Dmitrij Miedwiediew znów ostrzega świat przed III wojną światową. W swoim propagandowym wpisie w mediach społecznościowych wieszczy też, że "popłyną nowe rzeki krwi", a odpowiedzialna za to będzie "rodzina Bidenów i ich banderowskie szumowiny". Polityk z Kremla krytykuje przy okazji administrację amerykańskiego prezydenta za "szantaż" ws. pomocy finansowej dla Ukrainy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dmitrij Miedwiediew zdążył już przyzwyczaić do swoich przepowiedni na temat III wojny światowej, za której wywołanie będą odpowiadać Stany Zjednoczone i ich sojusznicy z Zachodu. Kremlowski polityk zamieścił teraz kolejny zdumiewający wpis w mediach społecznościowych, w którym snuje własne wizje o "nowej rzecze krwi". Pisze też o "chamskim szantażu" i "wojennych interesach" USA.
Miedwiediew ostrzega Bidena przed III wojną światową
Jego nowy post nie jest jednak przypadkowy. Były prezydent Rosji w ten sposób postanowił skomentować niedawne oświadczenie doradcy Joe Bidena. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, John Kirby, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA, stwierdził w środę, że jeśli Kongres nie przyjmie dodatkowego wniosku, to "do końca miesiąca nie będzie środków, aby w dalszym ciągu pomagać Ukrainie".
W ocenie Miedwiediewa administracja amerykańskiego prezydenta "rozpętała prymitywny szantaż przeciwko Kongresowi". Jak dodał, nie jest to zjawisko nowe i "ma historyczne precedensy".
"'Daj pieniądze naszemu facetowi (wpisz niezbędne nazwisko), w przeciwnym razie będziemy musieli wyruszyć na wojnę z Rosjanami' – mówili w różnych okresach różni amerykańscy prezydenci, wyłudzając pieniądze od prawodawców" – oznajmił rosyjski polityk.
Jego zdaniem takie działanie Amerykanów ma tym razem trzy główne cele.
"1. Nigdy tak bardzo nie domagali się państwa drugorzędnego w fazie rozkładu. 2. Nigdy tak bezczelnie i agresywnie nie żądali pieniędzy dla kraju, który otwarcie skorumpował pełniącego obowiązki prezydenta USA i członków jego rodziny. 3. Od czasu kryzysu kubańskiego nigdy groźba bezpośredniej konfrontacji między Rosją a NATO, która przerodziłaby się w III wojnę światową, nie była tak realna" – wieszczy Miedwiediew w swoim propagandowym wpisie.
"Popłyną nowe rzeki krwi"
Miedwiediew posunął się jednak dalej. "To nowe zjawisko w amerykańskim dyskursie politycznym, stworzone przez spółkę akcyjną 'Joe, Hunter & Partners'. Grozi im perspektywa impeachmentu (co jest mało prawdopodobne) i przegranych wyborów (co jest całkiem prawdopodobne). Stąd bierze się ten chamski szantaż, niekończąca się histeria i oburzające aluzje przeciwko nam" – stwierdza.
Jego zdaniem administracja Bidena postawi na swoim i "z pewnością dostanie pieniądze", by "za wszelką cenę kontynuować swoje wojenne interesy". "A za to ciasto popłyną nowe rzeki krwi, za co odpowiedzialna jest rodzina Bidenów i ich banderowskie szumowiny" – kończy wywód jeden z najbliższych współpracowników Władimira Putina.
Można się jedynie domyślać, że Miedwiediewa rozzłościły także inne słowa Johna Kirby'ego. Podkreślił on, że jeśli zabraknie pieniędzy na pomoc Ukrainie, będzie to "prezent świąteczny dla Rosji".
– Odważny Putin, który uważa, że może iść dalej, może się zatrzymać na wschodniej flance NATO – stwierdził rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA, dodając, że "nie dziwi go niepokój Polaków". – My też się niepokoimy – zaznaczył.
Joe Biden: To branie Ukrainy za zakładnika
Przypomnijmy, że w połowie października Joe Biden zwrócił się do Kongresu o przydzielenie funduszy dla Ukrainy i Izraela w wysokości 106 mld dolarów. Na pomoc dla samej Ukrainy przewidziano w tym pakiecie ponad 60 mld dolarów.
We wtorek prezydent Wołodymyr Zełenski w ostatniej chwili odwołał natomiast swoje wystąpienie online w amerykańskim Senacie. Strona ukraińska nie wyjaśniła powodów, ale stało się to po tym, jak szef jego biura Andrij Jermak stwierdził, iż brak dalszego wsparcia ze strony USA zwiększa ryzyko porażki Ukrainy w wojnie z Rosją.
W środę projekt ustawy nie uzyskał wystarczającej większości w amerykańskim Senacie, by mógł być dalej procedowany. Przeciwko zagłosowali wszyscy Republikanie. Oficjalnym powodem był brak uwzględnienia w projekcie zaostrzeń dotyczących polityki imigracyjnej na granicy z Meksykiem.
Głosowanie skomentował też Joe Biden. Jak relacjonują amerykańskie media, stwierdził, że jest skłonny do kompromisu w sprawie imigracji, ponieważ ten "system jest zepsuty". Dodał jednak, że nie zgadza się na "branie Ukrainy za zakładnika" dla skrajnych – jak to określił – żądań Republikanów.