Do spotkania po 16-latach doszło na sejmowym korytarzu. Minęli się tam Roman Giertych i Jarosław Kaczyński. Poseł Koalicji Obywatelskiej przyznał, że podoba mu się powrót do Sejmu, jednak samo spotkanie z prezesem raczej do miłych nie należało. Giertych wskazał, że przestraszył się, bo Kaczyński "napierał na niego gwałtownie". – Powiedziałem mu, żeby mnie nie stratował – wyznał.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Tęskniłem za tym dniem. I wielu Polaków za tym dniem tęskniło. To był dzień niesamowity – ocenił w poniedziałekRoman Giertych, zaczepiony przez reportera stacji, Jana Piotrowskiego.
Chociaż w ocenie Giertycha dzień w Sejmie należał do udanych, to nie można tego powiedzieć o samym spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim, który miał przestraszyć polityka PO swoim zachowaniem. Prezes miał bowiem tak pchać się na sejmowym korytarzu, że Giertych obawiał się bycia stratowanym.
Poza tym w rozmowie z TVN24 Giertych ocenił, że powrót do Sejmu mu się podoba i jest szczęśliwy, że mógł głosować na Donalda Tuska.
– Nasza grupa posłów zainicjowała hymn. Koniec PiS, koniec koszmaru, koniec tych postaci. Wiele problemów przed nami, wiele będziemy popełniać błędów, ale wróciło słońce – podkreślił.
Polityk został przez dziennikarzy zapytany także o ewentualne stanowisko w państwowych instytucjach. Od razu odpowiedział, że prokuratorem generalnym nie będzie, co nie oznacza jednak, że w Sejmie nie będzie się realizował. Nie chciał jednak zdradzić szczegółów.
Co Giertych zrobi w Sejmie?
– Już wiem, jakie będę miał zadania. Będę w komisji śledczej. Ale o szczegółach będziemy informować później. Nie w jednej z tych trzech, które są – odparł Giertych, odwołując się do komisji ds. wyborów kopertowych, Pegasusa i afery wizowej.
Dodał również, że cieszy się, żeAdam Bodnar został kandydatem na prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. O tym, czym Giertych będzie zajmował się w Sejmie, mówił już w październiku po zdobyciu mandatu.
Przypomnijmy, że polityk startował do Sejmu z okręgu świętokrzyskiego. Prowadził jednak kampanię wyborczą online, ale mimo tego zdobył mandat do Sejmu. W październiku mówił natomiast o tym, że nie aspiruje do żadnych stanowisk i widzi siebie raczej jako doradcę Tuska.
– I tak nim [doradcą Tuska – red.] jestem od lat. Myślę, że tu bym się sprawdził. Chciałbym doradzać w kwestiach rozliczenia bezprawnych działań w prokuraturze i sądownictwie, dopilnować, by powstały warunki, by stało się to szybko i żeby było to skuteczne (...) Jeśli będę odgrywać jakąś rolę, to na zapleczu, nie na froncie. Na froncie byłem przez ostatnich osiem lat – informował w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Giertych.
Mecenas był już wtedy zdania, że Tusk będzie chciał go umieścić w którejś z komisji śledczych. – Nie sądzę, żeby Tusk chciał, żebym wchodził do jakiejś tego rodzaju komisji, ale zrobię to, co on mi każe – mówił.