Nie milkną echa masakry, do której doszło 21 grudnia na Uniwersytecie Karola w Pradze. 24-letni student David K. otworzył ogień na salach wykładowych i korytarzu uczelni. Zginęło 15 osób, a 25 zostało rannych. Według nowych doniesień młody zamachowiec w przeszłości interesował się Polską. Został nawet wyróżniony przez polską instytucję za swoją pracę naukową.
Reklama.
Reklama.
Tuż przed świętami, w czwartek 21 grudnia na praskim uniwersytecie Karola doszło do przerażającej strzelaniny. 24-letni student filozofii David K. otworzył ogień do obecnych w salach wykładowych i na korytarzach studentów oraz wykładowców. Młody zamachowiec zabił łącznie 15 osób, a ranił 25.
Polski wątek masakry w Pradze
Mało wiadomo na temat sprawcy tragedii. Zaraz po pierwszych doniesieniach o strzelaninie, media podały, że nie żyje również napastnik, który prawdopodobnie popełnił samobójstwo.
Wiemy, że David K. był Czechem, studiował filozofię, miał 24 lata i nie był wcześniej karany. Służby wykluczają również jego związki z międzynarodowym terroryzmem. Co ciekawe, najnowsze doniesienia wskazują, że w przeszłości mężczyzna interesował się...historią Polski.
Fakt.pl ujawnił, że zamachowiec z Pragistudiował przedtem historię europejską. Mało tego, miał na swoim koncie nawet pierwszy naukowy "sukces". Jego praca licencjacka poświęcona powstaniu krakowskiemu z 1846 roku została nagrodzona przez Instytut Polski w Pradze.
Seryjny morderca?
Według nowych ustaleń masakra na uniwersytecie nie była jedyną zbrodnią, jakiej miał się dopuścić David K. Okazuje się, że 24-latek zastrzelił wcześniej w rodzinnej miejscowości swojego ojca. W domu sprawcy strzelaniny policjanci odkryli też urządzenie przypominające improwizowany ładunek wybuchowy.
Dodatkowo, w budynku ulatniał się gaz, za co również odpowiedzialny ma być student. Prawdopodobnie chłopak chciał wysadzić dom.
To jednak nie wszystko, bo czeska policja łączy go jeszcze z kolejnym morderstwem, do którego doszło 15 grudnia. Na obrzeżach Pragi zastrzeleni zostali wówczas 32-letni mężczyzna i jego dwumiesięczna córeczka.
Zwłoki młodego mężczyzny z dzieckiem odkryła przypadkowa kobieta. W opinii policji, 32-latek zginął od czterech strzałów w głowę. Choć zorganizowano obławę i wielodniowe przeszukiwania lasu, służbom nie udało się ująć zabójcy.
Czeska policja poinformowała, że ekspertyzy balistyczne "wykazały dopasowanie broni, której użyto w lesie, z bronią znalezioną w domu, w którym mieszkał strzelec z uniwersytetu". Możliwa zdaje się więc hipoteza, że młody student filozofii był seryjnym mordercą.