Sąd Najwyższy uchylił wyrok w sprawie organizacji lotu do Smoleńska w 2010 roku. W tej sprawie skazano byłego szefa KPRM Tomasza Arabskiego oraz urzędniczkę Monikę B. Teraz sprawa wróci do sądu apelacyjnego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Samolot Tu-154M, którym na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej leciała delegacja państwowa, rozbił się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. Żaden z pasażerów nie przeżył. Wśród ofiar był m.in. prezydent RP Lech Kaczyński wraz z żoną.
SN właśnie wydał wyrok ws. Smoleńska. W tle czołowy współpracownik Tuska
Sprawą cały czas bada polski wymiar sprawiedliwości. We wtorek, jak podają media, w tym Radio Zet Sąd Najwyższy uchylił wyrok ws. organizacji lotu do Smoleńska w 2010 roku. Decyzja ta dotyczy m.in. byłego szefa KPRM Tomasza Arabskiego i urzędniczki Moniki B. Sprawa wróci teraz do sądu apelacyjnego.
Wcześniej sąd uznał, iż Arabski nie dopełnił swoich obowiązków, jako koordynator odpowiedzialny za organizowanie lotów. W czerwcu 2019 roku Sąd Okręgowy w Warszawie uznał Tomasza Arabskiego i skazał nieprawomocnie na dziesięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
– Jestem zdziwiony tym wyrokiem – mówił wówczas naTemat.pl. Tomasz Arabski. – Biorąc pod uwagę materiał dowodowy, uważam, że wyrok jest niesprawiedliwy – dodał. Zastrzegł jednocześnie, że nie uważa się za kozła ofiarnego.
Przypomnijmy także, że grupa bliskich ofiar, które zginęły w katastrofie smoleńskiej, zdecydowała się na złożenie aktu oskarżenia w 2014 roku.
Akt oskarżenia
Zarzucali urzędnikom domniemane niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 10 kwietnia 2010 roku. Zdecydowali się na ten krok miesiąc po tym, jak Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prawomocnie umorzyła śledztwo w tej sprawie, stwierdzając, że "brak znamion przestępstwa".
Zdaniem prokuratury samolot Tu-154M nie powinien lądować na smoleńskim lotnisku, ponieważ lotnisko to nie było odpowiednio przygotowane na przyjęcie polskiego statku powietrznego .Piloci nie byli zaopatrzeni w odpowiednią dokumentację.
Wcześniej w Sądzie Okręgowym podkreślano również, że lotnisko było wówczas nieczynne, a błędem było wyznaczenie go jako miejsca lądowania samolotu z prezydentem RP na pokładzie.
Podsumowując, mimo pozornie szeroko zakrojonym działaniom, w tym powołaniu komisji ds. badania katastrofy, której przewodniczył Antoni Macierewicz, politykom Zjednoczonej Prawicy również nie udało się ani odzyskać wraku, ani ustalić rzeczowo innych przyczyn tragedii, niż przyjęte.
Przez ostatnie 10 lat debata na temat Katastrofy Smoleńskiej znacząco wpłynęła na polaryzację w społeczeństwie i zaostrzyła podziały między prawicową a liberalno-lewicową stroną sceny politycznej.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.