Mariusz Kamiński od 9 stycznia odsiaduje dwuletni wyrok pozbawienia wolności, który usłyszał za nadużycia, jakich na stanowisku szefa CBA dopuścił się przy tzw. aferze gruntowej z 2007 roku. Wiceprezes PiS czuje się jednak "więźniem politycznym", więc od pierwszego dnia za kratami rozpoczął protest głodowy. To drastyczna, zagrażająca zdrowiu i życiu metoda sprzeciwu wobec kary, ale Kamiński raczej ma motywację do tego, aby kolejną w swoim życiu odsiadkę przetrwać.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mariusz Kamiński większości Polaków kojarzy się jako ten, który – w roli szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a później ministra spraw wewnętrznych i administracji – za kraty kierował innych. Jednak osadzenie po niedawnym prawomocnym wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie to nie pierwszy raz, gdy w placówce penitencjarnej ląduje sam Kamiński.
Mariusz Kamiński za kratami jest nie pierwszy raz
Polityk w Prawie i Sprawiedliwości pełniący funkcję jednego z zastępców prezesa Jarosława Kaczyńskiego świat zza krat już kiedyś oglądał. Mariusza Kamińskiego osadzano dwukrotnie w czasach PRL. Pierwszy raz na pozbawienie wolności został skazany jako 16-latek. W 1981 roku za "zbezczeszczenie Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej" na rok trafił do poprawczaka.
Kolejny raz z wolnością Kamiński pożegnał się w 1983 roku. Wtedy na trzy miesiące osadzono go w areszcie za "stawianie czynnego oporu podczas demonstracji". Zapewne tamte dramatyczne doświadczenia z czasów komunistycznego reżimu sprawiają, iż "więźniem politycznym" wiceprezes PiS czuje się także, teraz gdy przyszło mu zapłacić za złamanie prawa w wolnej Polsce.
Kamiński z wyrokiem się jednak nie zgadza i sięgnął od razu po najbardziej drastyczną formę protestu. Polityk PiS rozpoczął głodówkę. To zawsze jest zagrożenie dla zdrowia osadzonego – nawet osoby młodej, a tym bardziej 58-latka, który raczej nie jest kojarzony z prowadzenia zdrowego trybu życia.
Wiceprezes PiS głoduje, ale ma dla kogo żyć. Na wolności czeka nie tylko syn Kacper
Z pewnością ma on jednak dla kogo żyć i przetrwać odsiadkę. Co prawda już wiele lat temu rozpadło się małżeństwo Mariusza Kamińskiego z Anną Kasprzyszak, ale mówi się, że relacje polityka z dawną ukochaną są co najmniej poprawne. Była żona Kamińskiego wciąż zajmuje ważne miejsce w "uniwersum PiS" – to doradczyni prezydenta Andrzeja Dudy.
Z ich związku na świat przyszedł Kacper Kamiński. Dziś to dorosły człowiek, który do niedawna robił karierę na intratnej posadzie doradcy dyrektora wykonawczego w Banku Światowym. Z zagranicznej misji syna Mariusza Kamińskiego odwołał dopiero nowy rząd Donalda Tuska.
Na zewnątrz więziennego muru czeka oczywiście również druga małżonka polityka, czyli Barbara Kamińska. Dla niej skazanie i osadzenie męża w zakładzie karnym to kłopot nie tylko ze względów prywatnych, ale i zawodowych. Jest ona sędzią Sądu Rejonowego w Piasecznie.
Poza bliskimi na wolność Kamińskiego może ciągnąć także zamiłowanie do dość sybaryckiego podejścia do życia. O imprezach z udziałem założyciela CBA od dekad krążą różne legendy. Publicznie o jednej z nich podczas przesłuchania przed komisją śledczą ds. reprywatyzacji wspomniał Robert Nowaczyk.
– Jakub R. opowiadał mi, że w czasie spotkań z przedstawicielami CBA w jego mieszkaniu na Włodarzewskiej niejaki Mariusz Kamiński chodził na czworakach i całował się z jego psem, bokserką – opowiadał znany adwokat.
Jak długo Kamiński będzie w zakładzie karnym? Wszystko w rękach prezydenta Dudy
Czy do dawnego życia Mariusz Kamiński wróci dopiero po odsiedzeniu pełnego wyroku? To zależy już tylko i wyłącznie od prezydenta Andrzeja Dudy. Zarówno marszałek Sejmu Szymon Hołownia, premier Donald Tusk, jak i minister sprawiedliwości Adam Bodnar wielokrotnie zauważali, że przed pobytem w zakładzie karnym całą czwórkę skazanych uchroniłoby ich ponowne – tym razem legalne – ułaskawienie.
Głowa państwa jednak nie ma ochoty schować dumy do kieszeni. Kosztem swoich przyjaciół z PiS prezydent Duda trwa na stanowisku, że zgodny z prawem był akt łaski wydany w 2015 roku, czyli osiem lat przed prawomocnym wyrokiem.