Władysław Kosiniak–Kamysz podpisał decyzję o uchyleniu decyzji powołującej podkomisję MON ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego samolotu Tu-154 z 10 kwietnia 2010 r. Tym samym podkomisja smoleńska przestaje istnieć. Pogodzić się z tym faktem nie może Antoni Macierewicz, który grzmi o "czystym bezprawiu". Nawiązał nawet do tego, że taka decyzja jest na rękę Władimirowi Putinowi.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
15 grudnia w piątek MON przekazało, że wicepremier i szef resortu Władysław Kosiniak–Kamysz podpisał decyzję, parafowaną przez wiceministra Cezarego Tomczyka o uchyleniu decyzji powołującej podkomisję MON ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego samolotu Tu-154 z 10 kwietnia 2010 r.
Podkomisja ulega likwidacji, a jej członkowie do poniedziałku 18 grudnia muszą rozliczyć się z wszelkiej dokumentacji, nieruchomości oraz sprzętów używanych do prac. Przekazano również, że od piątku członkom podkomisji zostają cofnięte wszelkie upoważnienia i pełnomocnictwa do działań związanych z pracami podkomisji.
"W najbliższym czasie zostanie powołany specjalny zespół, który zajmie się analizą każdego aspektu działalności zlikwidowanej podkomisji" – zapowiedziano.
Macierewicz komentuje
Tak jak można było przypuszczać, nie może pogodzić się z tym Antoni Macierewicz, który udzielił PAP komentarza, który przytacza Wirtualna Polska.
Uznał on, że stanowisko ministra Kosiniaka-Kamysza jest bezprawne i nie może on wydawać decyzji skutkujących likwidacją Podkomisji. Macierewicz dodał również, że minister "nie ma też prawa wydawania decyzji o przekazaniu przez Przewodniczącego w ciągu 4 dni przed zakończeniem pracy Podkomisji dokumentów i innych elementów działania Podkomisji".
Macierewicz uznał likwidację komisji za "krok w stronę Putina"
Tymczasem Cezary Tomczyk, wiceminister obrony narodowej, stwierdził w piątek, że raport komisji Jerzego Millera jest obowiązującym w sprawie katastrofy smoleńskiej. Badania Macierewicza nazwał natomiast dość delikatnie "dziwnymi".
– Nie wiem, jak wygląda kwestia Antoniego Macierewicza i jego dziwnych badań, które z tego, co wiem, nie zostały zakończone, ale jedno jest pewne – raport Jerzego Millera jest raportem obowiązującym i wróci na strony MON – uznał Tomczyk.
Antoni Macierewicz ocenił, że to również bezprawie, bo według niego żaden funkcjonariusz państwowy nie może decydować o ważności raportu. – To jest zgodnie z ustawą wyłączna kompetencja przewodniczącego podkomisji – podkreślił.
Co więcej, Antoni Macierewicz uznał, że działanie komisji jest niezależne nawet od prezydenta czy premiera Polski. – Pan prezydent, pan premier, ani pan minister obrony narodowej nie mają prawa akceptować bądź kwestionować raportu. Ani nie akceptują, ani nie negują – przypomniał.
Na koniec wtrącił do dyskusji nawet Władimira Putina, uznając, że decyzja o likwidacji komisji jest ewidentnym krokiem w jego stronę.
– Dlatego że w ten sposób będzie dążył do tego, żeby kłamstwo smoleńskie zdominowało nasze życie prawne i społeczne, ale tak się nie stanie, niech się nie łudzi. Choć zapewne MON i Tusk są zachwyceni, że uzyskali pełne poparcie mediów rosyjskich – dodał.
Przypomnijmy, że we wrześniu ubiegłego roku na antenie TVN24 miał premierę reportaż Piotra Świerczka pt. "Siła Kłamstwa", w którym ujawniono, że podkomisja smoleńska celowo pomijała niektóre materiały dowodowe. Zdaniem Świerczka członkowie zespołu Macierewicza odrzucali dane, które nie pasowały do tezy o zamachu na prezydencki Tu-154.
W reportażu "Siła Kłamstwa' przedstawiono m.in., że podkomisjamiała ukryć analizę amerykańskiego Narodowego Instytutu Badań Lotniczych. Naukowcy z NIAR mieli stwierdzić, że nie doszło do wybuchu w skrzydle, a do uderzenia w brzozę.
Wcześniej, w kwietniu 2022 roku Antoni Macierewicz po 12 latach od katastrofy smoleńskiej ujawnił raport swojej podkomisji. Według wiceprezesa PiS na pokładzie samolotu Tu-154M doszło do co najmniej dwóch wybuchów.
Raport ma 388 stron, ale dołączono do niego również kilkaset załączników. W sumie są to tysiące stron. Poświęciliśmy kilka godzin na jego analizę. W raporcie nie brakuje absurdów. Poniżej link do tekstu, w którym przedstawiliśmy te najbardziej rażące nieścisłości i błędy.