PiS zostało już całkowicie zepchnięte do opozycji, ale Jarosław Kaczyński w Sejmie wciąż korzysta z niektórych przywilejów zdobytych przez minione osiem lat. Chodzi tu m.in. o prawo do wygodnego dla 74-letniego posła wychodzenia z sali plenarnej przez drzwi teoretycznie zarezerwowane dla marszałków i członków rządu. Poseł Roman Giertych chce prezesa PiS tej możliwości pozbawić.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dlaczego Kaczyński wychodzi przez tzw. drzwi marszałkowskie w Sejmie? Giertych chce reakcji Hołowni
Prezes Prawa i Sprawiedliwości znika za nimi, gdy się zbyt mocno zirytuje. Wychodzi tamtędy, kiedy obrady go nudzą. Przez wyjście, nad którym zawieszony jest wielki sejmowy krzyż, przechodzi także, kiedy zbyt dokuczają mu problemy zdrowotne.
Z przypisanego Kaczyńskiemu miejsca 473. w pierwszym rzędzie tuż obok tzw. tramwaju rządowego ta droga najwygodniej prowadzi bowiem z sali plenarnej na zewnątrz. Gwarantuje też więcej dyskrecji już za drzwiami.
W teorii jest ona jednak zarezerwowana tylko dla dwóch grup – członków Prezydium Sejmu (czyli marszałka i wicemarszałków) oraz członków Rady Ministrów. Zwykli posłowie, a takim jest w Sejmie X kadencji Jarosław Kaczyński, powinni korzystać z innych drzwi.
Marszałek Szymon Hołownia dotąd na przechadzki prezesa PiS obok stołu prezydialnego nie reagował, ale wkrótce może to się zmienić. Działania w tej sprawie zapowiedział już poseł Roman Giertych z Koalicji Obywatelskiej.
"Zwrócę się dzisiaj do Marszałka Sejmu, aby ukrócił przyzwyczajenia posła Jarosława Kaczyńskiego (i innych posłów PiS), które natrętnie wiodą go do wyjścia z sali sejmowej zarezerwowanego dla Prezydium Sejmu i członków Rady Ministrów" – oświadczył polityk w mediach społecznościowych.
Sejmowa no-go zone wprowadzona za czasów Marka Kuchcińskiego
Co ciekawe, obostrzenia dotyczące tej części sali wprowadzono już w czasach, gdy marszałkiem był Marek Kuchciński z PiS. W 2017 roku "mając na względzie zachowanie porządku na sali posiedzeń Sejmu" zarządził on, iż "nie zezwala się posłom na wchodzenie i przebywanie w części prezydialnej".
Kuchciński bardzo dokładnie opisał swoją małą no-go zone. W jego zarządzeniu wskazano, że posłowie nie mają wstępu do "części obejmującej przestrzeń za stołem prezydialnym pomiędzy drzwiami do saloniku rządowego i marszałkowskiego oznaczoną przerywaną linią na schemacie sali posiedzeń Sejmu". Do zarządzenia dodano nawet specjalny załącznik.
Dlaczego więc w zamkniętej strefie widywano nadal czołowych posłów PiS? A no z tego względu, że marszałek Kuchciński zwolnił z tych restrykcji nie tylko członków Prezydium Sejmu i Rady Ministrów oraz sekretarzy Sejmu, ale stworzył też listę "innych osób upoważnionych"...