nt_logo

"Obamowie wiedzą coś o końcu świata". Mówi się, że ten hit Netfliksa przewidział 2024 rok

Zuzanna Tomaszewicz

16 stycznia 2024, 15:43 · 5 minut czytania
"Zostaw świat za sobą", choć pozostawia wiele do życzenia pod względem kinematograficznym, od paru miesięcy nie pozwala o sobie zapomnieć widzom. Nastroje panujące na świecie, a zwłaszcza ostatni ruch Stanów Zjednoczonych w Jemenie, skłania publiczność do myślenia, że Obamowie, którzy byli producentami hitu Netfliksa, wiedzą coś o "zbliżającym się końcu świata". W filmie nie brakowało realistycznych wątków, a i najnowszy wywiad byłej pierwszej damy USA nie napawa ludzi optymizmem.


"Obamowie wiedzą coś o końcu świata". Mówi się, że ten hit Netfliksa przewidział 2024 rok

Zuzanna Tomaszewicz
16 stycznia 2024, 15:43 • 1 minuta czytania
"Zostaw świat za sobą", choć pozostawia wiele do życzenia pod względem kinematograficznym, od paru miesięcy nie pozwala o sobie zapomnieć widzom. Nastroje panujące na świecie, a zwłaszcza ostatni ruch Stanów Zjednoczonych w Jemenie, skłania publiczność do myślenia, że Obamowie, którzy byli producentami hitu Netfliksa, wiedzą coś o "zbliżającym się końcu świata". W filmie nie brakowało realistycznych wątków, a i najnowszy wywiad byłej pierwszej damy USA nie napawa ludzi optymizmem.
Czy "Zostaw świat za sobą" przewidział 2024 rok? Niektórzy Amerykanie uważają, że Barack Obama wie coś o końcu świata. Fot. John Locher / Associated Press / East News; kadr z filmu "Zostaw świat za sobą"

"Zostaw świat za sobą" przewidział początek 2024 roku?

"Zostaw świat za sobą" (ang. "Leave the World Behind") w reżyserii Sama Esmaila ("Mr. Robot") powstał na podstawie książki o tym samym tytule pióra Rumaana Alama z 2020 roku. Fabuła skupia się na rodzinie, która wynajmuje dom na Long Island, by tam odpocząć od zgiełku Nowego Jorku.


Po przyjeździe Amanda (Julia Roberts), jej mąż Clay (Ethan Hawke) i dzieci, Rosie i Archie, doświadczają serii dziwnych zdarzeń. Na plaży rozbija się tankowiec, w okolicy pojawia się wielkie stado jeleni, a do ich drzwi pukają nieproszeni goście, którzy okazują się właścicielami posiadłości. G.H. (Mahershala Ali) i jego córka Ruth wiedzą, że niebawem w kraju ma dojść do czegoś makabrycznego. Dlatego też dla własnego bezpieczeństwa postanowili złożyć niezapowiedzianą wizytę wynajmującym.

W finale Amanda, G.H. i reszta dowiadują się, że ktoś przeprowadził cyberatak na Stany Zjednoczone, ludzie umierają z powodu niebezpiecznego wirusa (syn głównej bohaterki ma nietypowe objawy choroby odkleszczowej), z nieba spadają ulotki w arabskim języku, a zwierzęta zmieniają szlaki migracyjne. Dodatkowo ktoś atakuje cywili bronią soniczną wykorzystującą dźwięki o wysokim natężeniu, a panoramę Nowego Jorku zdobi majestatyczny w swej grozie grzyb atomowy.

Film trafił na platformę Netflix pod koniec października ubiegłego roku i już wtedy w sieci podniosły się głosy, że twórcy starają się ostrzec zwykłych cywili przed - mniej lub bardziej metaforyczną - apokalipsą. Oprócz jasno nakreślonego przez scenariusz przesłania, w którym padły słowa, że nawet miliarderzy nie będą wiedzieli, co zrobić w obliczu końca świata, widzowie zwrócili szczególną uwagę na producentów thrillera, czyli Michelle i Baracka Obamę, byłego prezydenta USA i byłą pierwszą damę.

Już w listopadzie 2023 roku na TikToku trendowały filmiki, w których ludzie - zainspirowani "Zostaw świat za sobą - chwalili się nowo zakupionymi rzeczami ładnie podpinającymi się pod tzw. niezbędnik preppersa. Puszki z jedzeniem, maski gazowe, latarki solarne, świeczki, apteczki, słomki filtrujące wodę (lifestraw) i inne przedmioty potrzebne do przetrwania znalazły się na liście zakupów wielu Amerykanów.

Temat "Zostaw świat za sobą" powrócił niczym bumerang, gdy zmieniliśmy stary kalendarz na nowy. "Od kilku lat budzę się w nowym roku i widzę trendującą 'III wojnę światową'" – czytamy na portalu X (dawnym Twitterze). I cóż, trudno się z tym nie zgodzić.

Po koronawirusie, ataku Rosji na Ukrainę, bombardowaniu Strefy Gazy przyszła pora na kolejne wyzwania dla ludzkości. Zaczęło się od jeleni zombie, a skończyło na Jemenie, Korei Północnej i wywiadzie Michelle Obamy.

Historia jak z "The Last of Us"

W grudniu zeszłego roku zagraniczne media rozpisywały się o tajemniczej chorobie, która ma zamieniać jelenie z Parku Narodowego w Yellowstone (na terenie stanów Wyoming, Montana i Idaho) w zombie.

Dziennik "The Guardian" opisał, że chodzi przewlekłą chorobę wyniszczającą (w skrócie CWD), czyli zakaźną encefalopatię gąbczastą, która atakuje układ nerwowy i - jak widać na nagraniach wrzuconych do sieci - sprawia, że zwierzęta zachowują się jak filmowe żywe trupy. Mają mgliste spojrzenie i nieskoordynowane ruchy.

"Priony powodują zmiany w mózgach i układach nerwowych żywicieli, powodując, że zwierzęta ślinią się, są ospałe, wychudzone, potykają się i mają charakterystyczne puste spojrzenie" – zauważył Todd Wilkinson z brytyjskiej gazety. Oczywiście porównań do cordycepsa z "The Last of Us" nie brakowało, jednak alarmującą sytuację jeleni internauci zaczęli najchętniej wiązać z naciąganą treścią "Zostaw świat za sobą". "Twórcy filmu wiedzieli coś, czego my nie wiemy" – grzmieli użytkownicy TikToka pod klipami ze zdezorientowanymi czworonogami.

Warto nadmienić, że u człowieka nie wykryto dotąd CWD, aczkolwiek niektórzy badacze sugerują, że choroba stwarza ryzyko dla części naczelnych.

Ryzykowne ruchy wielkich mocarstw

W październiku po eskalacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego wspierany przez Iran rebeliancki ruch Huti w Jemenie jasno dał do zrozumienia, że zamierza bombardować wszystkie statki na Morzu Czerwonym płynące do Izraela. Zapowiedział, że zaniecha tychże działań, jeśli władza w Jerozolimie wstrzyma ofensywę w Strefie Gazy. I tym oto sposobem doszło do ataków w pobliżu cieśniny Bab al-Mandab na statki pod banderą Hongkongu i Malty oraz na norweski tankowiec.

W miniony czwartek (11 stycznia) prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden oznajmił, że USA i Wielka Brytania - przy wsparciu Australii, Kanady, Holandii i Bahrajnu - przeprowadziły serię ataków powietrznych i morskich na cele w Jemenie, co wzmocniło tylko narrację o zbliżającej się III wojnie światowej. "'Zostaw świat za sobą' nas przed tym ostrzegał" – możemy znaleźć we wpisach związanych z wydarzeniami na Półwyspie Arabskim.

Biorąc pod uwagę również Koreę Północną, która stale się zbroi i ostatnio testowała nowy pocisk hipersoniczny, można skłaniać się ku temu, że coś musi być na rzeczy (przynajmniej wielu amerykańskich widzów idzie tym tokiem myślenia).

W "Zostaw świat za sobą" preppers grany przez Kevina Bacona ("Footloose") mówi bohaterom, że katastrofa w USA jest podobno wynikiem działań Rosji, Korei Północnej lub Chin i któregoś z państw arabskich, czego dowodem na ekranie mają być wspomniane wcześniej ulotki głoszące śmierć Ameryki. "Pewnie chodzi o Iran" – teoretyzują internauci.

Postać stereotypowego Amerykanina odgrywanego przez Bacona należy potraktować z przymrużeniem oka, ponieważ wypowiadane przez niego kwestie uderzają w ton podobny do tego, z którego słyną wyznawcy ruchu QAnon i zwolennicy wszelakich teorii spiskowych.

Niemniej wiele konotacji między hitem Netfliksa a prawdziwą rzeczywistością, jaką zagwarantował nam początek 2024 roku, skłania publiczność do myślenia, że producenci wykonawczy - Obamowie - stworzyli ten film jako ostrzeżenie dla swoich obywateli.

Obama ma przez to koszmary

Sam Esmail rozwiał niedawno wątpliwości dotyczące udziału byłej głowy USA i jego małżonki w produkcji thrillera. W rozmowie z popkulturowym portalem Collider podkreślił, że polityk zaangażował się w tworzenie filmu już po dopięciu wszelkich kwestii związanych ze scenariuszem. Miał podsunąć filmowcowi kilka notatek dotyczących charakteru snutej historii oraz zaoferować kilka sugestii związanych z lepszym odwzorowaniem elementów katastrofy.

Współpraca Obamów z Esmailem ma zarówno swoich sympatyków, jak i przeciwników. Ci pierwsi sądzą, że dawny prezydent USA ostrzega przed nadchodzącym końcem świata (lub globalnym konfliktem zbrojnym), zaś drudzy uważają, że w "Zostaw świat za sobą" polityk umieścił satanistyczne symbole i odwołania do Illuminatu, by tym samym pokazać, że "jest odpowiedzialny za zło kroczące po tym świecie".

Jak już wiemy, w pierwszych tygodniach stycznia "Zostaw świat za sobą" znów wróciło na tapet. Jednym z powodów ponownej promocji netfliksowej produkcji był występ Michelle Obamy w podcaście "On Purpose" Jaya Shetty'ego.

Była pierwsza dama Stanów Zjednoczonych wyznała w programie, że rzeczy, których dowiedziała się od swojego męża w czasach, gdy jeszcze rządził w Białym Domu, do dziś nie dają jej spać po nocach. – Jest coś takiego, jak zbyt duża wiedza. Zwłaszcza kiedy jesteś żoną prezydenta Stanów Zjednoczonych, który wie wszystko. Czasem chciałabym to w jakiś sposób wyłączyć. Nie chcę wiedzieć, co było w tych dokumentach, przez które zamilkł – oznajmiła.

W dalszej części rozmowy stwierdziła, że obawia się przyszłości sztucznej inteligencji, zmian klimatu, a także wyborów prezydenckich w 2024 roku. – To są rzeczy, które nie dają mi spokoju, bo nie masz nad nimi kontroli i zastanawiasz się, gdzie w tym wszystkim jesteśmy my? Co się stanie później? – dodała.

Wywiad Obamy z Shettym krąży po TikToku razem z klipem ukazującym kadry z "Zostaw świat za sobą". "Równie dobrze mogłabyś nam już powiedzieć, co masz przez to na myśli"; "Zdradź nam wszystko"; "Jej słowa są wręcz złowieszcze" – widzimy wśród reakcji internautów.

Niezależnie od tego, czy "Zostaw świat za sobą" jest filmem proroczym, z pewnością jeszcze o nim usłyszymy. Dlaczego? Amerykanie tak łatwo nie zapominają o rzeczach, w które ingerował (nawet w najmniejszym stopniu) któryś z dawnych prezydentów.

Czytaj także: https://natemat.pl/530908,zakonczenie-filmu-zostaw-swiat-za-soba-netflix-o-co-chodzi-z-jeleniami