Na terenie Uniwersytetu Karola w Pradze doszło w czwartek do strzelaniny. Policja potwierdziła, że są ranni i ofiary śmiertelne. Zaapelowano również do pobliskich mieszkańców, aby nie wychodzili na zewnątrz.
Reklama.
Reklama.
Zabici i ranni w Pradze
Do zdarzenia miało dojść nieopodal Placu Jana Palacha w Pradze. Lokalne media podają, że strzelanina rozpętała się na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Karola. Z doniesień policji wynika, że są zabici i ranni. Funkcjonariusze zaapelowali do osób przebywających w pobliżu, by nie wychodziły na zewnątrz.
"Na podstawie wstępnych informacji możemy potwierdzić, że na miejscu są ofiary śmiertelne i ranni" – podała czeska policja na platformie X.
"Apelujemy do obywateli, aby nie przebywali w bezpośrednim sąsiedztwie i nie wychodzili z domów. Interwencja policji nadal trwa" – czytamy w kolejnym wpisie.
Niedługo później mundurowi poinformowali, że "strzelec został wyeliminowany. Trwa ewakuacja całego budynku, na miejscu jest kilku zabitych i kilkudziesięciu rannych."
Na chwilę obecną tożsamość napastnika jest nieznana. Policja nie podała też żadnych szczegółów na temat ofiar ani okoliczności strzelaniny w stolicy Czech, w której zginęło 11 osób, w tym napastnik.
"Nagle usłyszałem strzały"
Dziennikarzom z serwisu iDNES.cz udało się porozmawiać ze świadkami horroru, który miał miejsce w Pradze. "Wysiadłem na przystanku Staroměstská kilka minut po trzeciej. Spotkałem tam znajomego i nagle przyjechała policja. Wychodziłem w kierunku ulicy Veleslavínova i nagle usłyszałem strzały" – powiedział w rozmowie z iDNES.cz jeden ze świadków.
"Nic nie widziałem, ale moja koleżanka siedziała w tramwaju i widziała ludzi na dachu Wydziału Artystycznego tam się ukrywających" – dodał.
"Ewakuowali nas wszystkich, było strasznie, wszędzie było mnóstwo policjantów, którzy krzyczeli na nas z pistoletami maszynowymi, żebyśmy uciekali" – przekazała jedna ze studentek w rozmowie z iDNES.cz