W czwartek po południu przed siedzibą TVP odbył się protest "w obronie mediów publicznych". Manifestację pokazano w głównym wydaniu "Wiadomości" – gdzie jako ilustrację apolityczności i pluralizmu mediów pokazano... posłankę PiS Joannę Lichocką.
Reklama.
Reklama.
Protest przed TVP w "Wiadomościach"
– Ci, którzy kiedyś walczyli z komunistyczną władzą, dziś przyszli przed Telewizję Polską, by stanąć w obronie mediów narodowych. Działacze opozycji z czasów PRL sprzeciwiają się planom nowego rządu, które zmierzają do siłowego przejęcia – oznajmiła w zapowiedzi prowadząca czwartkowe wydanie "Wiadomości" Edyta Lewandowska.
– Każdy scenariusz nagłych politycznych zmian w TVP i Polskim Radiu jest nielegalny, mówi szef Rady Mediów Narodowych. Ale zapowiedzi nowej władzy stają się coraz bardziej brutalne. Liczebność demonstracji przekroczyła dziś oczekiwania organizatorów – przekonywała dalej.
Autor materiału Krzysztof Nowina-Konopka przekonywał, że "ci, którzy przyszli na protest pod siedzibą Telewizji Polskiej, wiedzą, jak władza potrafi bać się niezależnych mediów i bezwzględnie je zwalczać". Padły m.in. słowa o "gloryfikacji armii Putina w 'Wiadomościach' pod rządami koalicji PO-PSL".
– Dzisiejszy pluralizm Polacy znów mogą stracić – straszył pracownik TVP. Zaraz po tych słowach pokazana została wypowiedź...Joanny Lichockiej, posłanki PiS. – Polacy mają wybór, mają swoje media, które mówią prawdę i pilnują polskich spraw – wołała do zgromadzonych przed siedzibą TVP.
Jak pisaliśmy w naTemat, na czwartkowej manifestacji Samuel Pereira odczytał zgromadzonym oświadczenie prezesa TVP, Mateusza Matyszkiewicza: "Zawsze byliście po stronie prawdy przeciw kłamstwu. Po stronie prawa przeciw bezprawiu. Teraz jest taki moment. Dziękuję, że jesteście z nami. To bardzo ważne". Później głos zabierały też kolejne gwiazdy TVP.
– Chciałbym podziękować państwu, którzy tutaj jesteście i organizatorom. (…) Rada Mediów Narodowych będzie bronić konsekwentnie mediów publicznych. Używając języka premiera Tuska: rura nam nie zmięknie przy tej obronie – zapowiedział Krzysztof Czabański, przewodniczący Rady Mediów Narodowych.
Jacek Karnowskiuspokajał tłum, twierdząc, że "nic się nie skończyło". – Ta demonstracja jest bardzo ważnym początkiem drogi do przyszłych sukcesów obozu niepodległościowego. Jeżeli pozostaną media publiczne takimi, jakimi są, jeżeli będzie w nich przestrzeń do debaty, do pokazywania prawdy, to kotara kłamstwa nie rozgości się tutaj na zawsze. To bardzo ważne. Dziękuję dziennikarzom Telewizji Polskiej za to, że nie pękają – mówił.
Z kolei Miłosz Kłeczek zdradził, o co tak naprawdę chodzi protestującym pracownikom TVP – o zwolnienia i obsadzanie stanowisk ludźmi od nowej władzy. – Nie było takiej sytuacji, żeby politycy przychodzili do studia telewizyjnego i mówili dziennikarzom, że ci będą zwalniani i zastępowali innymi. Jacy to są ci inni? Kto to jest? Posłuszni wykonawcy dyspozycji politycznych czy partyjnych? My nie chcemy takiej telewizji – żalił się.