Jedni otworzyli szampana. Inni wrzucali do sieci zdjęcie szklanki whisky na tle włączonego telewizora. Kolejni pisali po prostu, że bardzo się cieszą. "Nareszcie!" powtarzało się jak refren. Wszystko dlatego, że skazani za przekroczenie uprawnień byli posłowie PiS – Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik – zostali doprowadzeni do aresztu. W Polsce skończyła się epoka bezkarności polityków.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W środku mroźnej zimy wśród zwolenników nowej władzy wybuchł gorący entuzjazm, którego zabrakło tuż po wyborach 15 października. Wówczas najpierw zapanowało niedowierzanie. Opozycja naprawdę wygrała? Potem PiS do granic możliwości przeciągnął proces oddania władzy, rozpraszając radość, która – wydawało się – musi się pojawić wśród zwolenników partii demokratycznych w obliczu zmiany po ostatnich 8 latach.
Pełzające przekazywanie władzy przez Prawo i Sprawiedliwość kazało wielu wątpić, czy to w ogóle nastąpi. Cały czas spodziewano się jakiegoś podstępu, fortelu, rzutu na taśmę, który sprawi, że Koalicja Obywatelska, Nowa Lewica, Polska 2050 i PSL jednak nie utworzą rządu. Po tylu pisowskich akcjach "bez żadnego trybu" – z planem wyprowadzenia wojska na Strajk Kobiet włącznie – było to całkowicie zrozumiałe. W końcu stało się: prawie dwa miesiące po wyborach powstał rząd Koalicji 15 października.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Oczekiwania społeczeństwa wobec nowej władzy. Rozliczenie PiS
Oczekiwania społeczeństwa były – i są – ogromne. Świadomość, że naprawa Polski nie może nastąpić w jeden dzień, walczy z niecierpliwością.
A wśród konkretnych, bytowych oczekiwań, takich jak oddanie kobietom prawa do aborcji, przyznanie podwyżek nauczycielkom, czy przywrócenie finansowanie leczenia niepłodności metodą in vitro, istnieje jedno ogólne oczekiwanie, które łączy wielu wyborców nowej władzy: rozliczenie PiS. Przez pierwszych kilka tygodni nowej ekipy wydawało się, że wbrew zapowiedziom jak zwykle skończy się na niczym.
Demokraci już od dawna obiecywali, że bezprawie ostatnich ośmiu lat nie ujdzie Zjednoczonej Prawicy płazem. Powtarzali to w programach publicystycznych, we wpisach w internecie, na spotkaniach w terenie. Jednak w ludziach nie było przekonania, że po wyborach ta obietnica zostanie zrealizowana.
W styczniu 2022 roku, gdy swoją działalność rozpoczynała "nieśledcza", bo senacka komisja ds. Pegasusa, jeden z dziennikarzy, którzy od lat pracują w parlamencie, podzielił się ze mną zwątpieniem w determinację ówczesnej opozycji. – To wszystko pic na wodę, fotomontaż – ocenił obrady ciała, którego celem było wyjaśnienie nielegalnej inwigilacji stosowanej przez władzę wobec swojej konkurencji i krytyków.
Na pytanie, czy nie wierzy, by po zmianie władzy nastąpiło rozliczenie PiS, dziennikarz prychnął z niedowierzaniem. – A widziałaś kiedyś, by jakiś polityk poszedł siedzieć? – zapytał retorycznie.
Czytaj także:
Cień grubej kreski. Wąsik i Kamiński zatrzymani
To zwątpienie było obecne w sercach wielu wyborczyń i wyborców Koalicji 15 października, którzy chcieli, by "beztrybie" ostatnich ośmiu lat doczekało się przewidzianych prawem konsekwencji, ale nauczeni doświadczeniem przyjmowali te hasła z dużą dozą sceptycyzmu.
W końcu jak dotąd wszystko rozchodziło się po kościach, a choćby Trybunał Stanu, do którego lubią się odwoływać publicyści, był bardziej hasłem w Wikipedii, niż organem, który cokolwiek robi. Obawiano się, że zwycięży filozofia grubej kreski, miękkich kluch, ciepłej wody w kranie. 9 stycznia wątpiący dostali dowód, że tym razem będzie inaczej. Nie ma równych i równiejszych, społeczeństwa i polityków. Są obywatele.
W radości z doprowadzenia do aresztu Kamińskiego i Wąsika nie chodzi o osobistą niechęć do pegasusowych byłych ministrów, albo przynajmniej nie tylko o nią.
Zatrzymanie polityków PiS skazanych za wrabianie ludzi w przestępstwo to czytelny znak, że zmiany obiecane przez nową władzę będą miały charakter fundamentalny, a nie kosmetyczny. Znak, że Państwo – tak, wielką literą – jest poważne, więc należy traktować je poważnie.
Znak, że rumakowanie przestępców, w tym wulgarny gest w Sejmie, nie ma żadnego znaczenia, bo prawomocny wyrok i tak zostanie wykonany. Znak, że Państwo prawa nie wrabia swoich obywateli w korupcję. Nie zachowuje się jak strażak-piroman, gaszący z poświęceniem ogień, który sam zaprószył.
Zatrzymanie Kamińskiego i Wąsika to zapowiedź, że przywrócone będą podstawowe wartości, w tym zwykła, ludzka przyzwoitość. Że słowa znowu będą miały znaczenie. Że znowu zacznie obowiązywać logika, w tym wypadku: nie da się kogoś ułaskawić przed prawomocnym wyrokiem, więc Kamiński i Wąsik pójdą siedzieć, o ile Duda ich nie ułaskawi – tym razem naprawdę.
To stąd wzięła się ekscytacja wyborców nowej władzy. Nie chodzi tylko o igrzyska, choć nie ma co ukrywać, ostatnie wypadki były atrakcyjnym widowiskiem medialnym. Nie można też zredukować społecznych nastrojów do kwestii wyłącznie personalnych. To, co stało się 9 stycznia, to zwiastun przyszłych wydarzeń. Skoro nowa władza dotrzymała słowa w tak trudnej sprawie, to może znaczyć, że nie ulęknie się i spełni kolejne obietnice.
Czy tak się stanie – czas pokaże. Na razie jednak sprawczość nowej władzy daje jej wyborcom powody do optymizmu.