Przygotowując się na potencjalną utratę władzy, PiS jednocześnie wcale w ten scenariusz nie wierzył, a samego Kaczyńskiego utrzymywano w błędnym przekonaniu, że wszystko idzie ku dobremu, czyli ku trzeciej kadencji. Wyborcze wyniki musiały być zatem nieprzyjemnym zaskoczeniem, ale PiS nie popadł w stupor. Wręcz przeciwnie – już pierwszego dnia przestawił wajchę i zaczął sabotować nową władzę. Temu służyło maksymalne wykorzystanie terminów, by rząd Tuska ukonstytuował się najpóźniej jak tylko się da. Teraz PiS wszedł w etap utrzymania przyczółków, z których zamierza dostarczać zgryzot nowemu rządowi. Zobaczmy, ile tego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
To najpierw próba uniemożliwienia przejęcia przez ministra kultury mediów publicznych, a potem – nieustannie trwająca – okupacja siedziby TVP przy Placu Powstańców Warszawy i jednoczesna akcja dyfamacyjna wymierzona w nowe kadry.
To nieuznawanie przez sędziów neo-KRS uchwały Sejmu, wzywającej ich do zaprzestania działalności – przewodnicząca Dagmara Pawełczyk-Woicka, koleżanka Zbigniewa Ziobry, już oznajmiła, że pracować nadal będą i Rady nie opuszczą.
Prokuratorzy z Krajowej Rady Prokuratorów, odwołani przez Adama Bodnara, wzruszyli ramionami i oświadczyli, że te decyzja nie wywołuje skutków prawnych. Nie czują się odwołani. Można się spodziewać, że taka też będzie reakcja sędziów dublerów w TK, gdyby sejmowa większość chciała ich potraktować uchwałą – nie uznają jej.
I wreszcie panowie Kamiński i Wąsik, którzy ignorują prawomocny wyrok sądu i ściśle z nim powiązane wygaszenie ich mandatów poselskich. Zamierzają w środę zasiąść na sali plenarnej i głosować.
Czytaj także:
W tej sprawie jak w soczewce skupiają się nasze problemy z praworządnością. Stan, którzy wszyscy nazywają już dualizmem prawnym – jest porządek prawomocny i jest porządek PiS – ich Trybunał Konstytucyjny, ich izby w Sądzie Najwyższym, ich prokuratorzy, ich sędziowie. Legalny sąd wydaje wyrok, Kamiński mówi, że nie jest skazany, wtóruje mu prezydent (!) i zapowiada, że jeśli Kamiński i nieodłączny Wąsik trafią za kraty, to będzie rozsyłał po świecie listy z informacją o "więźniach politycznych" w Polsce.
Wyrok zapadł 20 grudnia. Jesteśmy prawie trzy tygodnie później, a sprawa jest rozwojowa, angażuje ministra sprawiedliwości, marszałka Sejmu i wszystkie służby izby niższej, premiera i liderów koalicji rządzącej. Skupia uwagę mediów i opinii publicznej. Zabiera czas i energię nowej władzy, które przydałyby się gdzie indziej – by naprawiać, reformować, iść naprzód.
Nie, na to PiS nie pozwoli. Tusk i reszta mają się zapadać w trzęsawisku, być wciąganym przez bagno zostawione w spadku przez PiS. Mają walczyć z cieniem, buksować, a jeśli nawet zrobią krok naprzód, to potem koniecznie zmusić ich do dwóch kroków do tyłu. PiS porwał nową władzę do chocholego tańca. Skutkiem ma być anarchia, bo wtedy PiS wychodzi na swoje.
PiS także nieustannie odwraca wektory. Bezczelnie krzyczy "K-O-N-S-T-Y-T-U-C-J-A", a prezydent wzywa do jej przestrzegania obecną władzę (sic!), choć przez ostatnich osiem lat rząd ręka w rękę z Andrzejem Dudą ustawę zasadniczą łamali i naruszali. PiS występuje w obronie wolności mediów – trudno o bardziej abstrakcyjne i kuriozalne wypowiedzi, jak choćby te Piotra Glińskiego, kiedy pisze o "terrorze wobec inaczej myślących dziennikarzy" oraz "niszczeniu mediów publicznych".
To przecież PiS przejął media publiczne i przerobił je w tubę propagandową, fabrykę nienawiści, zastępując dziennikarzy posłusznymi funkcjonariuszami, pracującymi na rzecz PiS na froncie medialnym.
PiS chce teraz bronić demokracji na marszach i protestach, choć jest ugrupowaniem antydemokratycznym, czemu dawał rozliczne dowody. A teraz mamy kolejny na to dowód – wszystkie działania PiS w opozycji zmierzają, po pierwsze, do uniemożliwienia lub przynajmniej utrudnienia rządów gabinetowi Tuska, a po drugie do zdestabilizowania polskiego państwa. Ma ono zostać wprawione w niekończący się dygot, ma być trawione nieustannymi awanturami, rozchwiane, drżące od wrzasków i happeningów PiS.
Kaczyński ze wszystkich sił będzie się starał nie dopuścić do przywrócenia politycznego spokoju i prawnej normalności. Dopiero PiS pokaże nam, co to znaczy „totalna opozycja”. Tak jak PiS był antydemokratyczną władzą, tak i będzie antydemokratyczną opozycją.
I teraz kluczowe pytanie: co z tym ma zrobić nowa władza?
Dobrego wyjścia nie ma. Twarde działania mogą być wodą na propagandowy młyn PiS. Ale tolerowanie bezprawia (okupacja siedziby TVP), anarchii (Kamiński i Wąsik) czy sobiepaństwa (neo-KRS) to prosta droga do katastrofy. Nie stać nas na to, by to przegrany PiS wciąż dyktował warunki i dokańczał swoje dzieło, by wciąż rządził tym krajem. Byśmy wciąż byli zakładnikami Nowogrodzkiej.
Trzeba działać zgodnie z prawem, ale zdecydowanie. Nie hamletyzować. I nie podporządkowywać się zasadom gry, w którą wciąga nas PiS. Przykład: Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN nie jest sądem, więc Szymon Hołownia nie powinien mówić, po wydaniu przez nią postanowienia odnośnie Macieja Wąsika, że w tym momencie "status Wąsika jest dla niego niejasny". Bo taką wypowiedzią legitymizuje to, co wydała z siebie Izba niebędąca sądem w znaczeniu prawa unijnego (wyrok TSUE z 21 grudnia 2023 roku).
Albo więc – zgodnie z prawem – nie uznajemy tej izby, a jej orzeczenia są dla nas nieistniejące, albo zaczynamy się miotać, uznawać coś połowicznie i grać w grę PiS. Bo o to właśnie PiS-owi chodzi. PiS jest sprytny i bezwzględny, nie bierze jeńców. Nowa władza powinna w końcu to zrozumieć i zacząć przeciwdziałać dalszej degrengoladzie.