"Akademia pana Kleksa" to jedna z najbardziej wyczekiwanych polskich premier ostatnich lat. Choć film z Tomaszem Kotem w tytułowej roli trafi oficjalnie do kin dopiero w piątek, już zdążył pobić rekord oglądalności, a wszystko dzięki frekwencji na pokazach przedpremierowych.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nowa "Akademia Pana Kleksa" w reżyserii Macieja Kawulskiego i ze scenariuszem napisanym przez Krzysztofa Gurecznego trafi do polskich kin w piątek 5 stycznia. Zwiastuny produkcji zapowiadają widzom efekty specjalne, których nie powstydziłyby się zagraniczne tytuły, a także mnóstwo elementów musicalu.
Na ekranie w rolach protagonistki Ady i przedziwnego nauczyciela-czarodzieja Pana Kleksa zobaczymy Antoninę Litwiniak ("W głębi lasu") i Tomasza Kota ("Zimna wojna"). Oprócz nich w obsadzie zagościły takie nazwiska jak Agnieszka Grochowska ("W ciemności"), Danuta Stenka ("Nigdy w życiu!), Ralph Kaminski, Sebastian Stankiewicz ("Gierek") i Piotr Fronczewski (odtwórca Kleksa w filmach z lat 80.).
"Fabuła sprawia wrażenie pisanej na kolanie. (...)Do tego wspomniany montaż: szybki, dynamiczny, pocięte sceny i niedokończone dialogi. Już mamy się wczuć w scenę, gdy ta nagle znika i pojawia się coś zupełnie innego. Kawulski robił tak już w 'Jak pokochałam gangstera' i popełnia ten sam błąd w 'Akademii pana Kleksa' – robi dwugodzinny teledysk, nie film" – czytamy w recenzji Oli Gersz z Działu Kultura w naTemat.
Jak się okazuje, dziecięca produkcja z Kotem w roli głównej nie musiała wcale wejść do kin, by pobić rekord oglądalności. Film o Ambrożym Kleksie obejrzało dotąd 438 tys. widzów, a liczby te pochodzą z pokazów przedpremierowych. W historii polskiego Box Office'u nie było jeszcze takiej sytuacji.
– Kiedy zaczynaliśmy pracę nad filmem, wiedziałem, że Kleks o sobie przypomni, ale w najszczerszych marzeniach nie spodziewałem się takiego wyniku i tak wspaniałego odbioru – przyznał Maciej Kawulski, cytowany przez Filmweb.
"Opowieść z wątkiem pacyfistycznym i dydaktycznym, w którym Kleksa jest jak na lekarstwo. Tomasz Kot ma niestety niewiele do grania, kilka scen to za mało na tak długi film. Tu jedynie Stankiewicz, choć dowcipy o kupie, i Stenka mają materiał do roboty i coś mogą z roli wykrzesać, a szkoda" – napisała dziennikarka na swoim Instagramie.
"Akademia pana Kleksa" mogła wyglądać inaczej
Nadmieńmy, że za "Akademię pana Kleksa" chciał się zabrać sam Tomasz Bagiński, który w 2002 roku otrzymał nominację do Oscara za krótkometrażową animację "Katedra". Reżyser jest obecnie producentem głośnego serialu "Wiedźmin"Netfliksa. Z jego ostatniego wpisu na Facebooku dowiadujemy się, że chciał zrobić z głównej postaci bossa gangu młodocianych przestępców.
"Spotkaliśmy się nawet z Piotrem Fronczewskim i też mu się spodobało. No ale jak zaczęliśmy kopać w prawach do filmu, to ukazał się taki labirynt" – oznajmił.