Aleksander Kwaśniewski nie gryzł się w język oceniając ostatnie ruchy Jarosława Kaczyńskiego
Aleksander Kwaśniewski nie gryzł się w język oceniając ostatnie ruchy Jarosława Kaczyńskiego Fot. Wojciech Strozyk/REPORTER
Reklama.

Zdaniem Aleksandra Kwaśniewskiego wybory 15 października to "materiał na mit założycielski nowej epoki ze względu na najwyższą frekwencję w historii, na zamknięcie etapu degradacji polskiej demokracji przez Kaczyńskiego".

W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" były prezydent ocenił też niedawne zachowanie Jarosława Kaczyńskiego, który tuż po wyborze Donalda Tuska na premiera wszedł na mównicę i nazwał go "niemieckim agentem".

"Ktoś powie: "Lech Kaczyński", a Jarosław w odruchu Pawłowa będzie wychodził na trybunę i oskarżał, że zdradzieckie mordy czy agenci? To nie jest jednostka polityczna, to jednostka chorobowa. Jego przyjaciele muszą coś poradzić, coś z tym zrobić" – powiedział.

Według byłego prezydenta to właśnie Jarosław Kaczyński stoi za atakami na Tuska w TVP, co jego zdaniem pozostawia "straszliwą skazę na wizerunku człowieka, który w polskiej polityce niewątpliwie odgrywał dużą rolę".

Pochwała od Kwaśniewskiego dla Bosaka

Do Sejmu wpłynął właśnie wniosek Lewicy o odwołanie Krzysztofa Bosaka z funkcji wicemarszałka Sejmu. Miał on bowiem umożliwić Grzegorzowi Braunowi wygłoszenie antysemickiego wystąpienia, w którym m.in. nazwał uroczystość zapalenia świec chanukowych "rasistowską". Z tą inicjatywą nie zgadza się zupełnie Aleksander Kwaśniewski, który broni Bosaka.

Można się z nim nie zgadzać, ale widzę, kto ma talent polityczny, a kto nie ma. On ma – powiedział były prezydent. Samo zachowanie Brauna ocenił jednak zdecydowanie bardziej krytycznie. – To jest cyniczny, skandaliczny, polityczny, akt obliczony na efekt, żeby wszyscy na świecie to pokazali – stwierdził.

Konfederacja broni Brauna

Grzegorz Braun jest artystą i być może to jego forma ekspresji – skomentowała oburzające zachowanie partyjnego kolegi rzeczniczka Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik. Choć antysemicki szał z gaśnicą w ręku wywołał oburzenie opinii publicznej nad Wisłą i doprowadził do napiętnowania Polski na arenie międzynarodowej, konfederaci wciąż nie podjęli żadnej stanowczej decyzji ws. Brauna.

W swoim ugrupowaniu za to wszystko zapłacił on jedynie zawieszeniem w prawach członka klubu parlamentarnego oraz zakazem wystąpień z mównicy sejmowej. Szefostwo Konfederacji przyjęło też specyficzną narrację. Sławomir Mentzen oznajmił, że o poważniejsze kary nie wnioskował, gdyż "nie da się szantażować".

Czytaj także: