich sposób zadawania pytań. Nawet zachowania na konferencjach prasowych. Ja wciąż nie mogę uwierzyć, że coś takiego stało się z mediami publicznymi – kontynuował Tusk.
Potem odniósł się bezpośrednio do Kłeczka: – Proszę wyjąć rękę (z kieszeni), jak pan do mnie mówi. I proszę odstąpić od mikrofonu. Panu już podziękujemy, panie redaktorze – dodał.
Po konferencji prasowej Miłosz Kłeczek opublikował w mediach społecznościowych wpis, w którym ocenił zachowanie Tuska jako "skandaliczne".
"Skandaliczne zachowanie na konferencji z udziałem D.Tuska w sejmie. Rzecznik partii wyrywał mikrofon. Pełna agresji odpowiedź na spokojne, merytoryczne pytania. I medialni klakierzy wokół. Gdzie my żyjemy" – czytamy we wpisie dziennikarza.