Gdyby Jarosław Szymczyk nosił pod mundurem resztki honoru, do dymisji powinien podać się najpóźniej po skandalu z odpaleniem granatnika w KGP. Złożona wówczas dymisja być może pozwoliłaby niektórym zapamiętać pana generała jako człowieka choć odrobinę honorowego. Natomiast dziś nikt nadziei w tej sprawie chyba już nie ma... – mówi #TYLKONATEMAT Magdalena Sroka – posłanka klubu PSL-Trzecia Drogia i była nadkomisarz policji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Magdalena Sroka: Najpierw ulga, a po chwili przyszło mi do głowy przede wszystkim to, że generał Szymczyk zostawia policję w poważnym kryzysie wizerunkowym. Zostawia służbę z naprawdę wieloma problemami, z którymi jego następcy będą musieli się zmierzyć.
Ostatecznie nowi dowódcy na pewno sobie poradzą, ale kondycja policji po erze Jarosława Szymczyka bardzo długo będzie problemem. Nie mam wątpliwości, że ustępujący komendant główny w pamięci funkcjonariuszy zapisze się głównie jako osoba, która w bezprecedensowy sposób była – jak nikt do tej pory – sterowana politycznie.
Czy przeciwko niemu nie obróciła się ta rekordowo długa kadencja?
Być może zmęczenie materiału też zrobiło swoje. Jednak to nie zwalniało pana Szymczyka z obowiązku kierowania formacją zgodnie z prawem i jej tradycyjnym duchem.
W przeszłości mieliśmy komendantów głównych, którzy – pomimo całkiem dobrej pozycji politycznej – potrafili przyznać, że coś ich przerosło. Szymczyk powinien był wziąć z nich przykład?
Oczywiście, że tak. To dotyczy zresztą nie tylko jego, ale szerzej całego szefostwa służb. Szef MSWiA Mariusz Kamiński i jego główny zastępca Maciej Wąsik nie tylko bronili KGP po każdej aferze, ale i sami trwali na stanowiskach.
Przede wszystkim trzeba odbudować zaufanie obywateli do policji i sprawić, aby funkcjonariusze nigdy już nie byli marionetkami w rękach polityków.
A co sądzi pani o okolicznościach rozstania gen. Szymczyka ze służbą i tak zaciekłej walce w sprawie przywilejów emerytalnych?
Gdyby Jarosław Szymczyk nosił pod mundurem resztki honoru, do dymisji powinien podać się najpóźniej po skandalu z odpaleniem granatnika w Komendzie Głównej Policji. Absolutną kompromitacją był przecież cały ten wybuch w gabinecie, ale osobna sprawa równie bulwersująca to nielegalne przewiezienie broni przez granicę polsko-ukraińską.
Złożona wówczas dymisja być może pozwoliłaby niektórym zapamiętać pana Szymczyka jako człowieka choć odrobinę honorowego. Natomiast dziś nikt nadziei w tej sprawie chyba już nie ma…
Historia z wykorzystywaniem kruczków prawnych w celu otrzymania wyższej emerytury policyjnej jak na dłoni pokazuje, że nad dobrem policji górę biorą partykularne interesy i dobro własne poszczególnych jednostek.
KGP kieruje teraz nadinsp. Dariusz Augustyniak. Czy po zmianie władzy ma on szansę zabawić na tym stanowisku dłużej?
Nie sądzę, aby było to trwałe zastępstwo. Raczej nie jest on dowódcą, który może dokonać oczekiwanych przez opinię publiczną reform. Rząd Donalda Tuska w najbliższych tygodniach postawi na zmiany sięgające nie tylko KGP, ale i dużo głębiej w obszarze kadry kierowniczej.
Przypuszczam, że w tej sytuacji – w perspektywie tak bardzo mocnego upolitycznienia instytucji – nie ma nawet innego wyjścia.
W zreformowanej policji znajdzie się miejsce dla takich dowódców jak nadinsp. Paweł Dobrodziej – znanych wszystkim z akcji przeciwko Strajkowi Kobiet i innych protestów?
Wszystkie te wydarzenia z minionych lat z pewnością zostaną wnikliwie przeanalizowane. Nie sądzę, aby nadinspektor Dobrodziej potrafił odnaleźć się w nowych realiach funkcjonowania policji. To niestety jedna z tych osób, które dawały twarz sytuacjom powodującym degradację wysiłków kilku pokoleń funkcjonariuszy…
Ostatnie lata sprawiły, iż to zaufanie zostało dramatycznie nadszarpnięte. Ludzie wciąż mają przed oczami zachowania ze Strajku Kobiet, policjantów ośmieszonych akcją na strażackim wysięgniku, czy zamykanie połowy warszawskiego Żoliborza i tłumy policjantów wyprowadzone tylko ze względu na strach jednego polityka.
Mocne słowa z ust byłej posłanki Zjednoczonej Prawicy… Nie zaczęło to pani przeszkadzać zbyt późno?
W obozie Zjednoczonej Prawicy byłam niespełna dwa lata. I prawda jest taka, że mówiłam o tym od razu, od samego początku. Jeszcze będąc posłanką Porozumienia Jarosława Gowina, wskazywałam, że wszelkie przewinienia funkcjonariuszy należy badać w sposób transparentny i stanowczo karać winnych.
Proszę spojrzeć do materiałów prasowych z tamtego okresu. Moje wypowiedzi wówczas bardzo nie podobały się liderom Prawa i Sprawiedliwości.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W sprawie wspomnianego już Strajku Kobiet natychmiast apelowałem do KGP o wyjaśnienia. Niestety, ekipa Jarosława Szymczyka odpowiedziała tylko jakimś niejasnym postępowaniem, po którym nie dowiedzieliśmy się nawet, jakie były ostateczne konkluzje.
Zawsze broniłam i zawsze będę broniła funkcjonariuszy, gdy są atakowani bezpodstawnie. Tak samo nigdy nie przymykałam oczu na przewinienia policyjnych czarnych owiec i nigdy nie zamierzam tego robić.
Jakie są najważniejsze zadania, przed którymi staną nowy minister administracji i spraw wewnętrznych oraz nowy komendant główny?
Na pewno na samym szczycie listy jest kwestia rekrutacji do policji. Wszystko to, o czym wspominaliśmy, sprawiło, że jest rekordowo mało chętnych do służby. Co gorsza, problem z tym, iż dziś mało kto chce założyć policyjny mundur, postanowiono rozwiązać obniżeniem wszelkiego rodzaju wymagań.
Drugie z takich absolutnie podstawowych wyzwań dotyczy odblokowania ścieżki kariery. Dzisiaj mamy taką kuriozalną sytuację, że z niewyjaśnionych względów funkcjonariusze, którzy formalnie osiągnęli kolejny poziom, nie otrzymują należnego im awansu.
Wreszcie trzecia, zasadnicza sprawa to konieczność zmiany sytuacji, w której szefostwo policji większą wagę przykłada do kwestii statystyk niż faktycznie wykonywanej pracy, a co za tym idzie – jej efektów. Potrzebne są też profesjonalne szkolenia – czasem w podstawowych kwestiach, przejrzysty system doskonalenia na różnych etapach służby.
No i to wielkie wyzwanie naprawy wizerunku policji…
To wszystko wydatki idące w setki milionów, a może i miliardy złotych – w czasach, gdy wizerunek policji jest, jaki jest, a kraj przeżywa kryzys, nie będzie dla nich wielkiego poparcia.
To prawda, a przecież wymieniłam tylko kilka absolutnie podstawowych spraw, w których zmiana jest naprawdę konieczna. Nie wspomniałam o wynagrodzeniach, a to kolejny palący problem, który dotyczy nie tylko funkcjonariuszy, ale także pracowników cywilnych.
Zrobić trzeba naprawdę dużo, zatem i dużo będzie to kosztowało. Także dużo czasu. Proces niszczenia polskiej policji nie trwał tygodnia, miesiąca czy nawet roku, więc i naprawy nikt nie dokona z dnia na dzień.
Na końcu przynajmniej da się policję skutecznie i trwale odpolitycznić?
Politycy zawsze mają zakusy do tego, żeby ręcznie sterować służbami… Jednak mądrością i siłą polskich oficerów powinna stać się umiejętność sprzeciwu, gdy minister czy poseł wchodzi w rolę, której prawo mu nie daje.
Jako politycy powinniśmy mieć na celu przede wszystkim dobre działanie policji – w tym zakresie mamy prawo i obowiązek być aktywni. Mam wielką nadzieję, że przyszłe kierownictwo policji będzie jednak wiedziało, jak w sytuacjach patologicznych zachowań polityków powiedzieć stanowcze "stop".
Uparcie przekonywali, że policją i resztą służb kierują bezbłędnie. To nieprawda. Teraz służby będą wymagały naprawdę poważnych, głębokich zmian.
Po 1989 roku polska policja przez ponad dwie dekady włożyła ogromną pracę w to, aby jej wizerunek był jak najlepszy. W czasach, gdy ja miałam zaszczyt nosić mundur, Polki i Polacy mieli poczucie, że zwracając się do policji, mają do czynienia z instytucją gwarantującą im bezpieczeństwo, instytucją, w której pracują profesjonaliści.
Wielu niedawno zatrudnionych funkcjonariuszy jeszcze kilka lat temu nie miałoby żadnych szans na przyjęcie do służby. I mówimy tu nie tylko o testach sprawnościowych, ale również tak kluczowych kwestiach, jak badania psychologiczne.