Po 15 października musieli być w szoku, gdy okazało się, że to, co próbowali zrobić u siebie, kompletnie na Węgrzech nie wyszło. A u nas tak. – Mówią, że chcieliby takiej zmiany jak w Polsce. Ale szans na to nie widać – mówi prof. Bogdan Góralczyk, były dyplomata i znawca Węgier. Mowa o opozycji. Słabej i rozproszonej, której nie tylko on nie daje dziś szans. Co czują dziś, gdy w Polsce dokonuje się historyczna zmiana?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Węgrzy, których znam – z opozycji, mieszkający w Budapeszcie – byli nie tylko zaskoczeni, ale też trochę sfrustrowani wynikami wyborów w Polsce. Może niektórzy mieli nawet wyrzuty sumienia – mówi nam Viktória Serdült, dziennikarka węgierskiego portalu hvg.hu, związanego z tygodnikiem "HVG”.
– Ludzie pytali: jak Polacy mogli zrobić to, czego my nie mogliśmy? I choć oczywiście wszyscy zaczęliśmy analizować różnice między naszymi systemami politycznymi, nie sądzę, że znaleźliśmy odpowiedź – opowiada.
Przyznaje, że wśród węgierskiej opozycji jest teraz duże poczucie niepokoju w związku z nowym poziomem izolacji, jaki zmiana władzy w Polsce może oznaczać dla Węgier.
– Polaków, a przynajmniej polski rząd, zawsze uważano za sojuszników Orbána.Wojna w Ukrainie zaczęła to zmieniać, ale wielu Węgrów obawia się teraz, że Polacy dołączą do Czech i sfinalizują swoje zobowiązania wobec UE i Zachodu, podczas gdy Węgry zostaną pozostawione same, na peryferiach – mówi.
Ilu Polaków i Węgrów czuło wstyd?
Wszyscy pamiętamy, jak dopiero co byliśmy z Węgrami wrzucani do tego samego worka. Ze zgrozą patrzyliśmy jak kwitnie przyjaźń Morawiecki-Orbán-Kaczyński, na wzajemne uściski, wizyty i wspólne rozsadzanie UE od środka. Jak wytykano nas palcami niczym czarne owce UE. Bo kłopotliwi, marudni, ciągle na "nie".
Ilu Polaków i Węgrów czuło wstyd?
– Jestem głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, kiedy będziemy mieli w WarszawieBudapeszt– ogłosił swego czasu Kaczyński.
Tego jednak już nie ma. Ani przyjaźni PiS-Orbán, ani zjednoczonej węgierskiej opozycji, która przeciwnikom Orbána dawała ogromną nadzieję. W Polsce jest natomiast nowa rzeczywistość, zmieniona o 180 stopni. Coś, czego Węgrom nie udało się dokonać od 2010 roku.
"Mówią, że chcieliby takiej zmiany jak w Polsce"
– Widzą, zazdroszczą, płaczą. Mówią, że chcieliby takiej zmiany jak w Polsce. Ale szans na to nie widać. Opozycja nadal jest rozproszona i nie przedstawia alternatywy ani osobowej, ani programowej, dla Orbána – mówi prof. Bogdan Góralczyk z Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego, były dyplomata i znawca Węgier.
Tym bardziej widać tu różnice z Polską.
– To jest krótka piłka. System Orbána jest skonsolidowany. Jego demokratycznymi wyborami nie da się obalić tak jak reżimu Kaczyńskiego. To jest już po prostu niemożliwe. Może to zmienić tylko odejście samego Orbána z powodów zdrowotnych, czy innych. Jest też takie powiedzenie: ulica albo zagranica. Ale zagranica nie chce, a ulica na razie nie jest do tego gotowa – mówi ekspert.
Przypomina, że opozycja liberalna i socjalistyczna to Budapeszt. Cała prowincja stoi za Orbánem. Na Węgrzech istnieje nawet takie powiedzenie, że jest Budapeszt i jest prowincja. To ważny podział, który również pokazuje, dlaczego w Polsce, gdzie dużo jest dużych ośrodków miejskich, się udało, a tam – w niemal 10-milionowym kraju – nie.
Prof. Góralczyk przypomina też popularne powiedzenie z lat. 90., że ekspres z Warszawy przybył do Budapesztu.
Przypomnijmy, węgierska opozycja zjednoczyła się przed wyborami w 2022 roku.
Pół Polski było wtedy pod wrażeniem. Jak jej sytuacja wygląda dziś?
– Są drobne ruchy, szczególnie wokół partii Demokratyczna Koalicja, w której jest były premier Gyurcsyany i jego żona. Wokół nich trochę się dzieje. Jest też trochę klubów inteligencji, np. Klub Europejski, Liberalny. Mam z nimi kontakty. Ale to są z reguły starsze osoby. Pogadają, ponarzekają i na tym się kończy – tak przedstawia obraz opozycji prof. Góralczyk.
Czy sam Orbán myśli jeszcze o Polsce? Zaskoczyła go zmiana?
Orbán triumfuje, jakie relacje w Polską
– Zaskoczeni byli 15 października. Dziś to już zupełnie inny świat. Viktor Orbán triumfuje – mówi prof. Góralczyk.
Wskazuje na sytuację międzynarodową. W Holandii wygrał wybory Geert Wilders. – To jego przyjaciel, blisko związany z Węgrami. Od połowy lat 90. ma żonę Węgierkę. Bardzo często jest na Węgrzech. Znają się też z Orbánem prywatnie – opowiada profesor.
Prof. Góralczyk: – A najważniejsze z punktu widzenia Orbána jest to, że zatrzymała się ofensywa ukraińska. Media społecznościowe pokazały ostatnio, jak kłócił się z prezydentem Zełenskim w Argentynie. Wymiana zdań była bardzo ostra, nie wiemy, czego dotyczyła. Te wszystkie czynniki sprawiają jednak, że Orbán uważa, że Polska to inna kwestia. On montuje inną koalicję antyeuropejską. I czeka na Donalda Trumpa.
Łatwo przewidzieć, że relacje z nowym polskim rządem będą teraz inne. Choćby tylko w kwestii UE.
– Jeśli chodzi o sprawy związane z Ukrainą i z Moskwą, już wcześniej byliśmy po obu stronach barykady. Ale teraz mamy zupełnie nową jakość, bo we wszystkich dziedzinach jesteśmy po odmiennej stronie. W najbliższych czasie nie widzę szans na kordialne, spokojne, relacje węgiersko-polskie. Do Budapesztu będą jeździły raczej delegacje PiS. A oficjalne, międzyrządowe relacje będą chłodne i pełne podejrzliwości – ocenia ekspert.
Mówiło się, że przywiózł nowy pakiet, nowy bagaż, nowy program. Jak u nas była zmiana władzy, to u nich potem też była. I teraz niektórzy żartowali, że może ekspres z Warszawy znowu przybędzie do Budapesztu. Napisałem o tym tekst w jedynym opozycyjnym dzienniku po węgiersku. I napisałem, że, niestety, ten ekspres przyjechał nie na ten dworzec.