Szymon Hołownia spodziewał się dzisiaj zapewne wielu rzeczy, ale nie tego, co zrobił Grzegorz Braun.
Szymon Hołownia spodziewał się dzisiaj zapewne wielu rzeczy, ale nie tego, co zrobił Grzegorz Braun. Fot. Andrzej Iwańczuk / Reporter / East Newsy
Reklama.

Jesteś Szymonem Hołownią, świeżo wybranym marszałkiem Sejmu. Masz za sobą długi i pracowity, ale dobry dzień na sali obrad. W Sejmie niedawno przegłosowali twojego nowego najlepszego kolegę Donalda Tuska na premiera. Ten wygłosił expose, przedstawił rząd z resztą twoich nowych kolegów w składzie, którzy niebawem zostaną przegłosowani i będziecie czekali tylko na ich zaprzysiężenie przez prezydenta. Na sali było sporo dyskusji, parę pyskówek, które zgrabnie opanowałeś, bo masz teraz swój prime time. Ogląda cię 200-250 tysięcy osób. Myślisz sobie, że tu już nic złego się nie wydarzy. Bo co może? Jest wieczór, za oknem ciemno, wszyscy – jak to po wielu godzinach pracy – już lekko zmęczeni.

Wstajesz więc z fotela marszałka i mówisz do swojego młodszego zastępcy Bosaka: – Masz Krzysiu, teraz Ty sobie trochę pomarszałkuj, ja idę odpocząć przed głosowaniami.

I wychodzisz. Idziesz do swojego nowiutkiego gabinetu Marszałka Sejmu, którym jeszcze nie zdążyłeś się na dobre nacieszyć, bo tyle się dzieje.

Zdejmujesz marynarkę, kawka-herbatka, jakieś ciasteczko, parę SMS-ów. Generalnie chwila relaksu, chill i rozmowy z innymi nowymi kolegami, śmieszki-heheszki, co to tam się dzisiaj nie wydarzyło. Jeszcze tylko parę głosowań i do domu.

Spodziewałeś się wielu rzeczy, ale ostatecznie sytuacja opanowana. Na chwilę, dosłownie na chwilę, wyszedłeś "z domu", zostawiając "dzieci". Ale co się może stać? No nic takiego.

I nagle w telewizji widzisz, jak po Sejmie łazi Grzegorz Braun z gaśnicą, z której m.in. strzela do ludzi.

Odnotujmy to jeszcze raz.

Polski Poseł

na środku Sejmu

odpala gaśnicę

gasi żydowską, świąteczną świecę

i strzela kobiecie, która próbuje go powstrzymać, w twarz.

Patrzysz dalej, korytarz Sejmu cały biały, ludzie krzyczą, nikt nie wie, co się stało. Ktoś chwilę potem potrzebuje pomocy medycznej, każdy, kto był w pobliżu, wygląda, jakby urwał się z planu serialu "Narcos".

A Ciebie nie było tylko parę minut.

Potem kolega Brauna z partii Krzysztof Bosak (ten sam, któremu parę chwil wcześniej Hołownia dał pomarszałkować) jakby nigdy nic wpuszcza tego samego Brauna, którego czarny garnitur wygląda, jakby wpadł do worka z kokainą, na mównicę, z której ten krzyczy, że w sumie to spoko, o co cała awantura i skandalicznie obraża jednych za drugimi.

Biedny Hołownia rzuca tę herbatę, w biegu wciąga marynarkę i wpada na salę obrad, z której wyrzuca właściwie swojego "młodszego brata Krzysia" (tak obaj są przedstawiani w memach). Ten, widząc, że starszego brata z miną "jesteś u mamy" i zdając sobie sprawę z przypału, nad którym stracił kontrolę, próbuje jeszcze nieudolnie zastopować Brauna, ale bezskutecznie.

logo

Hołownia jeszcze dobrze nie zdążył przełknąć ciastka, które przed chwilą wcinał w pokoju, a musi przejąć sytuację, by ratować to, co zostało. Wyrzuca Brauna z obrad Sejmu i zapowiada, że sprawą zajmie się prokuratura. Jeszcze zanim to zrobi, na świecie rozkręca się antysemicka awantura z Polską w roli głównej.

Tym samym Grzegorz Braun stał się pierwszym człowiekiem, który gaśnicą podpalił internet.

Jezu.

Minął ledwo miesiąc, odkąd zostałeś marszałkiem, jeszcze nawet nie ma nowego rządu. Chciałeś uciec z jednego cyrku w telewizji, a trafiłeś do drugiego. I to takiego bez scenariusza.

Zobaczcie to sami:

logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
logo